13 marca 2022

Strażnicy wiary, strażnicy woli. Dlaczego Franciszek przekształca Kongregację Nauki Wiary

(fot. Wikipedia)

Krok po kroku papież Franciszek przeprowadza strukturalną reformę Kurii Rzymskiej. Jej główną ofiarą pada katolicka doktryna. Od 2013 roku w praktyce nauczanie Kościoła na niektóre tematy nie odgrywa zbyt dużej roli w działaniach Watykanu. Ten stan rzeczy Franciszek utrwalił również formalnie. Cel jest oczywisty: sprawić, by jedynym punktem odniesienia dla Stolicy Apostolskiej była wola panującego, a nie oficjalne nauczanie.

Katolicka doktryna po 2013 roku znalazła się w głębokiej defensywie. W imię prymatu miłosierdzia Stolica Apostolska de facto zawiesiła obowiązywanie własnego nauczania. Dowodów na to jest całe mnóstwo, dlatego przytoczę tylko główne fakty.

– katolicka doktryna nie pozwala na udzielanie Komunii świętej rozwodnikom, ale pomimo tego Franciszek dał taką zgodę w Amoris laetitia, a wielu biskupów zmieniło dyscyplinę;

Wesprzyj nas już teraz!

– katolicka doktryna nie pozwala na udzielanie Komunii świętej protestantom, ale pomimo tego Franciszek dał taką zgodę niemieckim biskupom i duża część z nich z tego skorzystała;

– katolicka doktryna uznaje karę śmierci za moralnie dopuszczalną, ale pomimo tego Franciszek zmienił zapisy Katechizmu Kościoła Katolickiego sugerując, że jest przeciwnie;

– katolicka doktryna głosi jedyność zbawczą Jezusa Chrystusa i Kościoła, ale pomimo tego Franciszek podpisał deklarację z Abu Zabi, w której twierdzi się, iż Bóg w pozytywnym sensie chce istnienia fałszywych religii;

– katolicka doktryna zabrania bałwochwalstwa, ale pomimo tego w roku 2019 czczono w Watykanie figury pogańskiego bóstwa, Pachamamy;

– katolicka doktryna określa, że katolicy tylko pod określonymi warunkami cieszą się zmysłem wiary, a pomimo tego Watykan w procesie synodalnym rozciąga to pojęcie bezwarunkowo na wszystkich ochrzczonych;

– katolicka doktryna wskazuje na zasady wojny sprawiedliwej, ale pomimo tego Franciszek we Fratelli tutti twierdzi, że Kościół nie popiera nauki o wojnie sprawiedliwej;

– katolicka doktryna zabrania przymusowego szczepienia ludzi, ale pomimo tego Stolica Apostolska zmusza swoich pracowników do szczepień;

– katolicka doktryna zabrania błogosławienia związków homoseksualnych, ale pomimo tego Watykan wspiera organizacje, które promują takie koncepcje;

– katolicka doktryna zabrania popierania aborcji, ale pomimo tego Watykan niemal otwarcie wspiera prezydenta USA Josepha Bidena w jego decyzji, by przyjmować Komunię, jednocześnie popierając legalność mordowania nienarodzonych.

Podkreślę, że to tylko kilka głównych problemów; pełny katalog niespójności między oficjalną doktryną Kościoła a działaniami Stolicy Apostolskiej musiałby być jeszcze dłuższy. W każdym razie, jest jasne, że od roku 2013 doktryna straciła swoje znaczenie.

Prymat woli suwerena

Doktryna jest traktowana jako luźny punkt odniesienia, który można zależnie od okoliczności albo stosować w pełni, albo częściowo, albo ignorować albo w ogóle całkowicie mu zaprzeczać. Tak naprawdę nie wiadomo, gdzie – zgodnie z praktyką Watykanu – należałoby szukać jakichkolwiek twardych i niezmiennych prawd. Wszystko jest płynne, zgodnie z twierdzeniem modernizmu: nawet dogmaty podlegają zmianie – i to nie tylko w swojej formie zewnętrznego wyrazu, ale co do ich treści. Jeżeli tak, nie mamy żadnej twardej podstawy wiary. Ostatecznie o wszystkim musi decydować wola tego, kto ma władzę.

Skoro decydująca jest wola tego, kto ma władzę, podlegający nie mają żadnej możliwości obiektywnego ustalenia, czego się od nich oczekuje i co mają robić. Nie wystarczy zajrzeć do Katechizmu: Katechizm nie ma już znaczenia. Nie wystarczy zajrzeć do Pisma Świętego: nie wiadomo, jak władza chce je interpretować. Nie wystarczy posiłkować się dokumentami Urzędu Nauczycielskiego: nie wiadomo, czy „jeszcze je popieramy”. Jedynym punktem odniesienia jest panujący.

Żeby tego rodzaju system mógł skutecznie funkcjonować, konieczne są odpowiednie kadry. Ludzie zatrudnieni w urzędach realizujących wolę panującego nie mogą poszukiwać żadnego źródła dla swoich działań poza tymi, które mają jego czytelną autoryzację, najlepiej pochodzą wprost od niego. W przeciwnym razie narażą się na w najlepszym wypadku zignorowanie, w najgorszym na odrzucenie.

Trzy historie: Müller, Morandi i Sarah

W 2017 roku taki los spotkał kardynała Gerharda Müllera, prefekta Kongregacji Nauki Wiary. W sprawie Komunii świętej dla rozwodników kardynał starał się odwoływać do źródeł obiektywnych i potwierdzonych: Urzędu Nauczycielskiego. Błąd, bo zgodnie z modernistycznym paradygmatem dynamicznej interpretacji prawd wiary, powinien był odwoływać się wyłącznie do suwerena. A ten wyraził swoje zdanie w Amoris laetitia, nie bacząc na doktrynę. Postać kardynała Müllera była zbyt ważna, a sprawa zbyt głośna, dlatego suweren nie mógł go zignorować. Musiał go usunąć i kardynał utracił funkcję prefekta.

W 2022 roku podobny los spotkał sekretarza Kongregacji Nauki Wiary, abp. Giacomo Morandiego. W sprawie oceny homoseksualizmu arcybiskup starał się odwoływać do źródeł obiektywnych i potwierdzonych. Kongregacja ogłosiła dokument, który zabraniał błogosławienia związków homoseksualnych, opierając się na Urzędzie Nauczycielskim. Błąd, bo zgodnie z nowym paradygmatem należało odwołać się do suwerena, a ten w tym zakresie preferuje wymowne milczenie. Ze względu na niemożność jawnego ogłoszenia przez panującego, że ma ten temat inne zdanie, niż Urząd Nauczycielski, abp. Morandiego początkowo po prostu zignorowano, a usunięty został niemal po roku, gdy sprawa przycichła i związek między jego usunięciem a kwestią homoseksualizmu stracił na wyrazistości.

Nieco inną dynamikę, choć tę samą wewnętrzną zasadę naczelną, miała sprawa kardynała Roberta Sarah, prefekta Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Kardynał nie podzielał zapatrywań suwerena na temat liturgii i starał się kierować Urzędem Nauczycielskim. Suweren chciał dokonać w dziedzinie liturgii poważnych zmian, ale postać kardynała, ze względu na jego głębokie związki z poprzednim i wciąż żyjącym papieżem, miała zbyt dużą wagę kościelno-polityczną. Dlatego panujący odczekał, aż kardynał przejdzie na emeryturę, a dopiero później ogłosił w Traditionis custodes swoją wolę, nie licząc się z Urzędem Nauczycielskim, przy którym trwał kardynał Sarah.

Mądrze; wydaje się, że w przyszłości należy spodziewać się nasilenia tego rodzaju niekonfrontacyjnej polityki w obszarze doktryny. Potrzebne jest jednak przekształcenie instytucji i zmiana kadr, tak, by zminimalizować ryzyko, że komuś przyjdzie do głowy szukać podstawy w doktrynie, a nie w woli suwerena.

Fidem servare, czyli Kongregacja pozbawiona roli strażniczki wiary

Dlatego w lutym doszło do głębokich zmian w Kongregacji Nauki Wiary. Franciszek 11 lutego ogłosił motu proprio Fidem servare. Stworzył w Kongregacji dwa piony: doktrynalny i dyscyplinarny. Będą równoważne. To oznacza, że Kongregacja Nauki Wiary tak naprawdę przestaje być urzędem ds. wiary, a staje się urzędem ds. wiary i nadużyć seksualnych. Jest to formalizacja stanu faktycznego, ale zmienia ciężar zadań Kongregacji już oficjalnie. W tym momencie Kościół katolicki nie ma już żadnego urzędu, który jest dedykowany doktrynie. Żadnego! Prefekt Kongregacji ma oficjalnie dwa zadania.

Już w czerwcu zakończy się kadencja obecnego prefekta Kongregacji, kardynała Luisa Ladarii Ferrera. Nie jest to człowiek kontrrewolucji – ale pozostaje przywiązany do Urzędu Nauczycielskiego. Według watykanistów jest prawdopodobne, że zastąpi go osoba, która nie będzie miała wykształcenia dogmatycznego, na przykład abp Charles Scicluna, specjalizujący się w zagadnieniach przeciwdziałania nadużyciom na nieletnich. Jeżeli tak się stanie, Kongregacja także osobowo straci wymiar strażniczki doktryny.

Co więcej, Fidem servare rezygnuje z niektórych kluczowych sformułowań, które obecne były w poprzednim dokumencie określającym ramy funkcjonowania Kongregacji, Pastor bonus św. Jana Pawła II. Jak pisałem 15 lutego: „Fidem servare kładzie nacisk na prowadzenie przez Kongregację „dialogu” z autorami pism, które są „problematyczne” z perspektywy ortodoksji. Oczywiście, w Kościele czasy surowego piętnowania herezji minęły już dość dawno, ale dopiero teraz znajduje to tak wyraźne odzwierciedlenie. W Fidem servare nie ma też odniesienia między innymi do punktów 50. i 51. z Pastor bonus. Punkt 50. mówił o pomocy, jaką Kongregacja ma nieść poszczególnym biskupom. Punkt 51. mówił o trosce, aby wiara i moralność nie odniosły jakiejkolwiek szkody z powodu szerzonych błędów. Może to oznaczać realizację postulatu „nadania poszczególnym biskupom większych kompetencji doktrynalnych”, o czym Franciszek w kontekście roli Episkopatów pisał już w Evangelii gaudium, a o czym mówili też wielokrotnie jego bliscy współpracownicy (vide kardynał Maradiga z Rady Kardynałów)”.

Torowanie drogi

Podsumowując, papież Franciszek urealnia rzeczywistość kurialną. Skoro przyjęty został paradygmat dynamicznej interpretacji prawd wiary, Kongregacja musi zostać zarówno od strony prawnej, jak i od strony osobowej, pozbawiona potencjału dyskredytowania tego paradygmatu. Jej funkcje doktrynalne muszą zostać ograniczone tak, by z mniejszym prawdopodobieństwem dochodziło do napięć między konsultowaniem doktryny a wsłuchiwaniem się w wolę suwerena, a kadry powinny zostać „rozbrojone” z dogmatyków, którzy nie są zwolennikami nowego paradygmatu.

Taka jest, moim zdaniem, prawdziwa natura reformy Kongregacji realizowanej przez Franciszka. W przyszłości pozwoli na jeszcze prostsze żonglowanie doktryną i prowadzenie bardziej płynnej polityki duszpasterskiej i dyscyplinarnej.

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij