Berlin chce przekuć imigracyjną porażkę w „sukces”. Mają nim być miejsca pracy dla osób oczekujących na rozpatrzenie przez Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców ich wniosków o przyznanie azylu. Problem w tym, że program będzie kosztował 1 mld euro, a obejmie co dziesiątego imigranta.
Rząd Niemiec zdecydował o uruchomieniu programu mającego na celu wprowadzenie imigrantów na rynek pracy. W najbliższych trzech latach Berlin wyda na ten cel 1 mld euro. W zamian ma powstać 100 tys. miejsc pracy dla imigrantów oczekujących na rozpatrzenie przez Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców ich wniosków o przyznanie azylu.
Wesprzyj nas już teraz!
Sęk w tym, że spośród ok. miliona imigrantów, jacy w ostatnim czasie ściągnęli do Niemiec, zaledwie 30 tys. znalazło pracę i nawet po wdrożeniu programu – zakładając jego powodzenie – osiągnięcie poziomu 10 proc. pracujących uchodźców trudno nazwać ubogaceniem gospodarki.
Programem będzie kierowała Federalna Agencja Pracy. Jak zaznaczyła minister pracy i spraw socjalnych Andrea Nahles, stworzenie uciekinierom możliwie wcześnie szansy na zapoznanie się z niemieckim rynkiem pracy jest decyzją „słuszną i ważną”.
Oferty skierowane mają być do osób, które muszą się liczyć z dłuższym okresem oczekiwania na decyzję azylową. W pierwszej kolejności rozpatrywane będą wnioski osób z Syrii i krajów, w których toczy się wojna. Rzeczywistość nie jest jednak kolorowa, bo Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców jest zarzucony wnioskami azylowymi. Na rozpatrzenie czeka kilkaset tysięcy wniosków z ubiegłych lat.
Źródło: wpolityce.pl
MA