14 czerwca 2023

W ostatnich dniach okalający stolicę Włoch region Lacjum jest polem symptomatycznych wydarzeń, które określają obecny etap rewolucji społecznej w tym kraju. „Centroprawica” wspierająca roszczenia lobby genderowego, szeroka presja na legalizację handlu dziećmi, również otwierającą drogę do swobodnego pozyskiwania ich przez pary jednopłciowe. To dramatyczny obraz sytuacji w jednym z najważniejszych państw naszego kontynentu.

Na kilka dni przed dorocznym przemarszem środowisk sodomickich oraz ich zwolenników władze Lacjum wycofały patronat nad imprezą zaplanowaną na sobotę 10 czerwca. Od marca rządy w tym regionie sprawuje tak zwana centroprawica. Gubernatorem jest wspierany przez ugrupowanie premier Giorgii Meloni – Braci Włochów – Francesco Rocca. To były prezes Włoskiego Czerwonego Krzyża.

A jednak trzeba było dopiero zdecydowanego protestu organizacji Pro Vita & Famiglia aby ów polityk wycofał się z oficjalnego poparcia dla dorocznej celebry Roma Pride, czyli tak zwanej rzymskiej dumy/pychy gejowskiej. Punktem, który zadecydował o zdjęciu szyldu Lacjum z gorszącego przedsięwzięcia, było dążenie środowisk LGBT do obalenia prawa zabraniającego Włochom korzystania z surogacji. Beneficjentami rewolucyjnej zmiany – gdyby do niej kiedyś doszło – w dużej mierze byłyby pary jednopłciowe. Za aprobatą państwa dzieci pozyskane metodami laboratoryjnymi zostałyby więc pozbawione wzrastania w prawdziwych rodzinach – a więc „okradzione” z opieki matek, ojców bądź nawet obojga rodziców.

Wesprzyj nas już teraz!

Obrońcy rodziny z Pro Vita & Famiglia skrytykowali rządzących w centralnym regionie kraju za swego rodzaju schizofrenię: ci bowiem nazywając się centroprawicą z jednej strony na poziomie krajowym promują ustawę, która ma uznać „wynajmowanie macic” za poważne przestępstwo. Z drugiej zaś – do czasu skutecznego protestu wspierali środowiska chcące usankcjonowania „ciąży dla innych”, czyli surogacji i handlu zarodkami.

Oficjalne uzasadnienie opublikowane przez administrację Lacjum jasno wskazuje na powód wycofania patronatu. Chodzi o treść manifestu środowisk LGBT zatytułowanego Queeresistence („Opór Queer”) z 28 maja. Zawarto w nim jednoznaczne opowiedzenie się za praktykami zabronionymi przez aktualne prawo, czytaj: za surogacją. Oczywistym celem jest umożliwienie homoseksualistom dostępu do dzieci z rynku sztucznego zapłodnienia.

Brytyjski „The Guardian” cytował wypowiedź gubernatora, który tłumaczył, iż nie można łączyć go „z wydarzeniami mającymi na celu promowanie nielegalnego postępowania, a zwłaszcza macierzyństwa zastępczego”.

Z treści oświadczenia władz Lacjum jasno wynikało, że to wyłącznie postulat legalizacji handlu ludzkimi zarodkami stanął na drodze dalszej aprobaty dla Rome Pride ze strony regionalnej administracji. Ta bowiem opowiada się za „walką z wszelkimi formami stygmatyzacji oraz dyskryminacji”. Streszczając zaś jej stanowisko – patronat mógłby nawet być przywrócony w razie wycofania się organizatorów homoparady z dokonanych „nadużyć i manipulacji”.

Organizatorzy sodomickiej imprezy podali w swej odpowiedzi, że „region Lacjum znał roszczenia i treść polityczną demonstracji”.

Jakby jeszcze było zbyt mało zamieszania w całej sprawie, gubernator Rocca dokonał fałszywej „symetryzacji” obydwu stron konfliktu. Stwierdził, że zarówno protestująca w tej sprawie organizacja Pro Vita & Famiglia, jak i środowiska odpowiedzialne za tęczowy marsz, stanowią „dwie strony tego samego medalu: ideologizacji wolności”.

„Centroprawica” niezbyt prawicowa

Publicysta Hermes Dovico w środę 7 czerwca skomentował całą burzę na łamach portalu obrońców życia i rodziny La Nuova Bussola Quotidiana. Wskazał, że celem sobotniej demonstracji było nie tylko opowiedzenie się za legalnością „wynajmu macic” oraz prawem do transkrypcji zagranicznych aktów urodzenia (czyli uznawania przez państwo „rodzicielstwa” par jednopłciowych). Chodziło również o adopcję dzieci przez homoseksualistów, szkolną edukację genderową, opartą o „homofobiczny” paradygmat ustawę o mowie nienawiści, obronę prostytucji i tym podobne.

„Po przetrawieniu związków partnerskich, adopcji dla tęczowych par, propagandy związanej z homofobią i tak dalej, przez jakiś czas być może trwać będzie odmawianie lub cofanie sponsorowania grup dumy gejowskiej, które domagają się macic do wynajęcia. Opór nie potrwa jednak długo, bo jest kulturowo i antropologicznie ułomny. Jeśli zaakceptujemy to, że dwóch mężczyzn lub dwie kobiety mogą się pobrać; że posiadanie dzieci jest prawem samym w sobie; że mogę urodzić się mężczyzną, ale stać się później kobietą i vice versa; że ​​istota ludzka jest środkiem do celu, a embriony mogą okazać się zbędne; że sprzedawanie własnego ciała to praca jak każda inna, wtedy szczątkowa logika sprzeciwu wobec wynajmu macicy staje się niezwykle chwiejna i skazana na upadek” – podkreślił autor.

Znamienna – jak wskazał Dovico – jest zawarta w tekście opublikowanym przez władze Lacjum deklaracja „zwalczania wszelkich form stygmatyzacji i dyskryminacji”. Opiera się ona na założeniu, że trwa coś w rodzaju „homofobicznego stanu wyjątkowego”, czyli stanu permanentnego zagrożenia dla osób i środowisk kwestionujących naturalny porządek małżeństwa i rodziny. Konsekwencją jest zaś najwyraźniej zamiar występowania przez organy publiczne przeciwko wszystkim obrońcom prawa moralnego opartego na zasadach chrześcijańskich, które współtworzyły naszą cywilizację. Idzie to w parze z pojawiającymi się nierzadko na homo-paradach aktami wrogości wobec Kościoła.

Według publicysty, skoro władze publiczne przyjęły (i przyjmują) jako własny, język stosowany w ramach agendy LGBT, w końcu nawet kwestionowane dzisiaj przez „centroprawicę” rzekome prawo do surogacji i handlu ludzkimi zarodkami stanie się w końcu włoską rzeczywistością.

Na razie rząd Meloni oficjalnie przeciwstawia się rewolucyjnym roszczeniom. Nakazał na przykład lokalnym radom zaprzestanie rejestrowania dzieci przez pary tej samej płci. Na przełomie maja i czerwca parlamentarna komisja zatwierdziła tekst ustawy kryminalizującej pozyskiwanie dzieci zza granicy w ramach nielegalnego na Półwyspie Apenińskim tzw. macierzyństwa zastępczego. Politycy z ugrupowania Bracia Włosi określają surogację mianem „zbrodni gorszej niż pedofilia”. Na drugim biegunie postaw wobec tego procederu sytuują się między innymi: centrolewicowa Partia Demokratyczna, która rządziła w Lacjum przez ostatnią dekadę czy też lewicowa partyjka Più Europa.

Ruszyła opozycyjna ofensywa

Sobotnia parada Rome Pride była mocnym akcentem antyrodzinnej ofensywy środowisk genderowych. Liderzy opozycji zapowiedzieli otwartą konfrontację z rządem. Chcą zalegalizowania wynajmu surogatek przez pary homoseksualne.

Podczas demonstracji wystąpili między innymi: Elly Schlein, sekretarz Partii Demokratycznej, Maria Elena Boschi z Italia Viva oraz burmistrz Rzymu Roberto Gualtieri.

Jestem tu dzisiaj, bo Partia Demokratyczna zawsze będzie chronić i promować prawa LGBTQ+. Począwszy od małżeństw jednopłciowych, ich prawa do adopcji i uznawania przez państwo włoskie dzieci par tej samej płci – zapowiadała Schlein.

Od dziś zaczyna się opór naszej społeczności wobec tej prawicy, wobec tego rządu Giorgii Meloni – mówił na stołecznym Piazza della Repubblica Mario Colamarino, rzecznik rzymskiej parady.

Głos zabrała też była komisarz europejska, wychwalana niegdyś przez papieża Franciszka jako „jeden z zapomnianych narodowych mistrzów”, aborcjonistka Emma Bonino. – Wolność jednostki i prawa obywatelskie nie są przestępstwem, nie są dewiacjami. Są sposobami bycia – przekonywała.

Według obowiązującej dziś ustawy nr 40 z 2004 roku, „każdy, kto w jakiejkolwiek formie wykonuje, organizuje lub reklamuje macierzyństwo zastępcze, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do dwóch lat i grzywnie od 600 tys. do miliona euro”.

W najbliższy poniedziałek 19 czerwca Izba Deputowanych rozpatrzy zgłoszony przez centroprawicę projekt ustawy, która ma uznać surogację za przestępstwo powszechne, czyli karalne nawet wtedy, gdy obywatele włoscy popełniają je za granicą.

W stronę masowej eugeniki

Przesuwanie okna Overtona w kwestii atrap rodzicielstwa dokonuje się między innymi poprzez takie wydarzenia jak niedawne Targi Surogacji w Mediolanie. Formalnie dotyczyły one walki z bezpłodnością, faktycznie – jak zauważył publicysta LNBQ Andrea Zambrano – są jednym z małych kroków do oswojenia społeczeństwa z transhumanizmem i rynkiem masowej sztucznej produkcji istot ludzkich.

Organizatorzy wydarzenia zadbali o jego przyjazną, „rodzinną” otoczkę. Napotkać można było wizerunki bociana, uśmiechniętego noworodka, hasła o „świętowaniu nowego życia”, „pragnieniu stworzenia lub powiększenia rodziny”, obietnice „zwiększenia szansy na poczęcie”.

Targowa oferta wystawców z Włoch, Turcji, Czech czy Hiszpanii skoncentrowana została na różnych formach wspomaganej medycznie sztucznej prokreacji, w tym inseminacji, a także na komórkach rozrodczych i zarodkach.

Naczelnym hasłem, które unosiło się nad majowym wydarzeniem, było „pragnienie dziecka” czy też „prawo do dziecka”. Uczestnicy nie zastanawiali się nad przyczynami i sposobami faktycznego leczenia niepłodności. Ich celem było skierowanie uwagi zainteresowanych na laboratoryjnych technikach „produkcyjnych”.

Takie nastawienie wzbudza opor nie tylko ze strony tradycyjnych obrońców rodziny. Reporter La Nuova Bussola Quotidiana rozmawiał z Silvią Guerini, która sama określa się jako radykalna ekologistka z Ruchu Oporu wobec Nanoświata. Wspólnie z działaczami innych organizacji demonstrowała przeciwko idei „macic do wynajęcia” oraz całemu procederowi medycznie wspomaganej prokreacji. Ruch kontestuje transhumanistyczny i techno-naukowy plan przeprojektowania człowieka od samych podstaw, a więc od naszego materiału genetycznego.

Stawką są tu narodziny, które będą oznaczać głęboką antropologiczną przemianę istoty ludzkiej. Para heteroseksualna będzie mogła umówić się na wizytę w jednej z zagranicznych klinik, gdzie praktykuje się macierzyństwo zastępcze. Również pary kobiet lub kobiety samotne będą mogły skorzystać z PMA [sztucznego zapłodnienia] czy nowej techniki ROPA (pobranie niedojrzałych komórek jajowych) – podkreślała Guerini.

To wielka międzynarodowa prezentacja biorynku płodności w celu rozszerzenia skali sztucznego rozrodu jako nowego sposobu rodzenia i promowania [roszczeniowego, niezważającego na okoliczności i naturalne oraz etyczne ograniczenia – PCh24.pl] pragnienia posiadania dziecka, które coraz częściej ukazywane jest jako prawo – dodała.

Krytycy ostrzegają upatrując w tym zjawisku tendencji do „wywłaszczenia” naturalnej prokreacji na rzecz „hodowli” ludzi w laboratoriach. Narzędziem jest faktyczne cierpienie ludzi niezdolnych do poczęcia i urodzenia potomstwa, celem zaś upowszechnienie „sztucznej macicy”.

Techniki wspomaganego zapłodnienia nie zostały stworzone po to, by radzić sobie z niepłodnością, ale po to, by selekcjonować ludzi i rodzić dzieci o określonych cechach. Wspomagana prokreacja w rzeczywistości narodziła się w dziedzinie zootechniki. Ojciec pierwszego dziecka z probówki opracował te techniki dla krów. Sam przyznał jednak, że chodziło o rozszerzenie ich na ludzi kiedy genetyczna modyfikacja będzie technicznie możliwa i będzie to etycznie akceptowalne – podkreśliła Silvia Guerini wskazując na eugenicznego ducha towarzyszącego temu zjawisku. Dowodem jest w jej przekonaniu choćby brak zainteresowania promotorów rzekomego „leczenia niepłodności” przez inseminację przyczynami tego problemu. Mogłyby się bowiem takimi okazać pestycydy, preparaty genowe nazywane szczepionkami czy wszechobecne fale elektromagnetyczne.

Rewolucja idzie od metropolii

Propaganda surogacyjna zmierzająca do modyfikacji włoskiego prawa na rzecz dopuszczalności handlu dziećmi to niejedyne w ostatnim czasie pole walki przeciwko rodzinie na Półwyspie Apenińskim. W pierwszej połowie maja Turyn był bowiem miejscem wystąpienia przedstawicieli 122 gmin, których władze opowiadają się za prawem uznającym zagraniczne akty urodzenia przedstawiane przez związki jednopłciowe występujące w charakterze „rodziców”. Burmistrzowie rządzących przez lewicę miast wystosowali apel do parlamentu o legalizację macierzyństwa zastępczego i adopcji dla tak zwanych par LGBT.

Inicjatorem wywrotowej dla porządku społecznego akcji był włodarz Turynu Stefano Lo Russo. Pojawiło się na miejscu około 300 uczestników przybyłych między innymi ze stolicy, a także z Mediolanu, Neapolu, Bolonii, Florencji i Bari. To nadzwyczajne poruszenie nie zostało wywołane kryzysem gospodarczym, nieopanowaną falą afrykańskiej imigracji czy nawet zanieczyszczeniem środowiska – istniejącym faktycznie, choć używanym instrumentalnie przez globalistów. Reprezentanci tak wielu włoskich miast uznali, że centralnym problemem, który powinien skoncentrować uwagę społeczną, jest rzekome „prawo” homoseksualistów do wychowywania dzieci. Zjednoczył ich rządowy nakaz powstrzymywania się od transkrypcji aktów urodzenia.

Apel do burmistrzów o obywatelskie nieposłuszeństwo w tej kwestii skierował były prezes Trybunału Konstytucyjnego Gustavo Zagrebelsky – człowiek, który jeszcze w 2014 roku w prasowym wywiadzie dla „La Stampy” twierdził, że „burmistrzowie są oczywiście zobowiązani do przestrzegania ustaw, dopóki nie zostaną uchylone, uznane za niekonstytucyjne lub zmienione; ponadto, jeśli chodzi o dokumenty stanu cywilnego – takie jak akty małżeństwa – burmistrzowie są urzędnikami stanu cywilnego, członkami rządu krajowego, a w szczególności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych”.

W tej atmosferze lewicowi włodarze Turynu, Neapolu, Florencji, Bolonii, Bari i innych włoskich miast, łamiąc krajowe prawo, dokonują transkrypcji aktów urodzenia dzieci, które przyszły na świat za granicą i „wychowywane” są przez pary homoseksualne. Urzędnicy wpisują do rejestrów dwóch ojców albo dwie matki. Minister ds. rodziny Eugenia Maria Roccelli określiła te akty anarchii jako „przerażający atak na macierzyństwo”.

Zgodnie ze sprawdzonym schematem, rewolucja idzie od wielkich miast. 122 na blisko 8 tysięcy włoskich gmin to – jak może się wydawać – niezbyt wiele, lecz walczący z rodziną mają po swojej stronie również najbardziej wpływowe media, wielkie koncerny i niemal całą sferę popkultury.

Roman Motoła

Surogacja – nieformalny handel dziećmi, homo-macierzyństwo, procedura in vitro i zagrożenie dla życia kobiet

Wojna i nielegalne „macierzyństwo zastępcze”. Surogatki z Ukrainy trafiły do Francji

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij