W Szanghaju wciąż trwa surowy lockdown, wywołany wykryciem w mieście przypadków COVID-19. Mimo bezwzględnych metod zastosowanych przez władze dla zwalczenia rozprzestrzeniania się zakażeń, po raz pierwszy od kilku dni wykryto nowe infekcje.
Zamieszkany przez ok. 25 mln ludzi Szanghaj, uznawany za najbogatsze miasto Chin, pozostaje unieruchomiony od przełomu marca i kwietnia. Lockdown wprowadzono w ramach stosowanej przez rząd strategii „zero COVID”, której celem jest całkowite wyeliminowanie zakażeń. We wtorek lokalne władze ogłosiły już, że wirus przestał się rozprzestrzeniać, jednak dziś, pierwszy raz od 6 dni, wykryto kolejne przypadki infekcji.
Pomimo nowych zakażeń władze zapowiadają, że plan otwarcia w niedzielę parków na przedmieściach Szanghaju oraz wznowienia działalności czterech linii metra będzie utrzymany. Urzędnicy obiecują także, że zgodnie z wcześniej ogłaszanymi zamiarami, miasto wróci do życia 1 czerwca.
Wesprzyj nas już teraz!
Według agencji Reutera w ostatnich dniach służby zaczęły zezwalać większej liczbie ludzi na opuszczanie bloków, a liczne osiedla wydają specjalne przepustki na krótkie spacery lub wizyty w supermarketach. Większość mieszkańców jednak wciąż jest zamknięta wewnątrz swoich sąsiedztw i musi zamawiać żywność przez internet lub polegać na paczkach dystrybuowanych przez rząd.
Przedłużony i stanowczo egzekwowany lockdown oraz problemy organizacyjne w bogatym, uznawanym za nowoczesne miasto Szanghaju, oburzyły część chińskiego społeczeństwa. Krytyczne komentarze i wyrazy frustracji zamieszczane przez mieszkańców w internecie były usuwane przez cenzurę.
W najnowszej fali zakażeń wariantem Omikron na ternie Szanghaju wykryto około 623 tys. infekcji, a bilans zgonów wyniósł 580, co oznacza, że odsetek przypadków śmiertelnych zbliża się do 0,1 proc. – podał dziennik „South China Morning Post”.
(PAP)/ oprac. FA