Dramatycznie pogłębia się w Polsce susza. W Wiśle każdego dnia ubywa 1 cm wody, a w wielu małopolskich studniach już jest zupełnie pusto. W Warszawie zanotowano najniższy poziom rzeki odkąd rozpoczęto regularne pomiary, czyli od 1799 roku. „W Polsce brakuje strategii rozwiązywania takich problemów” – powiedział tymczasem „Dziennikowi Polskiemu” prof. Maciej Zalewski z PAN.
Tak źle nie było w naszym kraju od dawna. W miniony poniedziałek prawie 3,5 tysiąca małopolskich gospodarstw nie miało wody, a w ciągu zaledwie kilku dni liczba ta się podwoiła. Niektórzy mieszkańcy zaczęli nawet kopać studnie głębinowe. Podobnie robią też władze kilku gmin w regionie.
Wesprzyj nas już teraz!
Poziom wody w rzekach, zgodnie z prognozami, w najbliższym czasie raczej się nie oprawi. Wszystko przez to, że od listopada ubiegłego roku nie było większych, długotrwałych opadów. Jeśli zdarzały się intensywne deszcze, to były krótkotrwałe i szybko spływały. Dlatego, jak tłumaczą eksperci, z podniesieniem stanu wód musimy czekać na śnieg i jego topnienie.
Prof. Maciej Zalewski, szef Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii PAN, podkreśla, że w Polsce zwykle najwięcej deszczu padało latem, ale to się zmienia i według niektórych prognoz największe opady, aż do 70 proc. rocznie, mogą zacząć występować zimą. Dlatego też najwyższy czas, by zastanawiać się jak retencjonować nadmiar wody zimowej i opracować strategię rozwiązywania problemów związanych z niedoborem wody, stwierdza prof. Zalewski.
Nie tylko w Polsce jest tak źle. Amerykańskich farmerów również dotykają skutki panującej suszy, już określanej mianem największej w historii Stanów Zjednoczonych.
Pierwsza połowa bieżącego roku była rekordowo gorąca. Tylko w czerwcu w różnych rejonach USA ponad 170 razy temperatura okazała się najwyższa w historii. Opady deszczu, które przyniosłyby poprawę na terenach najbardziej dotkniętych suszą, mogą jednak nie nadejść w ciągu najbliższych miesięcy.
Piotr Toboła