Postać świętego Aleksandra jest tajemnicza z punktu widzenia historii. Są źródła, które podają zdawkowe informacje o jego pontyfikacie i szczegółowo opisują jego męczeństwo – natomiast późniejsze badania podają je w wątpliwość. Warto mimo wszystko obok przytoczenia kilku przekazanych przez tradycję faktów z życia tego papieża zapoznać się z historią jego męczeństwa, ponieważ zawiera ona piękny dowód tego, w jak cudowny sposób Pan Bóg zdobywa dusze przez ofiarne życie Swoich świętych sług.
Święty Ireneusz z Lionu podaje, iż Aleksander był piątym z kolei biskupem Rzymu. Miał także wprowadzić użycie wody święconej i obowiązek ściągania nakrycia głowy przez mężczyzn wchodzących do kościoła, a także słowa „On to w przeddzień męki wziął chleb…” do kanonu Mszy Świętej.
A oto historia męczeństwa świętego papieża zachowana w żywotach. Otóż za panowania Hadriana biskup Rzymu Aleksander nawrócił na chrześcijaństwo kilka znaczniejszych person w Wiecznym Mieście, w tym prefekta Hermesa. Nie spodobało się to cesarzowi, więc posłał namiestnika Seleucji Aureliana, aby zrobił porządek z zuchwałym biskupem, który ośmiela się odwodzić osoby publiczne od tradycyjnego rzymskiego kultu. Tenże nakazał trybunowi wojskowemu (tribunus militum) Kwirynowi odpowiedzialnemu za więzienia w Rzymie uwięzić Aleksandra i Hermesa. Zostali osadzeni w osobnych celach w różnych częściach więzienia. Kwiryn zaciekawiony wiarą, dla której Hermes jest gotów zrzec się urzędu, a do tego narazić na męki i śmierć, zaczął wypytywać go o naukę ukrzyżowanego Chrystusa – ten jednak odpowiadał, żeby udał się do Aleksandra, który jest kapłanem Chrystusowym i do niego należy wykład tajemnic wiary.
Wesprzyj nas już teraz!
Następnie trybun zażądał od Hermesa rzeczy, która zdawała mu się niemożliwa, mianowicie powiedział, że jeżeli znajdzie obu mężów razem w celi jednego z nich, to gotów jest przyjąć wiarę chrześcijan. Święty papież, gdy o tym usłyszał, zanosił gorące modły do Boga, aby raczył w ten sposób pozyskać duszę poganina. Po jakimś czasie pojawiło się u niego małe dziecię z pochodnią – był to anioł, który przyszedł, aby uwolnić sługę Bożego z więzów i zaprowadzić do celi Hermesa. Zdumiał się bardzo Kwirynus, gdy ich zobaczył, ale zażądał jeszcze jednego dowodu – powiedział, że ma chorą córkę, noszącą śmiertelny wrzód na szyi i że jeżeli ją uleczą, to na pewno przyjmie wiarę Chrystusową. Zamknął obu mężów w jednej celi i odszedł… Aleksander po raz wtóry przedostał się w sposób cudowny, pomimo czuwających straży, i dotarł do swej celi. Gdy go tam ujrzał trybun powracający ze swą córką Balbiną, padł mu do stóp i błagał o litość, aby nie spadł na niego gniew Boga najwyższego.
Tym razem Aleksander postawił warunek i zażądał od Kwiryna, aby przyprowadził wszystkich uwięzionych chrześcijan. Gdy trybun to uczynił, Święty polecił, aby zdjąć obręcz żelazną krępującą jego szyję, a nałożyć ją na szyję dzieweczki. To uczyniono, a gdy Balbina została sama, ukazał jej się anioł pod postacią owego pacholęcia z pochodnią i polecił, aby zachowała dziewictwo, by pozyskać na wieki Oblubieńca, który przelał za nią najświętszą Krew swoją. Wówczas córka nawróconego poganina została uleczona. Wkrótce miała zasłynąć męczeńską śmiercią jako święta Balbina rzymska. Kwiryn – który później również przelał krew dla Chrystusa i doczekał się kanonizacji – chciał wypuścić papieża i kapłanów, których przyprowadził, Książę Kościoła zażądał jednak, aby wypuścił wszystkich więźniów. Przełożony więzienia zgromadził ich w jednym miejscu, ale powiedział do Świętego: „Wy, chrześcijanie, jesteście niewinni, a to są złoczyńcy ponoszący karę za swe nieprawe uczynki”. Wówczas święty papież wygłosił piękną mowę, w której streścił historię życia Zbawiciela i przekonał więźniów, iż Chrystus cierpiał i umarł właśnie za takich jak oni grzeszników. Nawrócili się wszyscy, a gdy Kwirynus chciał wypuścić ich na wolność, dobrowolnie postanowili zostać, twierdząc, iż jeżeli Chrystus za nich cierpiał takie męki niewinnie, to oni osadzeni za swe występki chcą cierpieć dla Chrystusa.
Dowiedział się o wszystkim namiestnik Aurelian i ukarał śmiercią trybuna Kwiryna i innych więźniów, a na końcu wezwał świętego Aleksandra. Najwyższy Pasterz odważnie potwierdził, iż przyprowadził urzędnika rzymskiego i wszystkich więźniów do wiary Jezusa Chrystusa. Gdy go o tą wiarę wypytywał Aurelian, a Święty widział, iż z zuchwałości pyta, a nie znalazł w jego sercu pokory do wysłuchania Bożych tajemnic, odparł, iż mu nie na to Chrystus Pan je powierzył, aby psom rzucał. Oburzył się rzymski urzędnik, że go duchowny do psa porównał, a on odrzekł, że lepiej by mu było być psem, bo psa, gdy umrze, nie czeka ogień wieczny, a człowiek za swe zbrodnie będzie cierpiał nieustające męki w piekle, jeśli nie nawróci się przed śmiercią. Wówczas okrutny namiestnik nakazał umęczyć odważnego biskupa. Pokutę za tę zbrodnię podjęła jego żona Seweryna, która była chrześcijanką i uprosiła u następnego papieża Sykstusa, aby w miejscu, gdzie został pochowany święty Aleksander odprawiała się codziennie Msza Święta.
Kościół wspomina św. Aleksandra I, papieża 3 maja.
FO