16 maja 2013

16 maja Kościół Katolicki wspomina św. Andrzeja Bobolę, męczennika za wiarę, mężnego żołnierza Chrystusa, który nieustannie walczył pod Sztandarem Krzyża.

Andrzej Bobola urodził się w 1591 r. w Strachocinie, nieopodal Sanoka. Jego ród jest jednym z najstarszych w Polsce. Już w XIII w. Bobolowie pieczętowali się herbem Leliwa. Od XV w. ród przyszłego świętego za swe rodzinne strony uważał ziemię sandomierską. Nauki humanistyczne i retorykę młody Bobola zgłębiał w Wilnie. To właśnie tutaj 31 lipca 1611 r. mając 20 lat, wstąpił do Towarzystwa Jezusowego. W 1613 r. po okresie nowicjatu przyjął śluby proste. Następnie studiował filozofię na Akademii Wileńskiej. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1622 r. Początkowo pracował w Nieświeżu. Później często był przenoszony w różne strony kraju. Swą kapłańską posługą służył w Wilnie, Bobrujsku, Warszawie, Łomży, Płocku i Pińsku.

Wesprzyj nas już teraz!

Już w 1625 r. odznaczył się niezwykłą odwagą i poświęceniem. Gdy w czerwcu Wilno nawiedziła epidemia, wielu mieszkańców w obawie przed śmiercią zbiegło z miasta. Proponowano to również Boboli, lecz ten niewzruszony, pospieszył z pomocą chorym. Dzięki jego pomocy wysłuchano około 8 tysięcy spowiedzi oraz nawrócono 26 innowierców.

W 1630 r., po złożeniu uroczystej profesji zakonnej, został przełożonym nowopowstałego domu w Bobrujsku. Prowincjał Mikołaj Łęczycki jego trzyletni okres pracy ocenił słowami: „U Boboli widać zdrowy rozsądek, dobre wykształcenie, łatwość obcowania z ludźmi oraz wywieranie dodatniego wpływu na otoczenie” Po wielu podróżach, wpisanych w trud życia misjonarza, w 1652 r. o. Andrzej Bobola osiadł w Pińsku, gdzie głosił kazania w kościele św. Stanisława. Okres misjonarski na Pińszczyźnie jest szczególny. Warunki, w jakich żyli mieszkańcy, ich poziom intelektualny, brak obycia i trudna sytuacja polityczna Polesia powodowały, iż praca duszpasterska na tych terenach była arcytrudna. Kozacy, nazwani przez króla Zygmunta III Wazę „szumowinami ludzkimi zebranymi z łotrów rozmaitych narodowości”, nieustannie zagrażali mieszkańcom Pińska i okolic.

Bobola apostołował chodząc „od domu do domu”. Otrzymał przydomek „łowcy dusz – duchochwata”, gdyż pod jego wpływem wielu prawosławnych przeszło na katolicyzm. Jednym z jego największych sukcesów było przyjęcie na łono Kościoła Katolickiego dwóch wiosek: Udrożyn oraz Balandycze. Uwielbiał cytować św. Pawła: „W życiu i w śmierci należę do Pana”. Ogień Bożej miłości, który palił się w jego sercu, promieniował i zapalał innych.

W 1657 r. nadszedł kres jego działalności apostolskiej na ziemi. W maju tegoż roku Pińsk został zajęty przez oddziały Kozaków pod dowództwem Jana Lichego. Andrzej Bobola przebywał wówczas na jednej ze swych apostolskich misji. Dowiadując się o grożącym mu niebezpieczeństwie wsiadł do wozu powożonego przez prawosławnego – Jana Domanowskiego. Liczył na dotarcie do leśnej kryjówki, którą przygotowali dla niego przyjaciele, jednakże w pobliżu folwarku Predyła, wóz napotkał Kozaków. Woźnica zbiegł, lecz sam jezuita nie skorzystał z szansy ucieczki i został pojmany.

Kozacy podjęli próbę „nawrócenia” polskiego misjonarza zadając mu okropne tortury. Przywiązawszy do drzewa, bili po twarzy wybijając zęby, wyrywali paznokcie i przypalali ogniem. Gdy namowy i bolesne tortury nie przyniosły efektu w postaci zaparcia się wiary katolickiej, Kozacy przystąpili do najgorszego. Na jego skórze wycięto ornat, a rękę odarto ze skóry. Rany pozasypywano odpadkami z orkiszu. Odcięto mu nos i wargi. Gdy przyszły święty pomimo nieludzkich cierpień, powiedział do oprawców: „Moja wiara prowadzi do zbawienia. Nawróćcie się”, natychmiast odcięto mu język i powieszono głową w dół. Wybito mu również oko. Po dwóch godzinach konania, gdy o. Andrzej nadal wzywał imienia Jezus, jeden z katów uderzył dwukrotnie szablą w jego głowę i zakończył nieludzkie męczarnie. Był 16 maja 1657r.

Po latach, w roztargnieniu zapomniano gdzie dokładnie złożono ciało o. Andrzeja, ale wielki misjonarz przypomniał o sobie w objawieniu, którego dostąpił rektor jezuickiego kolegium – Marcin Godebski. Bobola prosił o odnalezienie swego ciała, a w zamian obiecał szczególną opiekę nad całym kolegium. Rektor po odnalezieniu trumny, stwierdził, że pomimo upływu wielu lat, ciało męczennika jest w stanie nienaruszonym. Już w 1712 r. podjęto starania o beatyfikację zamordowanego jezuity, lecz ówczesne problemy polityczne i kasata zakonu nie pozwoliły na to. Kościół mając na względzie zasługi o. Boboli cały czas gromadził świadectwa o świętości niezłomnego apostoła. Poza tym, Andrzej Bobola nie pozwolił o sobie tak łatwo zapomnieć. W 1819 r. ukazał się dominikaninowi, o. Korzenieckiemu. Zapowiedział, że Polska zostanie wskrzeszona, a on sam zostanie jej patronem.

Do chwały ołtarzy wyniósł go w 1853 r. papież Pius IX. W dokumencie beatyfikacyjnym napisał: „Pragnąc, aby w tak ciężkich czasach: wobec wielkiej liczby nieprzyjaciół wierni Chrystusa otrzymali nowy wzór, który wzmógłby ich odwagę w walce, pozwalamy sługę bożego Andrzeja Bobolę, kapłana profesora Towarzystwa Jezusowego, który za wiarę katolicką i dusz zbawienie poniósł męczeństwo, nazywać odtąd mianem błogosławionego”.

Po odzyskaniu niepodległości, Episkopat Polski podjął starania mające na celu kanonizację bł. Andrzeja. Ogrom otrzymanych łask i cudów, które miały miejsce za przyczyną polskiego „łowcy dusz” spowodował, że w 1938 r. papież Pius XII kanonizował go w uroczystość Zmartwychwstania. Dzięki niezwykłej pracy Watykanu udało się odzyskać relikwie św. Andrzeja i sprowadzić je do Polski. Natychmiast zostały otoczone wielką czcią. Tryumfalny powrót do Polski odbił się szerokim echem. Apostoł po bardzo długiej i męczącej tułaczce w końcu wrócił do Ojczyzny i spoczął w Warszawie. Dziś trumna ze szczątkami znajduje się w Sanktuarium nazwanym jego imieniem.

W 2002 r. watykańska Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów ustanowiła św. Andrzeja Bobolę, drugorzędnym patronem Polski. Niech święty męczennik, który nigdy nie zaparł się Chrystusa, wyprasza nam łaskę żywej wiary w moc Zmartwychwstałego Pana.

 

Paweł Ozdoba

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 302 295 zł cel: 300 000 zł
101%
wybierz kwotę:
Wspieram