Jan Józef od Krzyża to imię zakonne włoskiego arystokraty Karola Gaetano urodzonego na wyspie Ischia w zatoce neapolitańskiej. Jego pamięć jest wciąż żywa w rodzinnej wsi Ponte, gdzie rokrocznie odbywa się czterodniowy odpust ku czci Świętego. Nie jest to jedyne miejsce, w którym ludność otacza go kultem. Pamiętają o nim także mieszkańcy Neapolu, którzy przekazują z pokolenia na pokolenie legendę, według której ojciec Jan Józef przybył, aby być świadkiem cudu krwi św. Januarego i zgubił laskę w tłumie – miał wówczas nie tylko przenieść się cudownym sposobem przed wrota kościoła, ale i sama laska uniosła się w powietrzu, przemieszczając się do rąk swego właściciela.
Karol był jednym z siedmiu synów Józefa i jego małżonki Laury Gargiulo, przy czym aż pięciu z nich wybrało stan duchowny. Cechowała go od dziecka pogarda dóbr ziemskich właściwa chrześcijanom aspirującym do wyższych stopni życia duchowego. Chodził zawsze ubrany skromnie, wręcz ubogo, pomimo znakomitego pochodzenia i wysokiego statusu majątkowego. W wieku piętnastu lat wstąpił do zreformowanej przez św. Piotra z Alcantary gałęzi zakonu św. Franciszka – tzw. franciszkanów bosych lub alkantarzystów.
Nowicjat rozpoczął w klasztorze św. Łucji (Santa Lucia al Monte) w Neapolu. Młodziutki brat Jan Józef wziął sobie do serca surowe wskazania reformatora zakonu i prowadził życie przykładnie ascetyczne. Dlatego to właśnie jemu powierzono (już po trzech latach spędzonych w zakonie) kierownictwo nad rozbudową konwentu Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Piedimonte. Zbudowawszy tam nowy klasztor (zwany „Samotnią”), został jego pierwszym gwardianem. Tam też wbrew swojej woli, a jedynie z posłuszeństwa, przyjął święcenia kapłańskie.
Wesprzyj nas już teraz!
Był to dopiero początek jego ofiarnej służby na rzecz franciszkanów bosych. Równocześnie prowadził nowicjat i wspierał budowę nowego klasztoru w Neapolu. Kiedy natomiast zgromadzenie alkantarzystów podzieliło się na zwaśnione prowincje, hiszpańską i włoską, pracował gorliwie na rzecz pojednania, by po dwudziestu latach doprowadzić do ponownego połączenia. Został wyznaczony przez władze do przywrócenia dyscypliny we wszystkich konwentach, które nawiedzał z mieczem Słowa Bożego i batem surowej reguły.
Św. Jan Józef od Krzyża był obdarzony licznymi darami cudownymi. Miewał widzenia Matki Bożej z Dzieciątkiem, wykazywał zdolność bilokacji, uzdrawiania i proroctwa, zachowała się nawet relacja o wskrzeszeniu przezeń pewnego markiza. Święty przewidział datę swojej śmierci – powiedział do współbraci: „Wkrótce atak powali mnie na ziemię. Będziecie musieli mnie podnieść, ale będzie to ostatnia rzecz jakiej doświadczę”. Tak też się stało. 5 marca 1734 zmarł na atak apopleksji, co otworzyło mu bramy wiecznej szczęśliwości. Beatyfikację ogłosił Pius VI w roku 1789, kanonizację zaś w 1839 roku Grzegorz XVI. Relikwie przez wieki spoczywały w klasztorze św. Łucji w Neapolu, natomiast w roku 2003 nastąpiła ich translacja do klasztoru Franciszkanów na rodzinnej wyspie Świętego.
Kościół wspomina św. Jana Józefa od Krzyża 5 marca.
FO