W mieście wsławionym przez świętego Franciszka Serafickiego, zanim jeszcze Biedaczyna poznał światło wiary, przyszła na świat inna święta osoba, której imię pamięć potomnych postawiła na świeczniku ideałów średniowiecza, a jego światło dotarło znacznie dalej i jaśnieje aż do naszych czasów. Jej narodziny poprzedzone były zapowiedzią wielkich dzieł, jakie miała spełnić. O córce rycerskiej rodziny Offreduccich sam Pan Bóg miał powiedzieć, iż stanie się światłem, które rozjaśni świat. Taki głos usłyszała jej bogobojna matka Ortolana i dlatego dała jej imię Clara, co znaczy po łacinie jasna (po włosku zaś Chiara).
Piętno owego wybraństwa Bożego odciśnięte na szlachetnej duszy było widoczne już w najmłodszych latach jej życia. Legenda świętej Klary, spisana w XIII wieku przez anonimowego autora, odnotowuje szereg szczegółów, takich jak to, że jako mała dziewczynka dyskretnie odmawiała sobie przy posiłku najlepszych kąsków i części własnego jedzenia, aby posyłać je przez służących ubogim. Było to prawdziwe wyrzeczenie dla dziecka, które chowając się w domu bogatych i pobożnych rodziców mogłoby zapewne poprosić rodziców o drobny pieniądz albo miskę strawy i wtedy zanieść potrzebującym – ona jednak już wtedy zdawała sobie sprawę, że przed Bogiem większą wartość ma odmówienie sobie własnej części i podzielenie się z bliźnim. Podobno już jako dziecko ubierała włosiennicę pod drogie stroje zamawiane przez rodziców.
Podrósłszy nieco, usłyszała o pokornym mnichu imieniem Franciszek, który budził z uśpienia nieśmiertelne ewangeliczne ideały, a dzięki jego niezłomności było o nim coraz głośniej na świecie. Usłyszał i on o córce znanego w okolicy szlachcica, która wykazywała ponad wiek i ponad stan rozwinięte umiłowanie rzeczy Bożych i świadomość marności przemijającego świata. Bardzo wcześnie zawiązała się między nimi duchowa przyjaźń. Frate Francesco został przewodnikiem duszy Świętej, a ona sama mawiała, iż jest roślinką kwitnącą w Kościele na chwałę Bożą, którą on uprawia swoimi rękami.
Wesprzyj nas już teraz!
Cichy reformator życia kościelnego rozpoznał w swej duchowej córce duszę powołaną do wyższego stopnia doskonałości i zrobił wszystko, aby osiągnęła ona taką świętość, do jakiej pragnie powołać ją Bóg. „Aby proch świata nie pokrył zwierciadła jej nietkniętego ducha, a brud światowego życia nie zepsuł czystej młodości, pobożny ojciec spieszy wyprowadzić Klarę z cienia doczesności” – tak opisuje Legenda moment odkrycia powołania przez Klarę i pomoc, jaką niósł jej Franciszek.
Święty Biedaczyna doradził, aby jego podopieczna opuściła świat w dzień Niedzieli Palmowej, sprawując się jak najprzykładniej w ten ostatni dzień świeckiego życia. Miała ona ubrać najpiękniejszą suknię i wkroczyć do kościoła wraz z innymi wytwornymi szlacheckimi pannami. Tak też się stało, z tym, że skromna panienka nie podeszła wraz z innymi dziewczętami do biskupa rozdającego palmy – sam hierarcha natomiast, ujrzawszy wyróżniającą się postać, podszedł i wręczył Klarze palmę. Tak wyglądało pożegnanie Świętej ze światowym życiem, choć przyszło jej jeszcze stoczyć batalię z rodziną, która wszelkimi sposobami starała się odwieść Klarę od porzucenia perspektywy dobrego i przynoszącego chwałę domowi zamążpójścia.
Decyzja jednak zapadła i Święta trzymała się jej niezłomnie, nic nie było w stanie oderwać jej od miłości Jezusa Chrystusa i służby Jego Świętemu Kościołowi. Zamieszkała z innymi siostrami przy kościele Świętego Damiana, gdzie miała spędzić kolejne czterdzieści lat swego życia. Przyjąwszy habit zakonny, starała się od pierwszych dni wypełnić franciszkański ideał ubóstwa, rozdała biednym całą część majątku, jaka przypadała jej w udziale, i uczyła inne siostry, jak wśród pociech duchowych zachować prawdziwe „bogactwo ubóstwa”. Wkrótce została mianowana przez Franciszka przełożoną wspólnoty i stała się dla niej prawdziwą matką, zapalając serca miłością Boga i pilnując dziennego porządku – wstawała najwcześniej i osobiście wołała dzwonkiem na modlitwę, a jednocześnie w każdej chwili była dostępna dla każdej duszy potrzebującej dobrego słowa i wysłuchania.
Święta Klara była jak ziarno głęboko zakopane w ziemi – dogłębna pokora skrywała obfitość łask, jakimi Bóg zalewał jej duszę, sama zaś łaska Boża kwitnąca na tak żyznym gruncie wydawała owoce stokrotne, pociągając do umiłowania Stwórcy i Odkupiciela niezliczone dusze, począwszy od jej najbliższych – do zakonu bowiem wstąpiła po śmierci pana Offreducci jej matka, czczona w Kościele jako błogosławiona, oraz dwie siostry – święta Agnieszka i Beatrycze. Źródłem jej duchowej siły było życie w silnej więzi z Bogiem i żywa wiara, której przykładem może być chociażby jej zachowanie, gdy klasztor San Damiano został otoczony przez wojska muzułmańskich Saracenów. Wówczas Święta – wbrew wszelkiej światowej przezorności – pobiegła do otwartego kościoła i oddała się żarliwej modlitwie u stóp Jezusa Eucharystycznego, dzięki czemu odwróciła od siebie i swych sióstr hańbę pojmania przez sługi sprośnego Mahometa.
Owa Roślinka duchowa pielęgnowana nieustannie przez świętego Franciszka starała się przez całe życie o zatwierdzenie reguły jej zgromadzenia opartej na regule franciszkańskiej. Zgodę wydał papież Innocenty IV pod koniec życia Świętej. Papież ten tak poważał ksienię asyskiego klasztoru, że osobiście udzielił jej ostatniego namaszczenia przed śmiercią. Takim szacunkiem cieszyła się ta skromna i prawdziwie ewangeliczna niewiasta, która pozostawiła po sobie wielkie dzieło rozrastającej się przez wieki rodziny sióstr klarysek, a oprócz tego zaledwie kilka dzieł spisanych – przede wszystkim regułę, którą nazywała Sposobem życia ubogich sióstr, Testament i trochę listów.
Proces beatyfikacyjny Klary z Asyżu rozpoczął jeszcze Innocenty IV, kanonizowana natomiast została już w dwa lata po śmierci przez papieża Aleksandra IV – akt ten został ogłoszony bullą Clara claris praeclara zawierającą między innymi opis cudów dokonanych za życia i po śmierci Świętej.
Kościół wspomina św. Klarę dziewicę 11 sierpnia.
FO