List Notre charge apostolique św. Piusa X sprzed 113 lat jest jakby idealnie uszyty na miarę naszych czasów. Papież Sarto potępił w nim błędy francuskiego Sillonu, ale… dokładnie te same idee, które wówczas skrytykował, dziś obecne są w Procesie Synodalnyn, na Światowych Dniach Młodzieży, w encyklice Fratelli tutti papieża Franciszka czy wreszcie w rewolucyjnych interpretacjach II Soboru Watykańskiego.
Potępienie Sillonu
Francuski ruch Le Sillon Marca Sangniera był jedną z pierwszych pozornie katolickich wielkich prób dania innej niż czysto kontrrewolucyjna odpowiedzi na nową sytuację polityczną, jaka zaistniała po zamordowaniu przez Francuzów swojego króla i ustanowieniu republikanizmu i demokracji. Początkowo wspierany przez papieży upatrujących w wysiłkach sillonistów zbożnych intencji, szybko całkowicie się wykoleił, głosząc de facto ideę podporządkowania Kościoła systemowi demokratycznemu. Sillon zwrócił się w ten sposób w pewnym sensie przeciwko pierwszemu przykazaniu, próbując to, co święte, wykorzystać do służby temu, co ziemskie – a nawet ubóstwiając to, co ziemskie i w sekularyzacji chrześcijaństwa na służbie republikanizmowi i demokracji widząc jego właściwy i ostateczny cel.
Wesprzyj nas już teraz!
Duch Sillonu powstaje dziś jak upiór w wysiłkach części synodalistów, którzy razem z niemieckim rewolucjonistą bp. Franzem-Josefem Overbeckiem głoszą, że Kościół winien poświęcać swoje siły na rzecz liberalnej demokracji. Nie dość jednak na tym; błędy Sillonu zdają się dziś uchodzić za prawdę – i to nawet w poważnych i doniosłych dokumentach papieskich.
Herezję Sillonu rozpoznał św. Pius X, który przez pewien czas próbował powstrzymać ruch przed degeneracją, bezskutecznie. W efekcie 25 sierpnia 1910 roku papież w liście apostolskim Notre charge apostolique potępił Sillon. Pius X wskazał w nim jednoznacznie, że chociaż Sillon wykonał w przeszłości wiele dobrej pracy, jego założyciele nie potrafili uchronić siebie samych i przez to własnego ruchu „przed protestanckimi i liberalnymi wpływami”.
Aktualność myśli św. Piusa X
W zasadzie cały list Notre charge apostolique należy polecić lekturze, można powiedzieć – więcej niż polecić, bo pod wieloma względami wydaje się, jakby św. Pius X gromił błędy bynajmniej nie Sillonu, ale… rewolucyjnych interpretacji II Soboru Watykańskiego, encykliki Fratelli tutti papieża Franciszka, relatywizmu religijnego Światowych Dni Młodzieży czy egalitaryzmu Procesu Synodalnego. Poniżej, jakby na zachętę, przedstawię tylko kilka cytatów z Notre charge apostolique.
Przeciwko apoteozie demokracji i republikanizmu
Papież w początkowych partiach swojego listu wskazał na egalitaryzm i skrajny demokratyzm sillonistów. To bardzo ważne upomnienie dla naszej epoki, która wydaje się upatrywać w liberalnej demokracji zwieńczenia historii oraz idealnego ucieleśnienia porządku chrześcijańskiego., „Nasz świętej pamięci poprzednik” – pisał Pius X – „napiętnował «pewną demokrację, posuwającą się aż do takiej przewrotności, że w społeczeństwie przypisuje najwyższą władzę ludowi i dąży do zniesienia i zrównania klas społecznych» […] silloniści nie aprobują przypomnianej przez Leona XIII doktryny o podstawowych zasadach społeczeństwa. Umiejscawiają władzę w ludzie lub niemal znoszą ją, a jako ideał do osiągnięcia obierają zrównanie klas. Zatem wbrew doktrynie katolickiej dążą ku ideałowi, który został potępiony”. Władza nie pochodzi od ludu – pochodzi od Boga. Dzisiaj, nawet w Kościele, mało kto o tym pamięta.
Sobór Watykański II to nie jest początek nowej „lepszej” epoki!
Św. Pius X potępił też avant la lettre błędy rewolucyjnych odczytań II Soboru Watykańskiego, które są szczególnie rozpowszechnione właśnie dzisiaj, także w Polsce. Co chwilę jacyś kardynałowie, biskupi, księża albo świeccy publicyści ogłaszają, że wraz z Soborem, a jeszcze bardziej z Synodem o Synodalności, nadszedł kres pełnej błędów i patologii epoki Konstantyńskiej, w której Kościół wzorując się na feudalizmie był narzędziem zła i przemocy; dopiero dzisiaj, głoszą ci prorocy nowego systemu społeczno-eklezjalnego, Kościół pod przewodnictwem Franciszka, najwyższego interpretatora Vaticanum II, miałby wchodzić w erę prawdziwej wolności; dopiero teraz Kościół miałby umożliwić i z całych sił wesprzeć dzieło budowy „autentycznie chrześcijańskiej” cywilizacji. „[W] tych czasach duchowej i społecznej anarchii, kiedy każdy uważa się za nauczyciela i prawodawcę, musimy stanowczo przypomnieć, iż nie jest możliwe zbudowanie społeczeństwa w inny sposób, niż zbudował je Bóg. Nie jest możliwe zbudowanie społeczeństwa, jeśli Kościół nie położy jego fundamentów i nie będzie kierował jego budową. Cywilizacji nie trzeba już odkrywać, ani budować nowego społeczeństwa w obłokach. Ona była i jest – to cywilizacja chrześcijańska i katolickie społeczeństwo. Chodzi jedynie o ich ustanowienie i nieustanne odnawianie na naturalnych i nadprzyrodzonych podwalinach, przeciwko ciągle odradzającym się atakom szkodliwych utopii, buntów i bezbożności: «Omnia instaurare in Christo»” – napisał święty papież. I dodawał dalej: „Uczy się [młodzież], że Kościół w ciągu dziewiętnastu wieków nie zdołał jeszcze na świecie oprzeć społeczeństwa na jego właściwych podstawach, że nie zrozumiał społecznych pojęć władzy, wolności, równości, braterstwa oraz ludzkiej godności; że wielcy monarchowie i biskupi, którzy stworzyli Francję i tak chlubnie nią rządzili, nie potrafili dać swojemu narodowi ani prawdziwej sprawiedliwości, ani rzeczywistej szczęśliwości, ponieważ nie wyznawali ideałów Silonu!”.
Braterstwo wszystkich? Tak, ale w Chrystusie
Jeżeli ktoś z Czytelników zastanawiał się kiedyś, jak Kościół sprzed soborowej rewolucji oceniłby encyklikę Fratelli tutti papieża Franciszka o powszechnym braterstwie, cóż… wystarczy sięgnąć po omawiany list św. Piusa X. Papież Sarto wprost zwalcza tam błędne pojęcie braterstwa, wyzutego z odniesień chrześcijańskich: „Tak samo rzecz ma się z pojęciem braterstwa” – pisał w Notre chargé apostolique – „którego fundament silloniści umiejscawiają w umiłowaniu wspólnych interesów. […] Nie, Czcigodni Bracia, nie ma braterstwa poza chrześcijańską miłością bliźniego! To ona z miłości do Boga i do Jego Syna Jezusa Chrystusa, naszego Zbawiciela, obejmuje wszystkich ludzi, aby ich wspomagać i wszystkich doprowadzić do tej samej wiary i do tej samej szczęśliwości w Niebie. Oddzieliwszy braterstwo od tak rozumianej miłości chrześcijańskiej, demokracja zamiast postępu stałaby się smutnym regresem cywilizacji. […] . Jedność ta daje się zrealizować jedynie poprzez katolicką miłość bliźniego, która jedynie może poprowadzić narody w ich przybliżaniu się do ideału cywilizacji”.
Ciekawy jestem, jak autor Fratelli tutti odpowiedziałby św. Piusowi X na takie pytania, postawione w Notre charge apostolique:
„Zastanówmy się nad tym, ile trzeba było siły, wiedzy i nadprzyrodzonych cnót, aby stworzyć chrześcijańskie społeczeństwo. Pomyślmy o cierpieniach milionów męczenników, o zdolnościach Ojców i Doktorów Kościoła, o poświęceniu wszystkich bohaterów chrześcijańskiego miłosierdzia, o potężnej hierarchii, biorącej początek w Niebie, o strumieniach Bożych łask – a wszystko to razem ustanowione, spojone i przeniknięte życiem i duchem Jezusa Chrystusa oraz mądrością Boga-Słowa, które stało się Człowiekiem. Kiedy wspomnimy na to wszystko, jesteśmy przerażeni, widząc nowych apostołów dokładających wszelkich starań, aby poprzez wspólne promowanie mglistego idealizmu i cnót obywatelskich, zbudować coś lepszego. Co oni pragną osiągnąć? Co będzie rezultatem tej współpracy? Budowla czysto werbalna i utopijna, w której ujrzymy bezładnie połyskujące w kuszącym pomieszaniu słowa o wolności, sprawiedliwości, braterstwie, miłości, równości, wywyższeniu człowieka. A wszystko oparte na źle pojętej godności ludzkiej”.
Proces synodalny? To aberracja!…
List wymierzony w błędy sillonistów piętnuje też synodalny egalitaryzm. Franciszkowy proces synodalny polega przecież na tym, że wszyscy mają „słuchać” – księża idą nie tyle przed ludem, prowadząc go ku Ewangelii, ale raczej „razem” z nim lub nawet postępują za ludem. Tak było i w Sillonie; gdy kapłani przystępowali do ruchu niejako ściągali sutanny, zrównując się w pełni ze świeckimi. Pius X pisał: „Nauka odbywa się w niej bez nauczyciela, a co najwyżej z doradcą. Wszystkie koła naukowo-badawcze są prawdziwymi wspólnotami intelektualnymi, w których każdy jest zarazem nauczycielem i uczniem. Wśród członków panuje całkowita koleżeńskość, która jednoczy ich dusze. Stąd wynika wspólnotowy duch Sillonu, który nazywa się „przyjaźnią”. Nawet ksiądz, wstępując do Sillonu, uniża dostojną godność swego kapłaństwa. Przez najzupełniej osobliwe odwrócenie ról staje się uczniem, dostosowuje się do poziomu swoich młodych przyjaciół i nie jest już nikim więcej, jak tylko towarzyszem”.
Relatywizm ŚDM wyraźnie potępiony
Listu Notre charge apostolique ze spokojnym sumieniem nie mogliby też przeczytać, jak sądzę, organizatorzy tegorocznych Światowych Dni Młodzieży. Odpowiadający za nie biskup pomocniczy Lizbony, Americo Aguiar, zachęcał do udziału w ŚDM muzułmanów, żydów, ateistów i buddystów, ale nie po to, by ich nawracać – ale by umacniali się we własnych przekonaniach i czerpali z nich siłę do pracy na rzecz powszechnego dobra. Św. Pius X dokładnie to potępił w poglądach Sillonu…
„Mamy oto założone przez katolików międzywyznaniowe stowarzyszenie na rzecz reformy cywilizacji. Dzieło w pierwszym rzędzie religijne, albowiem nie ma prawdziwej cywilizacji bez cywilizacji moralnej, a prawdziwej cywilizacji moralnej bez prawdziwej religii. […] [C]o należy sądzić o trudnym do zniesienia sąsiedztwie, w jakie uwikłani zostaną młodzi katolicy razem z różnowiercami i wszelkiej maści niewierzącymi w tego rodzaju dziele? Czyż nie jest ono dla nich tysiąc razy bardziej niebezpieczne niż stowarzyszenie neutralne? A o respekcie dla wszelkich błędów i o dziwnej zachęcie skierowanej przez katolika do wszystkich dysydentów, aby poprzez studia umacniali swoje przekonania i uczynili z nich coraz to bogatsze źródła nowych sił? Co należy sądzić o zrzeszeniu, w którym mogą się swobodnie prezentować wszystkie religie, a nawet wolnomyślicielstwo?” – pisał.
Czekając na nowego św. Piusa X
Jak zauważy wielu czytelników, wielkie dzieło św. Piusa X okazuje się być dziś nader aktualne. W istocie to samo dotyczy innych dokumentów jego wspaniałego pontyfikatu. Taką samą aktualność ma zwłaszcza encyklika Pascendi Dominici gregis, taką samą aktualność ma Przysięga Antymodernistyczna… Dlaczego? Dlatego przecież, że toczymy dziś bitwę dokładnie z tym samym koronnym błędem, który popełnił Sillon: z próbą całkowitego pogodzenia Kościoła z Rewolucją, więcej, z próbą poddania Kościoła rewolucyjnym ideałom. Ponad 100 lat temu Kościół wyszedł z tej bitwy zwycięsko, właśnie ze względu na odwagę i nieprzejednanie świętego papieża. Módlmy się do Pana o to, by obdarzył Kościół równie mężnymi obrońcami wiary na tronie Piotrowym.
Paweł Chmielewski
Św. Pius X gromił modernistów. Kościół musi dziś zrobić to na nowo