Przyszły święty urodził się ok. 1561 r. w Horsham St. Faith, w Anglii. Pochodził z rodziny szlacheckiej wiernej katolicyzmowi. Był najmłodszym z ośmiorga dzieci Ryszarda Southwella i Brygidy Copley.
Jako młody chłopiec wyjechał na kontynent, by przygotować się do kapłaństwa. Początkowo kształcił się w szkole w Douai, a potem w Paryżu, gdzie spotkał jezuitę Thomasa Darbyshire. W 1580 r. wstąpił do Towarzystwa Jezusowego.
Po odbyciu studiów filozoficznych i teologicznych oraz przyjęciu święceń kapłańskich, mimo młodego wieku został prefektem angielskiego seminarium jezuickiego w Wiecznym Mieście. Uczelnia ta przygotowywała przyszłych misjonarzy na potrzeby duszpasterstwa w Anglii
Wesprzyj nas już teraz!
Pragnął powrócić na Wyspy Brytyjskie, by służyć rodakom jako kapłan. Nie odstraszyło go wydanie przez królową Elżbietę I zakazu przebywania w Anglii wszystkim poddanym, którzy od momentu wstąpienia przez nią na tron zostali wyświęceni na katolickich kapłanów. Za niedostosowanie się do tego zarządzenia groziła kara śmierci.
Na rodzinnej ziemi stanął w 1586 r. i od razu rozpoczął posługę wśród prześladowanych wiernych – odwiedzał ich domy, by odprawiać Msze św. i udzielać sakramentów.
Po sześciu latach służby i zacierania za sobą śladów, Robert został w końcu aresztowany. Wydała go córka jednego z katolików, u którego często bywał.
Poddany torturom nie zdradził żadnego z działających w ukryciu kapłanów. By złamać młodego jezuitę, urzędnicy królewscy wysłali go do więzienia w Westminster. Warunki tam były tak trudne, że w końcu jego ojciec wysłał petycję do królowej Elżbiety z prośbą, by Roberta albo natychmiast osądzić i stracić, albo przenieść z tej „brudnej jamy”.
Petycja została wysłuchana i Robert trafił do więzienia w Tower. Miał tam dostęp do Biblii i dzieł św. Bernarda.W tym czasie jeszcze co najmniej 10 razy był torturowany. Przed sądem stanął dopiero w 1595 r.
Podczas jednodniowego procesu, który odbył się 20 lutego 1595 r., jezuita zaprzeczał, jakoby działał przeciw królowej i królestwu. Podkreślał, iż jedynym celem jego działalności było „udzielanie sakramentów”, zgodnie z nauką i zasadami kościoła katolickiego.
Nie znalazł litości wśród sędziów. Wyrok był okrutny: śmierć przez powieszenie, rozciąganie i ćwiartowanie.
Następnego dnia zaprowadzono go na miejsce straceń w Tyburn w Londynie. Stojąc na wozie, czynił związanymi rękami znak krzyża i recytował fragment Pisma Świętego. Potem przemówił do świadków egzekucji. Mówił do nich o swoim jezuickim powołaniu, o modlitwie za królową i kraj. Wreszcie zwrócił się do Boga słowami: „Ojcze, w ręce Twoje powierzam ducha mojego”.
Powieszono go, ale na krótko, bacząc, by nie wyzionął ducha. Nawet wtedy próbował czynić skrępowanymi rękoma znak krzyża. Wreszcie kat zdjął go ze sznura i przygotował do drugiego aktu egzekucji: rozciągania. I to przeżył. Wtedy oprawca otwarł mu brzuch i poćwiartował jego ciało. Odciętą głowę ukazano zebranym gapiom. Znamienne, że nikt nie krzyknął zwyczajowego „Zdrajca!”…
Robert Southwell został beatyfikowany 29 grudnia 1886 r. przez Ojca Świętego Leona XIII. Kanonizował go 25 października 1970 r. Paweł VI, jako jednego z 40 męczenników Anglii i Walii.
Wspomnienie liturgiczne Świętego Kościół obchodzi w dzień jego męczeńskiej śmierci, tj. 21 lutego.
AK