Biskup spełniając swój pasterski obowiązek, nie dając wciągnąć Kościoła w służbę królewskiej polityki, karcił okrucieństwa i cudzołóstwo króla oraz rzucił nań ekskomunikę albo nią tylko zagroził. Zostało to uznane za zdradę i spowodowało zabójstwo biskupa Stanisława – mówi dla portalu PCh24.pl ks. dr hab. Andrzej Bruździński, prof. UPJPII.
Jakie źródła średniowieczne mówią o św. Stanisławie Biskupie i Męczenniku?
Wesprzyj nas już teraz!
Polskich źródeł średniowiecznych nie mamy wiele. O świętym biskupie Stanisławie ze Szczepanowa z tych najwcześniejszych wspominają Kalendarz katedry krakowskiej, Rocznik kapituły krakowskiej, Kronika polska Galla Anonima, Kronika Wincentego Kadłubka i żywoty Stanisława (XIII w.) mniejszy i większy autorstwa dominikanina Wincentego z Kielczy. Źródła te są oczywiście różnej wielkości, od krótkiej zapiski do zwięzłej historii, także różnej wartości i znaczenia. Gall piszący na dworze Bolesława Krzywoustego przemilczał wiele faktów, gdyż była to dla bratanka sprawcy przykra sprawa.
Istnieje opinia, że środowiska historyków „kościelnych” bardziej sprzyjają wersji wydarzeń przedstawionej przez bł. Wincentego Kadłubka, natomiast historycy „świeccy” przekazanej przez Anonima zwanego Gallem. Czy rzeczywiście tak jest?
Nie, nie jest tak! Jest to bardzo uproszczony pogląd. Wszystko zależy od naukowej rzetelności, czy nie kierują się zdecydowanym ideologicznym doktrynerstwem, lub też nastawieniem antyklerykalnym, a starają się konsekwentnie zachować podstawową zasadę sine ira et studio. W dzisiejszej (najnowszej) historiografii polskiej coraz bardziej odkrywany jest bp Wincenty Kadłubek jako rzetelny i erudycyjny kronikarz, którego twierdzeniom (co prawda ubranym w niezwykle trudną dla dzisiejszego czytelnika szatę symboli) należy przyglądać się z wyjątkową uwagą.
Słowo „traditor” (łac. zdrajca) użyte na określenie św. Stanisława przez Galla Anonima nastręcza wiele trudności historykom. Czy śmierć biskupa krakowskiego miała charakter polityczny, czy też rzeczywiście Stanisław zginął jako „obrońca ładu moralnego”?
Słowo traditor sprawia historykom wiele problemów. Gall używa wyrażeń traditio i traditor, które w łacinie średniowiecznej posiadają kilkanaście znaczeń. „Traditor” może znaczyć m.in. „zdrajca”, „buntownik” czy „rzucający klątwę”. Znakomity artykuł na ten temat napisał wybitny filolog klasyczny prof. Marian Plezia Dookoła sprawy świętego Stanisława. Studium źródłoznawcze, zamieszczonej w naukowym periodyku „Analecta Cracoviensia” (T. 11: 1979, s. 251-413). Święty papież Grzegorz VII, gdy ekskomunikował Henryka IV został podobnie okrzyknięty zdrajcą cesarstwa (traditor regni). Biskup Miśni św. Benno będąc zwolennikiem reform Grzegorza VII w 1076 r. został uznany przez cesarza Henryka IV za zdrajcę. Wtrącono go do więzienia i pozbawiono biskupstwa. W tym samym roku zginął jako „zdrajca” św. Wilhelm, biskup Roeskilde w Danii, który naraził się królowi duńskiemu Swenowi, gdyż upomniał go za niemoralne życie. Owe więc „traditor” oznacza tych „którzy przyrodzonym panom nie dochowali wierności”, czyli odstąpienie od obowiązków feudalnych, złamanie przysięgi na wierność monarsze, którymi związany był biskup krakowski Stanisław jako poddany króla, czy także ujawnienie (prawnie) nagannego postępowania króla, także nawet poprzez grożenie mu ekskomuniką (czym groził królowi Bolesławowi biskup Stanisław). Co ciekawe słowo „traditor” używane jest w innych miejscach dzieła Galla, ale nie oznacza tam zdrajcy, tylko buntownika. Poza tym zdrada główna ojczyzny wówczas określana była słowem „proditor”, które przy opisie sprawy biskupa Stanisława nie pada. Oprócz tego prof. Plezia przypominał, iż „zdrada” jest kwalifikacją, a nie opisem czynu. Kwalifikacja czynu bywa rzeczą sporną, o czym wie każdy, kto bodaj tylko pobieżnie zetknął się z wymiarem sprawiedliwości. A współcześnie, chociażby w PRL, choć nie tylko, jakakolwiek krytyka politycznej władzy nie bywa od razu określana jako „bunt” czy „zdrada” lub innymi, podobnymi epitetami?
Podsumowując biskup wiernie spełniając swój pasterski obowiązek także wobec króla cierpiącego na psychozę, nie dając wciągnąć Kościoła w służbę królewskiej polityki, karcił okrucieństwa i cudzołóstwo króla oraz rzucił nań ekskomunikę albo nią tylko zagroził. Nie zapominajmy, że wszystkie kary Kościoła mają charakter wychowawczy, czyli wzywają do poprawy. Wszystko to zostało uznane przez króla za zdradę czy bunt i spowodowało zabójstwo biskupa.
Jak źródła przedstawiają męczeńską śmierć św. Stanisława?
Według Galla król „wydał biskupa na obcięcie członków”, czyli że obcięto ręce i nogi albo też ćwiartowano, co powodując upływ krwi, spowodowało śmierć. Według biskupa Wincentego król rzucił się w kościele na Skałce (gwałcąc prawo azylu) na biskupa Stanisława osobiście uderzając go czekanem w głowę, a prawdopodobnie omdlałego posiekał na części. Miało to miejsce w czwartek po niedzieli Misericordia Domini (II niedziela Wielkanocna) czyli 11 kwietnia 1079 roku. Biskup krakowski zginął w obronie swojego ludu przed ruiną i pokrzywdzeniem – ujmując się za krzywdzonym ludem.
Czy badania nad czaszką Biskupa, która znajduje się w relikwiarzu, potwierdziły przekazy źródłowe?
Przeprowadzone w 1963 roku przez specjalistów od medycyny sądowej szczegółowe badania relikwii św. Stanisława potwierdziły, że zawierają one czaszkę mężczyzny około czterdziestoletniego, na której jest siedem nacięć tępokrawędzistym narzędziem, co było przypuszczalną przyczyną zgonu. Największe cięcie ma 45 mm długości, 14 mm szerokości i około 6 mm głębokości. Biskup Stanisław został uderzony z tyłu głowy. Badanie to potwierdza więc opis Wincentego Kadłubka.
Jakie były dalsze, już po śmierci Biskupa, losy Bolesława Śmiałego?
Przeciwko polityce króla odznaczającej się nadmierną wojenną eksploatacją społeczeństwa wybuchł bunt, a osamotniony król musiał uciekać. Ratunek znalazł na Węgrzech u wychowanego na dworze w Krakowie króla świętego Władysława I (syna siostry ojca Bolesława), którego Bolesław potraktował bardzo wyniośle. Za wszystkie swoje nieszczęścia Bolesław winił biskupa Stanisława, czyli zabójstwo to stało się lawiną wydarzeń zakończonych wypędzeniem króla z Polski. Poprzez swoich zwolenników rozsiewał czarną legendę biskupa Stanisława, że to on był inicjatorem spisku przeciwko niemu. Swoim pełnym wyniosłości zachowaniem król zraził do siebie Węgrów i to właśnie było przyczyną jego przedwczesnej śmierci. Zmarł po dwóch czy trzech latach (1081 lub 1082), ale nie wiemy gdzie znajduje się jego grób. W kraju rządy objął jego brat Władysław Herman. Istnieje legenda, jakoby król Bolesław resztę życia miał spędzić na pokucie, jako mnich „milczący” w Osjaku lub Wilten, gdzie nawet wskazywano konkretny grób. Pierwszy o tym napisał w swojej Chronica Polonorum Maciej z Miechowa (Miechowita) w 1521 roku, podając to jako trzecią wersję śmierci króla. Nie wiemy na podstawie czego o tym tak napisał, zapewne tak, jak poprzednie, „ut ferunt” – jak wieść niesie – czyli tylko legenda.
Kiedy rozpoczęły się procesje ku czci św. Stanisława z Wawelu na Skałkę? Jak wyglądała ich historia?
Dziesięć lat po pogrzebie biskupa 27 września 1088 lub 1089 roku dokonano uroczystej translacji ciała męczennika z kościoła na Skałce do katedry (Hermanowskiej) w części już zbudowanej. Procesje majowe związane są z uroczystościami pokanonizacyjnymi św. Stanisława. Papież Innocenty IV kanonizował biskupa krakowskiego 8 września 1253 roku w Asyżu, a uroczystość w Krakowie wyznaczył na 8 maja roku następnego. Ciekawe jest pojawienie się 8 maja w historii św. Stanisława. Męczeństwo jego nastąpiło, jak wspomniałem, 11 kwietnia 1079 roku, czyli w czwartek po drugiej niedzieli Wielkanocnej, w 1254 roku dzień ten wypadł właśnie 8 maja. Odtąd dzień ten w Polsce był świętem ku czci św. Stanisława biskupa i męczennika. Najstarszym źródłem liturgicznym mówiącym o procesji z Wawelu na Skałkę jest mszał biskupa Konarskiego z roku 1509. Dopiero z okazji 800-lecia śmierci św. Stanisława w roku 1879 przeniesiono procesję z 8 maja na najbliższą niedzielę w oktawie uroczystości. Precesja ta nabrała szczególnego znaczenia w czasie rozbiorów, gdyż włączali się w nią Polacy zza kordonów, a szczególnie Ślązacy, wyrażając jedność zniewolonego narodu. Procesji tej nie mogli zniszczyć nawet komuniści dekretem o zgromadzeniach z 1949 roku.
Wspomnieć należy także o pokutnej pielgrzymce na Skałkę, którą każdorazowy władca Polski odbywał przed swoją koronacją.
Jest prawdopodobne, że pierwszy odbył ją Władysław Łokietek, choć pewne na ten temat są dopiero XVI-wieczne źródła. Dziewiętnastowieczny jezuita ks. Aleksander Jełowicki pisał o znaczeniu tego wydarzenia, iż „Polska kwitnęła dopóki królowie polscy na Skałkę patrzali; Polska istniała dopóki królowie polscy przygotowywali się do koronacji uroczystą spowiedzią, dopóki dniem przed koronacją, w uroczystym pochodzie odwiedzali Skałkę, i dla uproszenia błogosławieństwa Boskiego, uklękali z pokorą na stopniach znieważonych morderczą ręką królewską, a uświęconych krwią męczennika. Ostatni król Polski nie modlił się na Skałce, to też był ostatni”. Król odbył tę procesje dopiero w czerwcu 1787 roku, a więc długo po pierwszym rozbiorze Polski.
Jaki wpływ wywarła postać św. Stanisława na dalsze dzieje Polski?
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż kult św. Stanisława miał wpływ na odrodzenie się z rozbicia dzielnicowego jednego państwa polskiego za czasów Władysława Łokietka, gdyż kult ten ogarnął wszystkie ziemie polskie (choć oczywiście nie tylko). Zapowiadała to legenda o cudownym zrośnięciu się poćwiartowanego ciała męczennika. Nazwano go dlatego już w średniowieczu „ojcem żywicielem” i „rodzicielem Polski”, czczony był jako Pater patriae – Ojciec ojczyzny oraz światło i ozdoba Polski, a Wawel i Skałka były ważnym miejscem pielgrzymkowym. Do niego uciekano się w chwilach trudnych polecając mu losy Ojczyzny. Wspomnieć tu trzeba choć tylko dwa przykłady. Król Władysław Jagiełło jego właśnie wstawiennictwu przypisywał zwycięstwo nad Krzyżakami pod Grunwaldem w 1410 roku. Stąd też po tym zwycięstwie udał się z pieszą dziękczynną pielgrzymką z Niepołomic najpierw na Skałkę, a potem do katedry. Tam też na ołtarzu św. Stanisława złożył zdobyte krzyżackie chorągwie. Już bowiem od bitwy pod Płowcami w roku 1331 wykształcił się zwyczaj składania na ołtarzu św. Stanisława zdobytych sztandarów wroga. Podobnie za swojego patrona uważał świętego biskupa król Zygmunt Stary i po spełnionej prośbie ufundował w roku 1512 dla katedry srebrny ołtarz ze scenami męczeństwa św. Stanisława.
Bóg zapłać za rozmowę!
Rozmawiał Kajetan Rajski