17 września 2012

Święty młodzieniaszek Stanisław Kostka urodził się 28 grudnia w Rostkowie koło Przasnysza, w święto Młodzianków, czyli dzieci zamordowanych przez Heroda w Betlejem. Jego ojcem był Jan Kostka herbu Dąbrowa, kasztelan zakroczymski, matką zaś Małgorzata z Kryskich. Ze wspomnień jego brata, zapisanych przez komisję beatyfikacyjną, wynika, że w domu panowało surowe wychowanie, w duchu katolickim, co jest faktem ważnym, wziąwszy pod uwagę, że w XVI wieku również do Polski dotarła zaraza rewolucji religijnej w postaci rozmaitych sekt protestanckich.

Do czternastego roku życia Stanisław pobierał nauki w domu, początkowo od dworskiego kapelana, potem jego nauczycielem był Jan Biliński, który studiował na Akademii Krakowskiej (potem sam został księdzem i świadczył w procesie beatyfikacyjnym swego dawnego podopiecznego). Następnie rodzice posłali obu swych synów, starszego Pawła i młodszego Stanisława do katolickiego kolegium otwartego w Wiedniu przez cesarza Ferdynanda. Powstało ono jako przeciwwaga dla szkół protestanckich, aby dawać katolicką formację młodemu pokoleniu.

Pan kasztelan Kostka był człowiekiem religijnym i chciał ustrzec synów przed wpływami protestanckiej herezji, dlatego zdecydował się na ich edukację w Wiedniu, ale poza tym nie byłby w stanie wyobrazić sobie innej przyszłości dla swych potomków jak pełnienie urzędów publicznych i pomnożenie sławy imienia rodziny w służbie Ojczyzny. Tymczasem wszystkie znaki wskazywały coraz wyraźniej, iż jego młodszy syn jest powołany do stanu duchownego. Gdy wiadomość ta dotarła do uszu kasztelana, jedynie wzburzenie pana Kostki było większe niż jego zaskoczenie. Wiedział, że jego Staś zawsze był pobożny i stronił od błahostek wieku młodzieńczego, ale nie spodziewał się, że zechce porzucić możliwość świeckiej kariery. Zabronił tego stanowczo, co stało się przyczyną wielkiego utrapienia dla Świętego.

Wesprzyj nas już teraz!

Po wyjeździe z domu rozminęły się również drogi obu braci. Paweł kosztował z lubością rozrywek światowych i dokuczał Stanisławowi z powodu jego częstego uczestniczenia we Mszy (nawet trzy razy dziennie) i podejmowanych umartwień. Pobożny uczeń najbardziej wykazywał się na zajęciach retoryki, poza tym nie miał wielkiego pociągu do przedmiotów świeckich. Sercem przebywał już gdzie indziej, tylko sytuacja rodzinna nie pozwalała mu na rozpoczęcie nowicjatu, ponieważ jezuici nie dopuszczali do przyjęcia sukni duchownej swoich uczniów, których rodzice nie wyrazili na to zgody.

Podczas pobytu w Wiedniu miało miejsce pierwsze cudowne wydarzenie w życiu młodzieniaszka. Otóż w roku 1565 zachorował ciężko, akurat gdy zatrzymał się z bratem w gospodzie prowadzonej przez heretyka. Ani brat, ani tym bardziej gospodarz nie zechcieli spełnić prośby Stanisława, który nalegał na przysłanie kapłana katolickiego. Bał się, że może umrzeć bez opatrzenia świętymi sakramentami, ale jednocześnie nie tracił nadziei na pomoc Bożą. Przyszła ona w sposób najbardziej niespodziewany. Otóż było tego dnia wspomnienie świętej Barbary, patronki dobrej śmierci – i ukazała się ona Świętemu w towarzystwie aniołów, udzielając Komunii Świętej. W czasie choroby miał też widzenie mistyczne Matki Bożej z Dzieciątkiem, które złożyła na jego rękach. Nazajutrz obudził się całkiem zdrowy.

Widząc niezłomny opór ojca i brata, a będąc przekonanym o powołaniu do służby Bożej, wpadł na pomysł nieco szalony – zdecydował się na ucieczkę w przebraniu żebraka i wyruszył pieszo do Bawarii, gdzie spodziewał się być przyjętym do nowicjatu. Po drodze wstąpił do świątyni, mniemając, że to kościół katolicki, okazało się jednak, iż został on odbity przez protestantów i zamieniony w zbór. Oczekiwał on, iż kapłan udzieli mu Ciała Pańskiego, a widząc, że został oszukany, modlił się gorliwie i z wielkim żalem, że nie przyjmie Pana Jezusa – a wówczas ukazali mu się znów aniołowie, którzy posilili młodzieńca Anielskim Chlebem.

Dotarł do miejscowości Dillingen, gdzie przebywał wówczas święty Piotr Kanizjusz. On skierował pielgrzyma do Rzymu, do samego generała jezuitów świętego Franciszka Borgii, sądząc, że będzie on przyjęty tam, gdzie nie pobierał nauk. Tak też się stało ku niezmiernej radości Stanisława. W nowicjacie, choć nigdy nie przyjął nawet święceń ani ślubów wieczystych, wsławił się tak niesłychanym przykładem cnót, że już za życia uważany był za świętego.

Jednak już w roku 1568 zachorował na malarię. Była to ostatnia próba w ziemskiej potyczce Świętego. Zmagał się podczas niej z atakami diabła, które odpierał imieniem Pana Jezusa i znakiem krzyża świętego. Jego zmagania były wynagradzane kolejnymi widzeniami Bogurodzicy, do której od dziecka miał szczególne nabożeństwo. Odszedł do Pana 15 sierpnia, a na jego pogrzeb przybyło mnóstwo ludzi. Po dwóch latach otwarto trumnę z ciałem, które pozostawało w stanie nietkniętym.

Sława świętości Stanisława Kostki dotarła do jego Ojczyzny, wzbudzając skruchę w sercach jego bliskich, nierozumiejących wcześniej, że to sam Pan Bóg wzywa go do podjęcia takich a nie innych decyzji. W 1602 roku papież Paweł V beatyfikował polskiego kleryka, zaś Klemens XI w roku 1714 policzył go między świętych. Wstawiennictwu nowego patrona Korony Polskiej przypisywano zwycięstwa odniesione nad Turkami w bitwie pod Chocimiem i nad zbuntowanymi Rusinami pod Beresteczkiem. Relikwie orędownika katolickiej młodzieży spoczywają w kościele świętego Andrzeja na Kwirynale, skąd ich cząstki powędrowały do różnych miejsc świętych w Polsce.

 

Kościół wspomina św. Stanisława Kostkę 18 września.

FO

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 191 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram