Św. Szczepan uważany jest za pierwszego męczennika Kościoła powszechnego. Za posługę wśród chrześcijan gminy jerozolimskiej oraz świadectwo wytrwania w wierności Chrystusowi spotkał go zaszczyt, że opis jego śmierci został utrwalony na kartach Pisma Świętego. Co więcej Kościół wspomina jego osobę w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia, co już samo przez się świadczy o znaczeniu jego świadectwa.
Nie znamy zbyt wielu wydarzeń z życia św. Szczepana. Na kartach Dziejów Apostolskich poznajemy go dopiero w ostatnim okresie ziemskiego pielgrzymowania, gdy apostołowie powołali go, wraz z sześcioma innymi, odznaczającymi się roztropnością, pobożnością i męstwem, mężczyznami do posługi diakonatu. Wprawdzie św. Epifaniusz chciał w nim widzieć jednego z 72 uczniów Chrystusa, jednak nie ma na to żadnych dowodów. Greckie pochodzenie imienia męczennika – Stefanus, co w języku Homera oznaczało wieniec, koronę (Szczepan, to polska wersja imienia), może świadczyć, że pochodził on z diaspory żydowskiej, tzn. był Żydem urodzonym poza Palestyną. Potwierdzają to okoliczności wyznaczenia go do posługi diakona.
Wesprzyj nas już teraz!
Rosnąca liczebnie jerozolimska wspólnota chrześcijańska składała się zasadniczo z dwóch społeczności: posługujących się na co dzień językiem aramejskim Żydów z Palestyny oraz ich greckojęzycznych pobratymców z diaspory. Ci drudzy poczuli się dotknięci sposobem rozdzielania jałmużny przez gminę. Twierdzili, że pomijane są ich wdowy. Gdy szemrania doszły do uszu apostołów, ci uznali, że nie mogą bez szkody dla głoszenia Słowa Bożego, poświęcać większej ilości czasu dla „obsługi stołów”. Postanowili jednak zaradzić problemowi przez ustanowienie diakonów, którzy zajęliby się jałmużną. W tym celu polecili wiernym, by wybrali spośród siebie siedmiu mężów, cieszących się powszechnym szacunkiem i zaufaniem. Gdy zaprezentowano im Szczepana, Filipa, Prochora, Nikanora, Tymona, Parmenasa i Mikołaja, nałożyli na nich ręce i udzielili błogosławieństwa, co można uznać za pierwsze w historii Kościoła święcenia diakonatu.
Św. Szczepan został przez Boga obdarzony charyzmatem głoszenia Słowa Bożego i poza wypełnianiem misji charytatywnej oddawał się także apostolatowi wśród zhellenizowanych Żydów. Za jego pośrednictwem Bóg dokonał także niejednego cudu, co przysporzyło diakonowi autorytetu i… wrogów.
Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego pana. Wystarczy, jeśli uczeń będzie jak jego nauczyciel, a sługa jak pan jego. Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, o ileż bardziej jego domowników tak nazwą – czytamy w Ewangelii według św. Mateusza [Mt 10,25]. Podobnie jak Pana Jezusa, tak i św. Szczepana żydzi oskarżyli o bluźnierstwa i podburzanie ludu. I w tym przypadku znaleźli się fałszywi świadkowie, którzy podczas procesu przed Sanhedrynem potwierdzili zarzuty. O ile Chrystus podczas przesłuchań milczał, diakon Szczepan wygłosił mowę, w której przedstawił dzieje Narodu Wybranego, podkreślając, że zbawcza misja Izraela znalazła swoje uwieńczenie w Chrystusie, który jest zapowiedzianym Mesjaszem.
– Gdy to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego – relacjonuje św. Łukasz zachowanie żydów. Mowa ta, niewątpliwie wygłoszona z Bożego natchnienia (Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. [Mt 10,19-20]) przypieczętowała los Szczepana.
Tymczasem diakon wzniósł wzrok do góry i jego oczom ukazał się nadzwyczajny widok – ujrzał Niebo otwarte, a w nim Chrystusa stojącego po prawicy Boga Ojca. Natychmiast opowiedział o tym członkom Wysokiej Rady, co jeszcze bardziej ich rozwścieczyło. Uznali to za kolejne bluźnierstwo chrześcijanina, rzucili się na niego, po czym wywlekli poza mury Jerozolimy, aby go zabić.
Zgodnie ze zwyczajem żydowskim egzekucja nastąpiła przez ukamienowanie. Gdy na ciało męczennika zaczęły padać kawałki skały, on modlił się do Pana Jezusa, prosząc, by przyjął go do Siebie. W końcu stracił równowagę i osunął się na kolana. Wtedy wzorem Mistrza zwrócił się do Boga z prośbą o litość dla siepaczy. – Panie, nie licz im tego grzechu – zakrzyknął. Niedługo potem zmarł.
Świadkiem całego zdarzenia był młody Żyd, Szaweł z Tarsu, który już wkrótce miał zasłynąć jako gorliwy prześladowca chrześcijan, a po nawróceniu Paweł – apostoł pogan.
Po zamordowaniu św. Szczepana nastąpiła fala prześladowań członków Kościoła w Jerozolimie, która szybko rozszerzyła się na inne regiony Palestyny, a nawet wykroczyła poza jej granice, o czym świadczy choćby wyprawa Szawła z Tarsu do Damaszku. W sposób szczególny na niebezpieczeństwo narażeni byli apostołowie. Opuścili więc Święte Miasto i udali się w inne rejony Ziemi Świętej, a potem świata, by głosić Słowo Boże.
Kult św. Szczepana szczególnie bujnie zaczął się rozwijać po zwycięstwie chrześcijaństwa w Imperium Rzymskim. Cezurę stanowi tu zwłaszcza data odnalezienia grobu diakona, co miało miejsce w 415 roku. Relikwie męczennika przeniesiono wówczas do kościoła na Syjonie. Nieco później wzniesiono dla nich bazylikę w Jerozolimie. Jeszcze w V wieku kościoły pod wezwaniem św. Szczepana zaczęły powstawać w Europie. Także nasza Ojczyzna może się pochwalić kilkunastoma świątyniami pod wezwaniem św. Szczepana, m.in. w Krakowie, Katowicach i Raszynie…
Adam Kowalik