Swoje prelekcje na konferencji „Gender: błogosławieństwo, czy przekleństwo” wygłosiły Dominika Kozłowska ze „Znaku”, Agnieszka Graff z „Krytyki Politycznej” oraz Zuzanna Radzik z „Tygodnika Powszechnego”. Wszystkie trzy mówiły jednym głosem.
Przedstawiam w punktach główne problemy poruszone na wykładzie:
Wesprzyj nas już teraz!
Ideologia gender była prezentowana tak, aby człowiek, który się nie orientuje został przekonany, że to nic groźnego, w gruncie rzeczy Graff sprowadziła zagadnienie tej ideologii de facto do troski o „prawa kobiet” w zatrudnieniu, zarobkach itp., taktycznie przemilczała swoje znane poglądy na temat „prawa” do mordowania nienarodzonych,
Graff kłamała, że lewaccy deprawatorzy z „Pontona” nie deprawują, tylko mają bardzo wyważone „podręczniki”. Kłamstwo to zdemaskowała pani prof. Maria Ryś pokazując tę książkę o wulgarnym tytule, z pornograficznymi, bluźnierczymi ilustracjami, mówiąc o ilustracji profanującej Pana Jezusa i Krzyż. W odpowiedzi pewna niemłoda już działaczka lewacka stwierdziła, że „pani Ryś mija się z prawdą, bo tam tylko jest kobieta na krzyżu” (sic!) – pokazuje to cynizm i jednocześnie głupotę lewaków.
Graff domagała się powszechnej deprawacji seksualnej młodzieży w szkołach (powołując się na jakieś sobie znane badania stwierdzające, że 90 proc. Polaków tego chce). Na przykłady przymusowej deprawacji w szkołach w wielu krajach łaskawie przyznała prawo opornym rodzicom do nie posyłania swoich dzieci. Odnośnie podanych przez pytających przykładów deprawacji genderystów już w przedszkolach całą sprawę skwitowała, że to są tylko urojenia „Naszego Dziennika” (wielokrotnie dawała upust swojej wrogości do tej gazety wraz z Radzik z „Tygodnika Powszechnego”). Radzik w sposób niedwuznaczny opowiedziała się za antykoncepcją twierdząc, że dziewczęta w Polsce są biedne, bo bez wiedzy rodziców nikt im „w aptece nic nie sprzeda” (sic!).
Graff i Radzik broniły dokumentu WHO, który domaga się obowiązkowej deprawacji przedszkolaków. Graff obśmiała rodziców, którzy się tych zagrożeń obawiają kwitując, że to tylko „Nasz Dziennik” postraszył. Z pomocą przyszła Kozłowska, która powiedziała, że ona co prawda nie ze wszystkim się zgadza, ale w sumie to niezły dokument.
Graff bezwstydnie deprawowała młodzież podając za wzór Izrael, gdzie „to jest normalne, że pary jednopłciowe wychowują dzieci”!
„Teolożka” z TP, Radzik nawiązała do ulubionej lewackiej mantry czyli „kapłaństwa kobiet”. Gdy jedna z osób zwróciła uwagę, że tu ex catedra kwestia jest zamknięta, bezczelnie stwierdziła, że można dyskutować! Ponadto Radzik stwierdziła, że często źle się czuje w Kościele, „ma kłopoty z Benedyktem XVI, z biskupami, wstydzi się za księdza Oko” (sic!). Ponadto oceniła, że cały kłopot z hierarchią Kościoła bierze się stąd, że „biskupi czytają „Nasz Dziennik”, a nie czytają moich artykułów”
Graff wyrażała się z nienawiścią o Marszu Niepodległości, o tym, że „homogeniczna Polska” prześladuje mniejszość, którą uosabia spalona tęcza. Na okrzyk z sali o profanacji krzyży i kościołów nie powiedziała nic. Stwierdziła natomiast, że w Polsce „dzieci są przymuszane do uczęszczania na lekcje religii” i ateistom jest ciężko. Aż strach pomyśleć jak wyglądałaby rzeczywistość gdyby ateiści dostali takie przywileje jakich sobie życzą!
Wszystko to odbyło się u Dominikanów w ramach duszpasterstwa akademickiego!!!
Wnioski:
Prelegentka Graff (a właściwie wszystkie trzy) były wściekłe, że hierarchia Kościoła – Ojciec Święty, biskupi demaskują i zwalczają totalitarną, antyboską i antyludzką ideologię gender i demaskują zło. Graff była zdziwiona, że jeszcze 10 lat temu spokojnie nikt im nie przeszkadzał w pracy, a tu nagle katolicy obudzili się i dostrzegli zastawiane na nich sidła. Bezczelnie stwierdziła, że to „próba odwrócenia przez Kościół uwagi od problemu pedofilii w Kościele” (sic!). Oczywiście o realnym problemie pedofilów w jej środowisku nie wspomniała nic!
Propagandyści genderowi najbardziej boją się zdemaskowania i ukazania prawdy czym jest ich obłędną ideologia!
Genderyści przyjęli taktykę (podobnie jak komuniści w latach 60-tych i obecnie promotorzy islamu) dwutorową:
a) infiltracja, wykorzystywanie piątej kolumny w Kościele w postaci „TP”, „Znaku”, „Więzi” itp. środowisk modernistycznych, oraz pożytecznych idiotów, wzywanie do „dialogów”, na spotkaniu było kilka rozanielonych panienek, które z lubością powtarzały słowo „pluralizm”, że to „niemal cud”, że się w wielu punktach zgodziliśmy (ten „niemal cud” trzy panie sobie dobrze zaplanowały…). Ponadto uśpienie czujności katolików, aby nie przeszkadzali w budowie totalitarnych, lewackich struktur.
b) bezpardonowe zwalczanie tych, którzy rozumieją o co chodzi i bezkompromisowo bronią prawa naturalnego i Bożego (prelegentki nie umiały ukryć złości do „Naszego Dziennika”, Benedykta XVI, Abp. Michalika).
Wiele osób było zdumionych i zgorszonych, że reprezentantki lewackich ideologii prezentowały temat katolickiej młodzieży akademickiej, a w charakterze strony „katolickiej” obecne były dwie osoby, które na każdym kroku brały stronę ateistycznej agitatorki. Ponadto znane są z poglądów sprzecznych z tradycyjnym nauczaniem Kościoła i tak naprawdę reprezentują liberalny protestantyzm, a nie rzymski katolicyzm. Całość pod patronatem Dominikanów… a biedna zagubiona młodzież usłyszała od zaproszonych prelegentek wszystko oprócz prawdy (słowo to na spotkaniu nie padło, ani razu jeżeli nie liczyć okrzyku z sali „może będziemy mówić o prawdzie, a nie pluralizmie”).
Co na to wszystko powie prowincjał Dominikanów?
Tomasz