W maju Juan Carlos Cruz, ofiara chilijskich nadużyć wśród duchowieństwa powiedział, że papież stwierdził, że to Bóg stworzył Chilijczyka homoseksualistą, a i on sam (Franciszek) ma też nic przeciwko jego orientacji. Watykan nie potwierdził ani nie zaprzeczył domniemanym słowom papieża. Wielu katolików wyraziło zaś oburzenie.
Redaktor naczelny portalu Church Militant Michael Voris stwierdził, że jeśli słowa te rzeczywiście padły to wyrażają one jedynie stanowisko osobistą i omylną opinię Jorge Bergoglio, a nie nauczanie jako Ojca Świętego. Wypowiedź w dodatku bardzo omylną.
Wesprzyj nas już teraz!
Według apologety uwagi papieża Franciszka wpisują się w działalność homoseksualnego lobby w Rzymie. Jego zdaniem działało ono za kulisami nadzwyczajnej sesji synodu o rodzinie w październiku 2014 roku. Wówczas to do mediów wyciekła robocza relacja z trwających prac mówiąca o „darach i zdolnościach, jakie homoseksualiści mogą zaoferować wspólnocie chrześcijańskiej”.
Te kontrowersyjne słowa już wówczas spotkały się z reakcją Michaela Vorisa. Zapytywał on czy owe dary bezpośrednio wypływają z homoseksualnej orientacji. Z kolei już w tym roku odnosząc się do braku reakcji Watykanu na słowa Juana Carlosa Cruza, stwierdził, że dowodzą one ciągłej aktywności homo-mafii w Watykanie.
„Dla każdego […] sama sugestia, że Bóg Wszechmogący aktywnie stwarza, świadomie powołuje do istnienia nieuporządkowaną seksualność, jest karygodna” – podkreślił. Stwierdził, że godne potępienia jest sugerowanie, że Wszechmocny kocha nieporządek lub choćby dopuszczanie takiej interpretacji.
Słowa katolickiego dziennikarza są cenne tym bardziej że on sam był kiedyś aktywnym homoseksualistą. Wypowiedział jednak wojnę swojemu grzechowi, nie zważając na liberalne slogany. Dziś jest jednym z bardziej znanych w Stanach Zjednoczonych (i nie tylko) obrońców nauki Kościoła.
„Chciałbym, aby człowiek aktualnie będący papieżem spojrzał mi w oczy i powiedział, że Bóg stworzył mnie takim, jakim byłem [jako homoseksualista] i pragnie, bym taki pozostał oraz że Bóg cieszył się z tego i nie przejmowałby się moim powrotem do tych praktyk […]. Konsekwentnie należałoby uznać, że byłaby to JEGO WOLA […]. Możesz sobie wyobrazić, jak brzmiałaby moja odpowiedź” – napisał katolicki dziennikarz na Church Militant.com.
Świadectwo byłych homoseksualistów – nie urodzili się z tą orientacją
Z kolei w maju 2018 roku Michael Voris (24.05.2018 / churchmilitant.com) podkreślił, nikt nie rodzi się homoseksualistą. Ludzie stają się tacy pod wpływem traumy, gwałtu, nadużyć emocjonalnych, braku męskich wzorców albo nakłaniania do dewiacji „przez pasożytniczych mężczyzn wśród których znajdują się księża”.
Michael Voris to niejedyny nawrócony homoseksualista oburzony rzekomą wypowiedzią Franciszka. Doug Mainwaring na łamach Life Site News (30.05.2018) zauważa, że domniemane słowa papieża doprowadziły do zakłopotania wielu osób. Dlatego też portal Life Site News przeprowadził badania wśród żyjących w czystości homoseksualistów. Przebijało z nich jedno przekonanie – że Bóg nie powołał ich na świat z tą orientacją.
Nie rozmiękczać nauki
Jeden z rozmówców portalu Thomas Berryman wyraził niezadowolenie z powodu nadmiernego zatroskania kościelnych przywódców zdobyciem popularności. Rozmówca Life Site News podkreślił, że liberalne wypowiedzi duchownych utrudniają trwanie w czystości osobom zmagającym się z homoseksualnymi skłonnościami.
Natomiast Ron i Fetima McCray stwierdzili w rozmowie z amerykańskim portalem, że jeśli papież rzeczywiście mówił o Bogu stwarzającym ludzi homoseksualnych, to jego twierdzenie „łamie serce”. Państwo McCray byli ongiś aktywni w ruchu homoseksualnym. Jednak odeszli od grzesznych praktyk i wzięli ślub. Także oni stanowią żywy dowód na błąd twierdzeń o homoseksualizmie, jako czymś wrodzonym.
Oburzenia na duchownych rozmiękczających nauczanie o nienaturalnej orientacji seksualnej nie krył również działacz prorodzinny Joseph Sciambra. Początkowo zamierzał on zająć się przestrzeganiem przed złem homoseksualizmu działając w środowiskach świeckich. Okazało się jednak, że jego apostolat niezbędny jest w samym Kościele. Ubolewał nad brakiem zrozumienia kościelnej hierarchii wobec aktywistów prorodzinnych.
Na cierpienia psychiczne wywołane wypowiedziami liberalnych duchownych zwrócił także uwagę George Carneal, autor opisującej swoje wyzwolenie się od grzechu homoseksualizmu książki „From Queer to Christ” (w luźnym tłumaczeniu „Od homoseksualizmu do Chrystusa”). Podkreślił on, że słowa liberalnych duchownych kuszą go do ponownej rebelii względem Bożego ładu. Jak jednak podkreślił rozmówca Life Site News, niemożliwe jest, by Bóg jawił się jako Twórca zamieszania. Niemożliwe, by najpierw stwarzał człowieka samcołożnikiem, a następnie potępiał akty homoseksualne.
Michael Voris i rozmówcy portalu Life Site News to żywe dowody na możliwość wyzwolenia się od homoseksualnego grzechu. Wiele wskazuje na to, że takim żywym dowodem jest również Juan Carlos Cruz. Czy bowiem jego homoseksualizm nie wynika właśnie z nadużyć seksualnych, jakich okazał się ofiarą? Trudno wyrokować, z pewnością jednak takiej możliwości nie można wykluczyć. Znacznie łatwiej jednak uczynić z biednego człowieka orędownika zmiany nauczania Kościoła wobec homoseksualizmu i powołać się przy tym na niepotwierdzone słowa papieża.
Próby zmiany nauki katolickiej dotyczącej omawianego grzechu będą się powtarzać dopóty, dopóki w Kościele działać będzie lobby homoseksualne. Niewykluczone, że niektórzy jego przedstawiciele nie ograniczają się zresztą do propagandy. Wszak, gdy w sierpniu 2017 roku w Kamerunie zginął biskup Jean-Maria Bali świat obiegły zatrważające wieści. Prałat Joseph A. Esomba stwierdził, że wśród duchownych obecnych na pogrzebie znajdują się także księża odpowiedzialni za śmierć hierarchy. Jego zdaniem zabicie kapłana stanowiło zemstę za głoszoną przezeń prawdę o homoseksualizmie. Problem homolobby w Watykanie omawiał także Benedykt XVI w wywiadzie-rzece z Peterem Seewaldem („Benedykt XVI. Ostatnie rozmowy”). Obecność homoseksualnych grup interesu w rzymskiej kurii piętnował także papież Franciszek w czerwcu 2013 roku.
Stawką życie wieczne
W dyskusji o nauce Kościoła względem homoseksualizmu strona liberalna zapomina, że gra toczy się o zbyt wielką stawkę: wieczne zbawienie dusz. Owszem, walka z grzechem homoseksualnym dla wielu osób stanowi ogromną trudność. Dlatego zasługują oni na szczególną modlitwę i podziw. Warto jednak pamiętać, że życie doczesne ma się do wiecznego, jak 1 do nieskończoności. To nieporównywalnie większa proporcja niż ułamek sekundy wobec 13 miliardów lat istnienia wszechświata!
Ogromne nawet trudności wynikające z walki z grzechem stają się więc w obliczu wieczności jedynie „niewielkimi utrapieniami naszego obecnego czasu” gotującymi „bezmiar chwały przyszłego wieku” (2 Kor, 17). W obliczu dotykających w mniejszym lub większym stopniu każdego problemów związanych z walką ze złem warto pamiętać, że „wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać” (1 Kor 13).
Na problem wiecznego zbawienia zwróciła zresztą uwagę inna rozmówczyni portalu Life Site News – Anita Angelo. Jej zdaniem prohomoseksualne wypowiedzi oznaczają skazywanie ludzi na piekło. Słowa te mogą budzić oburzenie dzisiejszego liberała. Pamiętajmy jednak – nie potępiając imiennie żadnego z hierarchów, że uporczywy homoseksualizm (według niektórych teologów także inne przejawy skrajnej nieczystości) stanowi grzech wołający o pomstę do Nieba.
„Skarga na Sodomę i Gomorę głośno się rozlega, bo występki ich mieszkańców są bardzo ciężkie” (Rodz. 18,20) – czytamy w Piśmie Świętym. Nie wynika to oczywiście z rzekomej mściwości Boga ani ze złej woli wierzących, lecz ze zła zakorzenionego w tychże grzechach.
Katolik powinien miłować błądzącego – również homoseksualistę. Jako człowiek posiada on bowiem wielką cenę w oczach Boga. Dlatego też nie wolno zostawiać go na pastwę zła – przez przemilczanie niewygodnych treści Pisma i odwiecznego nauczania Kościoła świętego.
Marcin Jendrzejczak