„Decyzje administracji Donalda Trumpa oznaczają utratę przez państwa rozwijające się około jednej trzeciej międzynarodowej pomocy. Czy rolę głównego sponsora ich rozwoju wezmą na siebie Chiny?”, pyta w środę na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” Marceli Sommer.
Według danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) z 223 mld dolarów przeznaczonych na pomoc w 2023 roku środki wyasygnowane przez USA stanowiły ponad 30 proc., a kolejne w rankingu Niemcy wydawały na wsparcie krajów rozwijających się prawie dwukrotnie mniej. Znaczna część amerykańskich pieniędzy, o których mowa szła na finansowanie „walki ze zmianami klimatu”.
Publicysta zwraca uwagę, że o ile w 2021 roku wartość „rządowej pomocy” ze strony USA w tej dziedzinie wynosiła 1,5 mld dolarów, to w roku 2024 była to już kwota niemal dziesięciokrotnie wyższa. Teraz jednak decyzją Donalda Trumpa wynosi ona dokładnie 0 dolarów i taki stan rzeczy utrzyma się co najmniej do końca kadencji urzędującego prezydenta USA.
Wesprzyj nas już teraz!
To jednak nie wszystko. „W ślad za rządem federalnym z zaangażowania w kwestie klimatyczne rezygnuje także część sektora prywatnego, nie tylko w samych Stanach Zjednoczonych” – czytamy w „DGP”.
Według Sommera oczy świata zwracają się w zaistniałych okolicznościach na Chiny, które do tej pory unikały zobowiązań w dziedzinie „pomocy klimatycznej”, broniąc rękami i nogami swojego statusu jako – nominalnie – kraju rozwijającego się.
„Teraz nie brakuje głosów, że jako gospodarka, która dorobiła się dominującej pozycji w kluczowych gałęziach zielonych technologii, mogłaby wykorzystać lukę pomocową po USA na własną korzyść. (…) Dodatkowo, jak przekonują komentatorzy, może to być dla Pekinu okazja do znaczącego wzmocnienia pozycji na globalnym Południu i odbudowania relacji z przywiązaną do ambicji klimatycznych Unią Europejską” – podsumowuje Marceli Sommer.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
TG
Szef MSZ Chin: nie przestaniemy wspierać gospodarczo Federacji Rosyjskiej