27 czerwca 2022

Światowe echa decyzji Sądu Najwyższego USA. Nad wyrokiem ubolewają Trudeau oraz Macron

(Protesty przed budynkiem Sądu Najwyższego USA, fot. PAP/EPA/WILL OLIVER)

Po orzeczeniu Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, który w piątek 24 czerwca oddelegował prawo do decydowania o ochronie życia poczętego z poziomu federalnego na szczebel stanowy, wśród różnych polityków „postępu” powiało grozą. Konsekwencje tej decyzji są poważnym ciosem wymierzonym w cywilizację śmierci.

W sąsiedniej Kanadzie, gdzie za obronę życia poczętego wsadzają do więzień, „progresywny” premier Justin Trudeau ubolewał na Twitterze nad „straszną” wiadomością, która nadeszła z sąsiedniego kraju. Jak przystało na „lidera” wszystkich progresywnych idiotyzmów stwierdził, że „żaden rząd, żaden polityk, żaden mężczyzna nie powinien dyktować kobiecie, co może, a czego nie może zrobić ze swoim ciałem”.

Decyzję Sądu za „straszliwy cios dla praw człowieka, kobiet i równości płci”, uznała też natychmiast Wysoka Komisarz ds. Praw Człowieka ONZ, Michelle Bachelet. Wydała oświadczenie o tym, że „dostęp do bezpiecznej, legalnej i skutecznej aborcji jest mocno zakorzeniony w międzynarodowych prawach człowieka i ma kluczowe znaczenie dla autonomii kobiet i możliwości dokonywania własnych wyborów”.

Wesprzyj nas już teraz!

Amnesty International wystosowała petycję wzywającą gubernatorów stanów USA do zniesienia „zakazów aborcji”. Nad „pomocą” dla USA rozmyśla założona w 1999 proaborcyjna organizacja holenderska „Women on Waves”. Być może ich aborcyjny statek popłynie przez Atlantyk. O tym, że po decyzji SN rzucono wszystkie ręce na pokład, świadczy też propaganda uprawiania w brytyjskim czasopiśmie medycznym „The Lancet”, które autorytatywnie wieszczy, że Amerykanki będą „masowo umierały”.

„Szok” dotknął również europejskich aborcjonistów. Francuska premier Elisabeth Borne mówiła o „czarnym dniu dla praw kobiet”, a prezydent Emmanuel Macron nazywał aborcję „podstawowym prawem wszystkich kobiet”, które „należy chronić”. Deputowani z grupy prezydenckiej LREM i lewicowej Nupes natychmiast podjęli inicjatywę wpisywania możliwości zabijania nienarodzonych dzieci do… konstytucji.

Z kolei tzw. Wysoka Rada ds. Równości (HCE) wezwała nawet do „przeniesienia produkcji pigułki aborcyjnej do Europy i jak najszybciej także do Francji”. Owa Rada apeluje także, by „włączyć prawo do aborcji do Karty praw podstawowych Unii Europejskiej”. I tylko Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen, „dyplomatycznie” uznało, że nie należy się wtrącać w „wewnętrzne sprawy innego kraju”.

Belgijski premier Alexander de Croo powiedział, że jest „bardzo zaniepokojony” decyzją amerykańskiego sądu. Jego zdaniem, „konsekwencjami orzeczenia Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych” i „sygnałem, jaki wysłał on światu”. W Belgii socjaliści także zgłaszają pomysł „zabezpieczenia” prawa do zabijania nienarodzonych w ustawie zasadniczej. Przewodniczący ich grupy parlamentarnej Ahmed Laaouej mówił o… „globalnmy kataklizmie”.

Dzieje się to już w samych Stanach Zjednoczonych, gdzie władza wykonawcza w osobie prezydenta Joe Biden „ubolewa nad tragicznym błędem”. Ciekawe, że Biden doszedł do wniosku, że lepiej zna się na prawie konstytucyjnym, od zawodowych sędziów. 79-letni Demokrata i rzekomo „pobożny katolik” obiecał rządzić… dekretami w „celu ochrony dostępu do aborcji”, ale na szczęście jego pole manewru na tym polu jest ograniczone. Biden wezwał za to swoich zwolenników do „pokojowego demonstrowania” i domagania się tego prawa „przy urnie wyborczej” podczas listopadowych wyborów. Pozwoliłoby to demokratom przeforsować federalną ustawę proaborcyjną na poziomie krajowym.

Donald Trump, były prezydent, który mianował trzech konserwatywnych sędziów do SN uznał, że to „wola Boga”, a decyzja jest „zgodna z Konstytucją” i „przenosi decyzje o aborcji na poziom stanów, co powinno funkcjonować od zawsze”.  Były wiceprezydent Mike Pence, także uznał, że „Sąd Najwyższy naprawił historyczny błąd” i wyraził zadowolenie, że dawny wyrok Roe v. Wade został „wyrzucony na śmietnik historii”.

Lewica rozkręca jednak w USA histerię. Socjalistyczna Kalifornia oraz stany Oregon i Waszyngton zapraszają do siebie kobiety z innych części kraju, by swobodnie zabijać dzieci nienarodzone.  Nazywa się to „zobowiązaniem do obrony dostępu do reprodukcyjnej opieki zdrowotnej”. Po drugiej stronie są stany konserwatywne, które od początku żądały prawa do ochrony życia. Po decyzji Sądu Najwyższego największa radość zapanowała w stanie Missouri, a prokurator generalny Eric Schmitt stwierdził, że to „historyczny dzień dla uznania świętości życia”.

 

Bogdan Dobosz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(4)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 891 zł cel: 300 000 zł
104%
wybierz kwotę:
Wspieram