31 października 2012

Święci niezniszczalni. Nawet po śmierci

(Otto Bitschnau)

Ciało wydzielające po śmierci kwiecisty zapach, olej lub krew; całkowicie wolne od naturalnych procesów rozkładu, z różowawymi policzkami. W wielu kościołach na świecie spoczywają święci – niezniszczalni, których ciała nie zachowały się tak, jak zwykłych śmiertelników. Co na to katolik XXI wieku?

 

Być może ten aspekt życia świętych uważany jest przez wielu za zbyt makabryczny lub dziwny. Czy jednak zainteresowanie pochówkiem i ekshumacją nie jest przejawem ciekawości dotyczącej tej częścią życia i spuścizny świętych, o której powinniśmy wiedzieć więcej? Niestety informacje o niewyjaśnionych przez naukę pośmiertnych fenomenach nieczęsto figurują w ich notkach biograficznych. Święci, których ciało nie uległo rozkładowi, zwani są niezniszczalnymi nawet po śmierci: Incorruptibles.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Przypadki takich świętych mogą interesować niekoniecznie katolików. Świadczy o tym niedawno wydana książka Kena Jeremiaha „Christian Mummification. An Interpretative History of the Preservation of Saints, Martyrs and Others” (2012), który zainteresował się tematem w trakcie swoich podróży po Japonii, gdzie napotkał mumie mnichów buddyjskich. Świętym katolickim poświęca tylko część swojej książki, opisując za to celowe konserwacje ciał zmarłych w różnych kulturach. Nie szczędzi też słów krytyki pod adresem Kościoła katolickiego, opierając się nierzadko na uprzedzeniach i nieprawdziwych informacjach.

 

Za to katolicką perspektywę przybliżyła, niestety dosyć dawno temu, Joan Carroll Cruz, znana autorka książek o cudach eucharystycznych, diabłach i aniołach. W „The Incorruptibles. A Study of the Incorruption of the Bodies of Various Catholic Saints and Beati” (1977, z nihil obstat i imprimatur z 1974 r.) przedstawiła swego rodzaju zbiór encyklopedyczny ponad stu świętych- niezniszczalnych. Zajęła się tematem, gdyż ogromne wrażenie wywarła na niej historia św. Charbela Makhloufa (1828-1898), XIX w. mnicha maronickiego (z Kościoła wschodniego pozostającego w łączności z Kościołem katolickim), żyjącego w pustelni w północnym Libanie.

 

Został on pochowany w prosty sposób, w ziemi, bez trumny i bez uprzedniej balsamacji, ubrany w habit, według reguły swojego zakonu. Po czterech miesiącach od śmierci w grudniu 1898 r., z jego całkowicie elastycznego ciała odnalezionego w błocie sączyła się lepka substancja przypominająca pot i krew. Pielgrzymi i poświata oświetlająca jego grób przez 45 nocy skłoniły władze kościelne do jego ekshumacji. Fragmenty jego ubrania nasączonego płynem rozdawane były wiernym jako relikwie pomagające zwalczać choroby. Po badaniu lekarskim i ponownym pochowaniu zwłok w zamurowanej trumnie pokrytej cynkiem, po 23 latach z grobu znowu zaczęła sączyć się dziwna substancja. W trakcie kolejnego otwarcia trumny w 1950 r. okazało się , że jego ciało pozostało niezmienione. Do miejsca pochówku w miejscowości Annaya pielgrzymowali wierni w nadziei na uleczenie. Po 67 latach od czasu beatyfikacji w 1965 r. z ciała pozostały tylko kości. To oczywiście jeden z najnowszych przykładów niewyjaśnionego fenomenu zakonserwowania zwłok.

 

Tym, którzy nie wierzą w cudowną moc relikwii, Cruz przypomina słowa św. Jana z Damaszku: „Chrystus daje nam relikwie świętych jako ożywcze źródła, przez które otrzymujemy błogosławieństwa i zdrowie. Nie należy w to wątpić. Gdyż jeśli na słowo Boże woda wytrysnęła z twardej skały na pustyni – tak, i z kości szczęki osła, gdy Samson był spragniony – więc dlaczego miałoby wydawać się niewiarygodnym, żeby uzdrawiający lek pochodził od relikwii świętych”.

 

Ale pewnie wątpimy. Częściowo dlatego, że temat nie jest ani dobrze znany, ani łatwy. Cruz opisuje, iż przygotowując swoją pracę korzystała z Acta Sanctorum, dzieła przygotowanego przez jezuitów, będącego najbardziej dokładnym zbiorem życia świętych. Docierała również do kościołów, w których spoczywały ich ciała. Każdego z nich określiła takim mianem, bez znaczenia, czy były to osoby czczone lokalnie, błogosławione czy już oficjalnie uznane za świętych w ramach specjalnej procedury. W swojej książce cytuje dokumenty opisujące ekshumacje. Nie ukrywa, że jest to temat trudny do zbadania, w którym napotyka się na fałszywe świadectwa, np. w przypadku św. Franciszki Cabrini. Do tego dodaje, że sprawdzenie informacji utrudniają zmiany lokalizacji zwłok (często nawet kraju). Często mamy do czynienia z sytuacją, w której zwłoki zachowane były w dobrym stanie przez długi czas, jednak z czasem uległy procesowi rozkładu. Czasami zostały stracone w powodzi lub pożarze, lub celowo zniszczone przez wrogów Kościoła.

 

Dla wyjaśnienia zagadnienia, Cruz rozróżnia trzy kategorie zachowanych zwłok: w procesie celowym, przypadkowym, i w końcu uznanym za cud. Dwie pierwsze kategorie zawierają przykłady mumii znane ze starożytnego Egiptu, balsamowane różnymi technikami, polegającymi głównie na usunięciu organów wewnętrznych, wysuszeniu ciała i smarowaniu olejem. Ze starożytności podaje również przypadek Aleksandra Wielkiego podobno zakonserwowanego w miodzie. Mumifikacja przez suszenie była praktykowana również przez Inków w Ameryce Południowej, a w Tybecie dotyczyła zwierząt (lamy). Suchy i gorący klimat (Egipt czy Meksyk), podobnie jak suchy i zimny (mumie w grotach na wzgórzach Peru) hamował procesy gnilne. Kolejnym czynnikiem mającym wpływ na konserwację zwłok miały mieć śladowe promieniowanie radioaktywne lub szczególne składniki skał czy ziemi.

 

Cruz tłumaczy, że bardziej nowoczesne metody dotyczą użycia alkoholu, formaldehydu (jego roztworu w wodzie: formaliny), gliceryny i boraksu, czy bardzo niskich temperatur. Nie wspomina w swojej książce kontrowersyjnej metody plastynacji Guntera von Hagensa, opracowanej w 1977 toku, o której nie mogła jeszcze wiedzieć i z ewidentnych względów skupia się na ostatniej kategorii: cudownej konserwacji zwłok. Kategoria ta obejmuje świętych od czasów wczesnego chrześcijaństwa, a jako pierwsze święte, których zwłoki nie uległy rozkładowi, wymienia św. Cecylię i św. Agatę.

 

Z jej pracy wynika, iż wyliczone w książce przypadki rzadko przeszły proces celowego balsamowania (około 1 procent). Niestety, nie można do końca ufać tej liczbie, gdyż z czasem wychodzą na jaw informacje, o których autorka mogła nie wiedzieć. Problem zaczyna się już na okładce, na której znajduje się zdjęcie św. Bernadety Soubirous (1844-1879), opatrzone napisem: nietknięte ciało zachowane od 1879 r. bez balsamowania i innych sztucznych metod. Cruz wyjaśnia, iż 30 lat po śmierci w trakcie ekshumacji w 1909 r. w obecności m.in. lekarzy i sióstr zakonnych okazało się, że twarz i ręce trzymające zardzewiały różaniec pozostały niezmienione, a ciało zachowało naturalny kolor skóry. Druga ekshumacja dziesięć lat później ukazała lekko zmieniony kolor twarzy. Wykonano wtedy maskę twarzy z wosku. Jeremiah wyjaśnia, że za dobry stan zwłok odpowiada pochowanie w dwóch trumnach (drewnianej i ołowianej) i obecność węgla. Po pierwszej ekshumacji ciało miało być myte przez zakonnice, które – jak podejrzewa – korzystały z roztworu balsamującego i pokryły ciało roztworem solnym, ponownie chowając je na materiale pokrytym cynkiem w dwóch trumnach. W trakcie trzeciej ekshumacji pobrano narządy jako relikwie i zabalsamowano ciało, które – pokryte woskiem – można nadal oglądać we Francji. Podobny przypadek – jak wyjaśnia Jeremiah – dotyczył innej świętej, którą Cruz zaklasyfikowała jako incorruptible: św. Małgorzaty z Kortony (1247-1297). Według nowych informacji, dostarczonych dzięki zbadaniu zwłok przez patologa Ezio Fulcheri na życzenie Watykańskiego Muzeum Egipskiego, okazało się również, że zostało ono wcześniej zabalsamowane bez wiedzy Kościoła.

 

Ciał będących przedmiotem zainteresowania pracy Cruz nie można pomylić ze zwykłymi mumiami, gdyż nie są wysuszone czy sztywne, ale zachowują elastyczność, do tego wydzielają wonne zapachy czy oleje, a nawet krew. Jak twierdzi autorka, sposób chowania, jego warunki (temperatura, ruch powietrza, wilgotność, miejsce, bliskość innych zmarłych) czy liczne przemieszczenia nie miały znaczenia przy konserwacji zwłok. W wielu przypadkach były one przechowywane w dużej wilgoci. To przypadek św. Teresy z Ávili (1515- 1582) odnalezionej w zgniłej trumnie i ubraniu pokrytym ziemią. Jej ciało wydzielające zapach, którym święta otoczona było za życia, pozostało nienaruszone. Podobnie było podczas kilku ekshumacji (ostatnia w 1955 r., kiedy ciało straciło kolor) z Janem od Krzyża (1542-1591), przyjacielem św. Teresy. Święty otoczony był zapachem, a z jego amputowanego palca wyciekła krew. Niektórzy sugerują, iż za konserwowanie ciała może odpowiadać ascetyczna dieta, której poddawali się święci (jedząc np. jeden posiłek dziennie).

Polscy święci

Szczególne przypadki dotyczą ciał, które przez dłuższy czas pozostawione były na działanie powietrza lub wody, które normalnie powodują dużo szybszy rozkład. Taka sytuacja odnosi się do urodzonego na Wołyniu św. Jozafata Kuncewicza (1580-1623), zamordowanego toporem przez prawosławnych mieszkańców Witebska. Po śmierci został on wrzucony do rzeki, a jednak jego ciało pozostało nienaruszone przez 5 lat od śmierci. Co więcej, 27 lat po niej z rany na głowie wyciekła mu krew.

 

Przypadek św. Andrzeja Boboli (circa 1590-1657) „patrona na trudne czasy”, nawracającego z prawosławia na Podolu, jest kolejnym z najbardziej niesamowitych. Torturowany przez Kozaków, którzy podpalali jego ciało, masakrowali mu twarz i obdzierali fragmenty skóry, zginął ostatecznie od ciosu szablą w kark. Został szybko pochowany z otwartymi ranami w wilgotnym podziemiu kościoła jezuitów w Pińsku, w pobliżu innych zmarłych. Zmasakrowane ciało zostało odkopane z zastygłą na ranach krwią ponad 40 lat potem. Zachowało elastyczność i miękkość mięśni. Po wtargnięciu bolszewików do Polski, stało się przedmiotem ich „zabaw”. Było przez nich rzucane o ziemię, po czym zostało zabrane do Moskwy dla ośmieszenia i wystawione jako eksponat muzealny. Watykan zdołał je wykupić, w końcu też dotarło do Polski. Jak napisała autorka w 1977 r., ciało było sztywne, ciemnego koloru, ale wciąż dobrze zachowane. Można je zobaczyć w Warszawie, w kościele na Rakowieckiej.

 

Trzecim polskim świętym wymienianym przez Cruz jest kolejny jezuita, św. Stanisław Kostka (circa 1550-1568), zmarły w wieku około 17 lat patron młodzieży. Jak pisze Cruz, podczas ekshumacji dwa lata po śmierci jego zwłoki wydzielały delikatny i słodki zapach, a twarz była uśmiechnięta. Po kolejnym otwarciu trumny kilka lat później, ciało uległo normalnemu postępowi, kości zawinięto w jedwab i umieszczono w ołowianej trumnie. Relikwie znajdują się w różnych kościołach na świecie.

 

Zanim dana osoba zostanie ogłoszona świętą, jej ciało poddawane jest ekshumacji głównie w celu identyfikacji. Wtedy jest również okazja, aby zbadać  stan zwłok, czyli sprawdzić, czy jest incorruptible. Cruz wspomina, że papież Benedykt XIV w swojej pracy o beatyfikacji i kanonizacji, poświęcił temu dwa rozdziały zatytułowane „De Cadaverum Incorruptione”. Było to niestety wieki temu i trudno w niej szukać informacji o najnowszych świętych, których ciała można poddać wnikliwym badaniom naukowym. Według Kościoła tylko te zakonserwowane przez długi czas i niepoddane sztucznym procesom mogą przejść proces uznania za cudownie zachowane. Warto dodać, że warunek ten nie jest konieczny do kanonizacji. Kościół podchodzi do sprawy bardzo ostrożnie.

 

Według Jeremiaha, logiczne wydaje się, że Kościół celowo balsamował większość świętych (i znał metody egipskie) choćby z powodów sanitarnych i dla oddania czci ważnym dla Kościoła osobom. Za różowawy ton skóry mógłby odpowiadać arszenik w roztworze balsamującym przy użyciu techniki, która zresztą nie wymaga spuszczania krwi. To zaś mogłoby wyjaśnić pośmiertne krwawienia z ran. W końcu kwiecisty aromat mógłby być wynikiem stosowania zapachowych substancji. To oczywiście nie wyjaśnia wszystkiego, a między innymi tego, czy metody balsamowania były znane w wielu krajach i dlaczego miałyby być użyte w przypadku osób niepochowanych w trumnach, które wzbudziły zainteresowanie Kościoła dopiero po śmierci. Nam, katolikom, pozostaje więc wierzyć, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.

 

Program „Widzialne, niewidzialne” poświęcony św. A. Boboli:

http://www.youtube.com/watch?v=vCd92izDg14

 

Natalia Dueholm

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij