Jak już wspomnieliśmy w inauguracyjnym odcinku naszego cyklu, w wiekach średnich produkcją piwa zainteresowali się mnisi, co było jedną z przyczyn gwałtownego wzrostu popularności tego napoju. Dziś przejdziemy już do chrześcijańskiego dziedzictwa piwowarstwa. Proponuję bowiem przyjrzenie się jego związkom ze… świętymi. Aspekt to dość mało znany i rzadko rozważany, ale – jak się okazuje – bardzo istotny. Niewielu bowiem produktom stworzonym przez człowieka patronuje tylu świętych, ile opiekuje się piwem, piwowarami, piwo-fanami, a nawet tymi, którym zdarzyło się nadużyć jęczmienno-chmielowego napitku.
Arnulfów dwóch
Wesprzyj nas już teraz!
Głównymi patronami sztuki piwowarskiej są dwaj święci o tym samym imieniu – Arnulf (lub Arnold). W VII wieku żył św. Arnulf z Metzu, zwany też Arnulfem Piwowarskim. Czczony jest głównie we Francji. Metz to miasto jego posługi biskupiej, a nie miejsce urodzenia, bo tym jest Lay-Saint Christophe w Lotaryngii. Arnulf, jak na młodego księcia przystało, poznawał tajniki prawa i polityki. Był zarządcą dwóch francuskich prowincji. Ożenił się z kobietą o znajomo brzmiącym imieniu Doda, miał trzech synów. Jako, że to były czasy rozwoju religii katolickiej i wzrostu wiary, żona, gdy dzieci się usamodzielniły, wstąpiła do klasztoru, a Arnulf zaczął wieść pustelniczy żywot. Zasłynął z mądrości i bogobojnego życia, tak że w 612 lub 613 roku został powołany na biskupa Metzu. Funkcję tę sprawował przez 15 lat, skąd wrócił do swojej pustelni, gdzie zmarł 18 lipca 640 roku.
Nasz święty słynął z niezwykłej siły – potrafił podnieść zarówno beczki wypełnione piwem, jak i wóz drabiniasty. Z Arnulfem związane są przeróżne piwne podania i legendy. Według jednej z nich, zamieniał puste garnuszki po piwie na beczki pełne złocistego napoju. Według innej – strudzeni pielgrzymi zatrzymali się na odpoczynek w oberży przy drodze. Karczmarz mógł podać im jednak tylko jeden dzban piwa, tylko tyle bowiem mu zostało. Było to zdecydowanie za mało, by każdy z przybyłych mógł choć skosztować trunku. Wtedy przybył do oberży św. Arnulf, który zmówił modlitwę i… puste dzbany napełniły się piwem.
Inne podanie z kolei mówi, że w dniu jego pogrzebu na niebie ukazali się aniołowie, którzy podczas składania ciała świętego do grobu, zaczęli zraszać twarze grabarzy piwem.
Drugi św. Arnulf, który także odbiera cześć jako patron piwowarów i piwoszy żył na przełomie w XI wieku. Był opatem w klasztorze Saint-Medard w Soissons, gdzie zaczął warzyć piwo. Zachęcał, by spożywać je zamiast wody, z uwagi na zdrowotne właściwości. Twierdził, że regularne spożywanie piwa sprzyja zdrowiu i chroni przed chorobami zakaźnymi. Patron piwowarów wspomniał oczywiście przy tym o umiarze…
Z tym świętym związane jest podanie, które głosi, że w pobliżu opactwa, w którym mieszkał, istniał browar, który pewnego dnia został zniszczony. Z polecenia opata został wprawdzie szybko odbudowany i wznowił działalność, ale piwo, jakie tam warzono było podłej jakości. Mieszkańcy miasta udali się więc do opata z prośbą o pomoc. Ten po krótkim namyśle stwierdził, że powodem złego smaku jest woda, którą pobierano z przepływającej w pobliżu rzeki. Św. Arnulf zanurzył w niej swój pastorał – symbol władzy opata i – rzeka została oczyszczona. Co ciekawe, po tym geście opata Arnulfa, zaraza cholery, która pustoszyła okolicę, zaczęła ustępować. Uznano to za cud. Wdzięczność mieszkańców Soissons była ogromna. Do dziś w dzień 15 sierpnia modlą się do św. Arnulfa, aby warzone przez nich piwo było zawsze przedniego gatunku.
Dziś ten św. Arnulf czczony jest w całym świecie piwowarskim, a szczególnie w Belgii, gdzie jego pomniki i figurki można spotkać na terenie tamtejszych browarów, warzących jedne z najlepszych piw na naszym globie.
Wyschnięte źródełko w Grodzisku
Podobną historię do tej z Soissons przeżyli mieszkańcy Grodziska Wielkopolskiego. W XVI wieku wyschło bowiem źródełko, z którego czerpali wodę pitną, jak również służącą do produkcji piwa w miejscowym browarze. Pewnego dnia odwiedził ich miejscowość benedyktyn z lubińskiego klasztoru, sługa Boży Bernard. Świątobliwy mnich zaczął się modlić, a następnie pobłogosławił wyschnięte źródło. Po chwili wytrysnęła z niego woda jeszcze lepsza i smaczniejsza niż przedtem. To oczywiście miało wpływ na smak piwa.
Ojciec Bernard niedługo po tym zmarł, ale wdzięczni grodziszczanie nie zapomnieli o nim i przez długi czas co roku w rocznicę jego śmierci zanosili beczkę piwa na jego grób. Potem trafiała ona do lubińskiego klasztoru, jako podarunek dla mnichów. Grodziskie piwo cieszyło się znakomitą opinią. Niestety w latach 90. ubiegłego wieku tamtejszy browar został zamknięty. Jest to zresztą temat na długą dyskusję o „rewolucji lat dziewięćdziesiątych”, polegającej na przejmowaniu rynku piwnego w Polsce przez wielkie browarnicze korporacje…
Rady św. Benedykta i św. Hildegardy
Rozważając związki świętych z piwem i piwowarstwem, trudno nie wspomnieć patrona i ojca nowożytnej Europy, św. Benedykta. Sam wprawdzie nie patronuje piwnej sztuce, ale tworząc słynną regułę zakonną, uwzględnił w niej spożywanie piwa. Początkowo jednak chciał zabronić mnichom picia alkoholu w każdej postaci. W końcu jednak zrezygnował z zakazu i dopuścił picie trunków z trzech powodów: trudnych warunków klimatycznych, ciężkiej pracy (nie zapominajmy, że dewizą benedyktynów jest Ora et Labora – Módl się i pracuj) oraz letnich upałów. Zakaz obowiązywał w czasie Wielkiego Postu. Patron benedyktynów pozwalał wypijać 10-18 uncji, czyli od „ćwiartki” do pół litra. Z czasem jednak benedyktyni w różnych klasztorach spożywali różne ilości trunku. Na przykład w opactwie w Cluny podawano zakonnikom piwo bez ograniczeń. Benedyktyni trewirscy podczas postu jedli jedynie kromkę chleba z solą, ale pili wodę lub piwo. Z kolei mnisi z benedyktyńskiego opactwa w St.Gallen mogli wypijać dziennie 5 miar piwa – czyli ok. 2 litrów. Pamiętajmy jednak że trunek ten zawierał ledwie 2 procent alkoholu.
Także św. Hildegarda, ksieni opactwa benedyktyńskiego w Bingen, jedna z najwybitniejszych kobiet wszechczasów pisała o „złocistym trunku”: Piwo ma pozytywny wpływ na ludzkie ciało; sprawia, że cera jest zdrowa, przywraca utracone siły i leczy depresję, dlatego też szczególnie powinno się je zalecać jako lekarstwo chorym na duchu. Warto wspomnieć, że pierwsze informacje, dotyczące wykorzystania chmielu przy produkcji piwa pochodzą z zapisków tej świętej. W 1167 roku radziła: Jeśli ktoś zamierza przygotować piwo z owsa, powinien zmieszać je z chmielem. Dwa i pół wieku później roślinę tę wykorzystano na terenie Francji, Holandii i Niderlandów.
Irlandia świętymi i piwem bogata
W naszych rozważaniach nie możemy pominąć Irlandii, słynącej ze znakomitych stoutów Guinness czy Murphy’s. A jeśli mówimy o Irlandii, to myślimy też o jej patronie – św. Patryku, obchodzącym swe święto patronalne 17 marca. Patryk stał się także jednym z symboli piwa w tym kraju. Często przytacza się tam opowieść o wizycie „apostoła Irlandii” w gospodzie, którą nawiedzał zły duch. Gdy nalano mu beznadziejnego piwa, nasz święty chciał stamtąd czmychnąć czym prędzej bez odprawienia egzorcyzmów. Dopiero, gdy karczmarz przyniósł mu dobre piwo, bez trudu rozprawił się z szatanem. W ikonografii św. Patryk często jest przedstawiany z pastorałem, przypominającym łopatkę do mieszania słodu.
Inny święty związany z Irlandią, Kolumban Młodszy znany jest przede wszystkim z niezwykle ostrej reguły, jaką napisał dla swej irlandzkiej wspólnoty zakonnej. Zgodnie z nią za odprawianie Mszy świętej bez obciętych paznokci lub z nieogolonym zarostem należała się kara chłosty. Tak samo, jeśli mnich zapomniał odpowiedzieć „amen”, fałszował przy śpiewaniu albo niechcący naciął stół nożem.
Święty ten był jednak także wielkim smakoszem piwa. Przekonał społeczność na wyspie Iona, by uprawiała jęczmień. Wedle żywotów Kolumbana, jeden z mnichów miał zapomnieć, że w piwnicy zostawił otwarty szpunt nad beczką, ponieważ w czasie nalewania piwa wezwał go opat (czyli Kolumban). Jednakże Opatrzność nie pozwoliła piwu się rozlać, tworząc nad kuflem gigantyczną koronę z piany i dzięki temu ratując mnicha przed surową karą za marnotrawstwo.
Znana jest także historia, że ten wieki smakosz piwa zniszczył wielką beczkę z piwem, którą mieszkańcy przygotowali dla jednego z pogańskich bożków. Cudowne rozmnożenie piwa to z kolei cud przypisywany temu niezwykle surowemu dla siebie i bliźnich świętemu.
Z Irlandią i piwem związana jest także mniszka i współpatronka Zielonej Wyspy, św. Brygida z Kildare, której przypisuje się cud zamiany wody w piwo. Według podań, święta chciała ugościć Jezusa Chrystusa tym, co najlepsze, czyli „jeziorem piwa”.
Przede wszystkim umiar!
Istnieją też inni święci patronowie piwowarstwa. W Bawarii cześć tą odbiera św. Florian. Ten sam, który u nas jest patronem strażaków. Nie ma tu sprzeczności. O ile u nas patronuje tym, którzy gaszą pożar, to w Bawarii jest patronem innych „strażaków”, którzy skutecznie gaszą pożar pragnienia.
W innych częściach Niemiec patronami piwowarów są św. Bonifacy i św. Ludgarda. Anglicy piwosze czczą św. Jerzego, a Czesi – św. Wacława. Z kolei ci, którzy nadużyli napoju złocistego mogą zwrócić się o pomoc do znanego z zamiłowania do piwa i słynącego z wielkiego miłosierdzia św. Marcina z Tours.
***
Święci patronowie „od piwa” wskazują nam, że sam ten napój może być zdrowy (o dobroczynnych właściwościach „chmielowego napoju” napiszemy innym razem), wspierać siły fizyczne i duchowe, może pomagać w komunikacji międzyludzkiej.
Przypominają nam też o chrześcijańskim umiarze. Jak pisała św. Hildegarda z Bingen: Człowiek, który odżywia swe ciało z miarą, ma pogodne i towarzyskie usposobienie.
Bez umiaru piwo z napoju „boskiego” zamieni się w trunek, w którym gnieżdżą się demony.
Bogusław Bajor