26 października 2015

Świecka bohaterka synodu biskupów

(Fot. PC24.pl)

Nazwisko rumuńskiej lekarki – świeckiej audytorki watykańskiego synodu – obiegło w ostatnich dniach czołówki mediów katolickich niemal na całym świecie. Czym wyróżniła się Anca-Maria Cernea występując wśród duchownych z całego świata? Wiernością katolickiemu magisterium, o ironio. I wielką odwagą w głoszeniu Ewangelii.


Zwołany przez papieża Franciszka synod biskupów do spraw rodziny, to nie tylko spotkanie biskupów z całego świata, ale także świeckich wiernych. Większość spośród hierarchów, którzy przyjechali na synod, zabrała ze sobą także świeckich obserwatorów tego wydarzenia. Episkopat Rumunii zdecydował się powierzyć rolę audytora synodu szefowej tamtejszego stowarzyszenia lekarzy, greko-katoliczce Ance Cerneaj.

Wesprzyj nas już teraz!

To postać doprawdy wyjątkowa. Rumunka ta nauczyła się języka polskiego z podręcznika przeznaczonego dla polskich szkół, który jakimś trafem znalazł się w jej domu – jej matka zachęciła córkę, by zajrzała do tej książki, gdy tylko papieżem został Jan Paweł II. Od tej chwili minęło ponad 30 lat, a Rumunka wciąż mówi w naszym języku wyśmienicie. Choć nie ukończyła studiów historycznych czy filozoficznych, ale medycynę, doskonale zna historię Kościoła, z wielką erudycją wyjaśnia proces rozwoju herezji, oraz istotę rewolucji.

To właśnie ta skromna kobieta przypomniała ojcom synodalnym orędzie Fatimskie. – Matka Boża powiedziała w Fatimie, że błędy Rosji rozprzestrzenią się na cały świat. Zwracam uwagę, że chodzi o „błędy Rosji”, a nie wyłącznie o błędy Związku Radzieckiego. A więc chodzi o coś znacznie szerszego, niż tylko komunizm. Chodzi o rozprzestrzenianie marksizmu w jego różnych odmianach. A marksizm to nie tylko leninizm w czystej formie. To dużo szersza ideologia. Dziś żyjemy w czasach marksizmu kulturowego, który tylko metodami różni się od pierwotnej formy tej złowrogiej ideologii. Żyjemy w czasach triumfu Gramsciego, którego myśl została podtrzymana przez tzw. szkołę frankfurcką, a owocem tych rozważań są twierdzenia Judith Butler i teorii gender – stwierdziła Carnea podczas obrad synodu.

W rozmowie z PCh24.pl dodała, że niestety w naszych czasach ów kulturowy marksizm przedostał się do Kościoła. – To bardzo dobrze widać na synodzie, jest tu widoczne duże odejście od Tradycji, nawet na poziomie języka. Choć bitwa wydaje się wyłącznie kulturową, wszystko co się dzieje ma podstawy duchowe. Nasz Pan Jezus Chrystus powiedział przecież: „niech wasza mowa będzie tak,tak, nie,nie, a wszystko inne od Złego pochodzi” – podkreślał więc, że kwestia języka jest w posłudze pasterskiej bardzo, ale to bardzo istotna! – zauważa Cernea. – Na przykład mówiąc o wolności, biskupi nie powinni nigdy mieć na myśli seksualnego wyzwolenia. Ale tak się dzieje! Wypacza się w ten sposób pojęcie wielu pięknych i bardzo ważnych słów. A przykład słowa „wolność” jest tu najbardziej wyrazisty. Bo wolność to chrześcijaństwo. Nasz Zbawiciel przybył by nas ocalić, a więc uwolnić od grzechu. Zbawiciel znaczy Wyzwoliciel – nie ma więc innego wyzwolenia. Nie ma wolności poza chrześcijaństwem. Jeśli więc stracimy chrześcijaństwo, stracimy także wolność – wyjaśnia.

Rumuńska audytorka synodu przypomniała także biskupom znaczenie ludzkiej miłości. W czasach lawinowo rosnącej liczby rozwodów i promocji rozwiązłości seksualnej, w epoce w której duszpasterze zastanawiają się nad sensem nierozerwalności małżeństwa przytoczyła wspaniałe świadectwo ludzkiej wierności. Opowiedziała bowiem na forum synodu historię swoich rodziców. Jej ojciec, który był przywódcą politycznym jednego z rumuńskich ruchów antykomunistycznych,  został aresztowany, gdy przygotowywał się do ślubu z matką Cernaei. Kobieta, nie wiedząc nawet, czy jej narzeczony żyje, czekała na niego w wierności 17 lat! Historia ta wywarła ogromne wrażenie nie tylko na biskupach, ale na dziennikarzach z całego świata – korespondenci zagranicznych mediów ustawiali się w kolejce do kolegów mogących udostępnić kontakt z rumuńską lekarką.

Anca Cernea zaskoczyła uczestników watykańskiego synodu jeszcze jednym wezwaniem. Biskupom, spośród których zbyt wielu czerpie dziś wiedzę o świecie z „New York Timesa”, „La Repubblici” czy „Die Zeit” przypomniała, że ważniejsza jednak nadal pozostaje Ewangelia. Uświadomiła im, że Kościół w jej ojczyźnie przetrwał komunistyczną hekatombę dzięki wierności Słowu Bożemu, a nie dostosowywaniu się do świata. Kończąc swe przemówienie na synodzie stwierdziła więc, że to czego oczekują od Kościoła wierni, to nawracanie ludzi, a nie zawracanie kursu Łodzi Piotrowej na nieznane tory: – Rzym musi powiedzieć światu to, co rumuńscy biskupi w czasach czerwonego terroru. Nie bądźcie jak świat. Rzym musi powiedzieć światu – Bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajmy się!

To zaskakujące, że cytując po prostu Ewangelię, znalazłam się na czołówkach gazet i portali internetowych – powiedziała nam Cernea. – Wygląda na to, że prawda i normalność potrafi się jeszcze gdzieniegdzie przebić – dodała.

No właśnie – gdzieniegdzie. Przeglądając bowiem polskie portale, w tym również katolickie, w poszukiwaniu informacji o wystąpieniu rumuńskiej lekarki, albo wywołanych nim reakcjach światowych mediów, możemy stwierdzić, że ktoś taki jak Anca-Maria Cernea w ogóle nie istnieje. A to nikt inny lecz właśnie ta dzielna kobieta z Rumunii jest dziś na ustach katolickiego świata, potwierdzając, że przyszłość Kościoła rzeczywiście może zależeć od świeckich.

 

Krystian Kratiuk, Rzym

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij