29 grudnia 2024

Święta Rodzina – ikona świętości i jedności małżeńskiej

(Źródło: stock.adobe.com)

Można śmiało powiedzieć, że wszelkie przychodzenie Jezusa do świata ze swoim zbawczym orędziem dokonuje się przez małżeństwo. Każde sakramentalne małżeństwo podobne jest do Świętych Małżonków z Nazaretu w tym sensie, że łączy je to samo „spoiwo”. Tym „spoiwem” jest Bóg. To szczególne powiązanie św. Paweł określa mianem wielkiej tajemnicy, w której kluczowe znaczenie ma greckie słowo sarks – oznaczające tkankę pokrywającą kości.

Boże Narodzenie. W tym szczególnym czasie oczom chrześcijan wyraźniej ukazuje się oblicze św. Rodziny. Przez wieki w tej wyjątkowej wspólnocie upatrywano wzór do naśladowania. Obecnie żyjący mogą mieć problem w utożsamieniu się z tworzącymi to nadzwyczajne przymierze osobami. W ewangelicznych perykopach odsłaniających dzieciństwo Jezusa, św. Józef przedstawiony jest jako „człowiek sprawiedliwy”, o Maryi wiemy, że była „kecharitomene”, czyli pełna łaski, a owoc Jej łona sam o sobie mówi piórem natchnionego Autora Księgi Objawienia, iż jest: Alfą i Omegą. Pierwszym i Ostatnim. Początkiem i Końcem (Ap 22,13). Jak odległy i niedościgniony zdaje się to być wzór dla dzisiejszego człowieka, tak poranionego antychrześcijańskim ostrzem toczącej się od dekad rewolucyjnej nawałnicy.

A jednak, to właśnie w życiu Świętej Rodziny, mimo wszystkich różnić, współcześni najpełniej odkryć mogą swoje podobieństwo. Osobisty dramat każdego z członków tej świętej rodzinnej wspólnoty wpisał się w kulturowy i polityczny kontekst czasów, w jakich przyszło im żyć. Józef jako wierny wyznawca Tory miał pojąć za żonę izraelską dziewczynę w świadomości swoich małżeńskich praw i obowiązków. Gdy znalazł Maryję brzemienną, jak podaje Słowo Boże, postanowił potajemnie ją oddalić (por. Mt 1,18-19). W świetle Prawa Izraela znalazł się bowiem w bardzo trudnej sytuacji. Nie tylko miał prawo postawić wiarołomną żonę przed sądem, był to wręcz jego formalny obowiązek, jako że domagało się tego dobro instytucji posiadającej charakter zdecydowanie społeczny. We wnętrzu Oblubieńca Dziewicy z Nazaretu toczyła się więc walka, którą niebawem rozstrzygnął Bóg słowami anioła Pańskiego: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło (Mt 1,20).

Wesprzyj nas już teraz!

Sprawiedliwość Józefa objawia się nam przez wypełnienie wyraźnego polecenia anioła: przyjmuje Matkę Boga do siebie i szanuje jej wyłączną przynależność do Stwórcy. Po ludzku chroni swoją małżonkę i jej najświętszą tajemnicę, do której przynależy również jego ojcostwo. W osobie Józefa dostrzec możemy ojca zatroskanego nie tylko o materialny dobrobyt rodziny, ale też człowieka, który musiał stawić czoło niebezpieczeństwom w każdym czasie, a szczególnie podczas ucieczki do Egiptu. Jego duchowe piękno przejawia się milczeniem i całkowitą rezygnacją z siebie. Świętość Józefa wydaje się być tak zwyczajna i prosta. Jej istota tkwi w pozytywnej odpowiedzi na Boże wezwanie, która wynikła z głębokiego zaufania i wiary w Bożą Opatrzność. Jest wzorem dla pokornych, przykład jego życia dowodzi, iż nie trzeba dokonywać jakiś „wielkich rzeczy”, wystarczy posiąść cnoty zwyczajne, ludzkie. Chciałoby się powiedzieć: „tyle i aż tyle”.

Maryję, którą Kościół od pierwszych wieków czci jako Matkę Boga, biblijny przekaz umieszcza w cieniu swojego Syna i Jego misji. Widzimy ją jako tę, która ma otwarte serce i ręce, śpieszy z pomocą potrzebującym: w czasie nawiedzenia św. Elżbiety i podczas wesela w Kanie Galilejskiej. Z jej postawy przebija miłość i pokora. Czyni dobro bez rozgłosu, widzi kłopoty i potrzeby ludzi. Jej zgoda na zrodzenie Syna Bożego świadczy z kolei nie tylko o wielkiej wierze i ufności do Boga, ale również o wielkiej odwadze. Jako izraelska kobieta wiedziała, co grozi niezamężnej i brzemiennej niewieście. Przyjmuje Boskie macierzyństwo pomimo wszystkich możliwych trudów i niegodnych warunków. W życiu Maryi dostrzec możemy też szczególną rolę i znaczenie codziennej modlitwy, wsłuchiwanie się w Słowo Boże, rozwagę, która przejawiała się w nieustannym kontemplowaniu zbawczych wydarzeń. Wyrazem doniosłości wewnętrznego życia Bożej Rodzicielki jest wyśpiewany przez nią hymn Magnificat (Łk, 146-56) ukazujący świadomość i radość z własnego powołania. Maryja uczy nas prawdziwej wiary, wytrwałej modlitwy, posłuszeństwa odsłaniającego istotę pokory. 

Gdy w cichości świątecznej chwili wpatrzymy się z zadumą w tak ludzkie, a zatem bliskie nam oblicze Świętych Małżonków, zrozumiemy, że jako ludzie musimy nieraz przejść przez trudy i znoje doczesności, by nasze życie i wiara mogły się oczyścić, umocnić, wypróbować. Stwórca tych, których miłuje, nie oszczędza. Świętość jest jednocześnie darem i zadaniem. Jest powolnym i bolesnym zbliżaniem się do Boga.

Współczesnym małżonkom bardzo trudno jest myśleć o małżeństwie jako rzeczywistości świętej czy o drodze do świętości. Widzimy wszak postępujący rozkład tej społecznej struktury wspomagany przez najwyższe organy państwowe forujące aktualnie alternatywne wobec instytucji małżeństwa projekty o nazwie „związki partnerskie”, których jedynymi beneficjentami są pary homoseksualne, chcące korzystać z niemal wszystkich praw przysługujących związkom małżeńskim.

W „tajemnicy Nazaretu” znajdziemy najpełniejszą odpowiedź na pytanie o sens działań zmierzających do zniszczenia prawdziwie małżeńskiej wspólnoty. Mówią nam o tym poniekąd słowa Pawła VI wypowiedziane w przemówieniu pt. „Rodzina szkołą świętości”: „I oto na progu Nowego Testamentu, jak niegdyś na początku Starego, staje para małżonków. Ale podczas gdy małżeństwo Adama i Ewy stało się źródłem zła, które ogarnęło cały świat, małżeństwo Józefa i Maryi stanowi szczyt, z którego świętość rozlewa się na całą ziemię. Zbawiciel rozpoczął dzieło zbawienia od tej dziewiczej i świętej unii, w której objawia się Jego wszechmocna wola oczyszczania i uświęcania rodziny, tego sanktuarium miłości i kolebki życia”.   

Można śmiało powiedzieć, iż wszelkie przychodzenie Jezusa do świata ze swoim zbawczym orędziem dokonuje się przez małżeństwo. Każde sakramentalne małżeństwo podobne jest do Świętych Małżonków z Nazaretu w tym sensie, że łączy je to samo „spoiwo”. Tym „spoiwem” jest Bóg. Powstała na takim gruncie małżeńska jedność jest dla dwojga największą wartością, najcenniejszym skarbem, o który trzeba dbać i zabiegać. Warunkiem jedności małżonków jest nierozerwalność ich związku. Św. Paweł, pisząc o małżeńskim zjednoczeniu, odnosi je do jedności Chrystusa z Kościołem, wskazując jednocześnie na trudny do pojęcia charakter tej łączności (por. Ef 5, 31-32). Mówi nam o niej sam Mistrz słowami: A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało (Mt 19,6).

Pojęcie „jedno ciało” po raz pierwszy pojawia się w Księdze Rodzaju we fragmencie: Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swoją żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem (Rdz 2,24). Warto zauważyć, posiłkując się biblijnymi komentarzami, iż to połączenie, zapisane hebrajskim słowem dabak, rozumieć należy jako przylepienie się, złączenie się z miłości, zaistnienie jako ścisła jedność duchowa i zarazem fizyczna. Zatem „To jedno ciało – jak pisał ks. Michał Peter w książce pt. „Wykład Pisma Świętego Starego Testamentu” – nie może być rozdzielone bez zadania mu gwałtu, bez uśmiercenia go”, stąd wyraźny nakaz, by człowiek nie rozdzielał tego, co złączył Bóg (por. Mk 10, 9).  

Sakramentalne małżeństwo jest więc dziełem samego Stwórcy. W chwili zawarcia związku małżeńskiego kobieta i mężczyzna nie są już pojedynczymi osobami, ale nowym bytem, jedną rzeczywistością. Co ciekawe, wyrażenie „jedno ciało” w Nowym Testamencie występuje czternaście razy, osiem razy jako greckie pojęcie soma i sześć razy jako greckie pojęcie sarks. Tam, gdzie mowa jest o Kościele, stosuje się określenie soma, natomiast tam, gdzie mówi się o małżeńskiej relacji niewiasty z mężczyzną, użyto słowa sarks oznaczającego tkankę, która pokrywa kości. Jako małżeństwo jesteśmy przeto jednym ciałem w znaczeniu szerokim, ale też dosłownie… jednym mięsem. W tym kontekście jeszcze bardziej zdumiewające jest to, iż słowo sarks pojawia się we fragmencie, w którym Zbawiciel mówi o Eucharystii: Ciało Moje jest prawdziwym pokarmem… (J 6,55), Kto spożywa Moje Ciało… ( J 6, 56). Czy może nas zatem dziwić reakcja uczniów? Właśnie z tego powodu wielu z nich postanowiło już nie chodzić z Jezusem.

Podobne kontrowersje budzi obecnie idea nierozerwalności sakramentalnego małżeństwa. Przeciwników tak pojętej jedności, o którą upomniał się sam Mistrz, nie brakuje nawet w łonie Kościoła. Zakusy na tę jedność wynikają z braku zrozumienia istoty małżeńskiego zjednoczenia, ale wykluczyć tu nie można również złej woli. Wrogami Jezusa są dzisiaj wszyscy, którzy obrali sobie za cel łamać Jego przykazanie: Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela (Mk 10, 9). Nie wolno podnosić ręki na Boże dzieło. Ten, kto tak czyni, dopuszcza się świętokradztwa. Dzieje się tak, ponieważ widoczną tkanką (sarks) Mistycznego Ciała Chrystusa jest właśnie małżeństwo. Wyakcentowanie w tekstach natchnionych wyrażeń „jedno ciało” w odniesieniu do związku małżeńskiego oraz „Moje Ciało” w odniesieniu do Eucharystii pozwala dostrzec szczególną analogię. Jezus Eucharystyczny jest najmocniej obecny w świecie przez Kościół i przez małżeństwo.

To szczególne powiązanie św. Paweł określa mianem wielkiej tajemnicy (por. Ef 5, 31-32). Małżeństwo jest zatem tak wielką tajemnicą, jak wielka jest tajemnica obecności Jezusa pośród ludu Bożego. Nie będzie więc przesadą, jeśli powiemy, że podobnie jak Eucharystia warunkuje życie Mistycznego Ciała, tak w wymiarze doczesnym Jego jakoś warunkowana jest jakością małżeństw. Jezus, dając swoje Ciało do spożycia, zaprasza każdego z nas do przyjęcia w całości Jego postępowania. Pragnie, abyśmy żyli, myśleli, postępowali w podobny co On sposób. Małżeństwo stanowiące jedno ciało – sarks ma pełne możliwości doznawać przemienienia, konsekracji, przeistoczenia. Jako małżonkowie mamy wszelką sposobność do rozwijania świętości.

W dążeniu do świętości nieustannie towarzyszą małżonkom przemożni orędownicy – Najświętsza Maryja Panna i św. Józef, wypraszając u Boga potrzebną pomoc, a szczególnie pragnienie czerpania ze „źródła”. Chodzi o możliwość kochania piękną miłością, która „godzi ogień z wodą” – jak słyszymy w piosence pt. „Rozmowa ze św. Józefem”. Młodzi ludzie, wybierając grzeszny konkubinat, zapewne nie wiedzą, co tracą, nie decydując się na małżeństwo. 

Anna Nowogrodzka-Patryarcha

Tekst powstał w oparciu m.in. o rozważania Mieczysława Guzewicza, zawarte w książce pt. „Metoda osiołka – o jedności w małżeństwie”.

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij