W Katedrze na Wawelu odprawiono Mszę Świętą w uroczystość Bożego Narodzenia, która była połączona z rozpoczęciem Roku św. Brata Alberta. – Wielkość Brata Alberta wyraziła się w tym, że potrafił poruszyć innych, by nie pozostawali obojętni na los najbardziej opuszczonych, wyzwalając ludzką solidarność i dobroczynność – powiedział do zebranych kard. Stanisław Dziwisz, który przewodniczył Eucharystii.
Kardynał wskazał, że przed żłóbkiem ogarnia człowieka zdumienie. – Co za kontrast, nie mający wiele wspólnego z ludzkim sposobem pojmowania rzeczywistości! Widzimy bezbronne Dziecię, potrzebujące – jak każde dziecko – ludzkiej pomocy, które przyszło na świat w krańcowym ubóstwie – mówił.
Wesprzyj nas już teraz!
Hierarcha rozważał w homilii, czy ten właśnie świadomy wybór i Boży paradoks, nie poruszył serca Brata Alberta, który przecież szukał Boga zwłaszcza w zniekształconych obliczach nędzarzy.
Kardynał Dziwisz dodał także, że słowa proroka Izajasza, który dostrzegał Boga nawet w najtrudniejszych doświadczeniach człowieka i narodu, nadal „docierają do kolejnych ruin naszego świata, w których nieustannie toczy się walka dobra ze złem, walka o zwycięstwo Boga i Jego królowanie”. – Czyż nie jest nadal przejmująco aktualny ten obraz zrujnowanego świata z jego niesprawiedliwością, z jego zbrojnymi konfliktami i ślepą przemocą? – pytał.
Metropolita krakowski zaznaczył, że Brat Albert, niczym ewangeliczny Samarytanin, dostrzegał wokół siebie takie ruiny człowieczeństwa oraz spieszył z pomocą najbardziej potrzebującym. – Wielkość charyzmatu Brata Alberta zaowocowała tym, że zainspirował nim innych, równie hojnych jak on – powiedział kard. Dziwisz wskazując na powstanie braci albertynów i sióstr albertynek, którzy podtrzymują nauczanie i czyny tego wielkiego krakowskiego świętego.
– Siostry Albertynki i Bracia Albertyni rozpalają kolejne płomienie miłosiernej miłości, rekonstruują ruiny, niosą pociechę pozbawionym ciepła rodzinnego i należnego im miejsca w społeczeństwie, budzą nadzieję tam, gdzie jej nie ma – ocenił.
Odnosząc się do słów św. Jana o tym, że świat nie rozpoznał Nowonarodzonego, purpurat przypomniał, że nadal trwający nurt odrzucania Boga i Jego Miłości jest ewidentną pomyłką. Jako przykład właściwego przyjęcia Chrystusa kard. Dziwisz podał właśnie Brata Alberta, dla którego przyniosło to niezwykłe owoce.
– Miłosierną postawą zostali obdarowani w pierwszym rzędzie ubodzy, nie tylko otrzymując konkretną pomoc, ale doświadczając szacunku i uznania ich godności, bo przecież byli i są dziećmi Bożymi, powołanymi do życia na wieki w Bogu – przypomniał. Dodał, że życie Brata Alberta ubogaciło cały Kościół, przypominając mu, że jego obliczem powinno być miłosierdzie.
Hierarcha wezwał, by rozpoczynający się Rok świętego Brata Alberta był czasem dostrzegania tych, którzy potrzebują konkretnych gestów miłosiernej miłości, solidarności oraz życzliwości.
– Niech duch Brata Alberta ożywia tych, którzy przyjęli na siebie troskę o dobro wspólne w naszej Ojczyźnie, by byli szczególnie wyczuleni na los ubogich i żyjących na marginesie społeczeństwa. To jest i będzie zawsze test dojrzałości naszej wiary, która bardziej niż w słowach powinna wyrażać się w czynach – zaapelował.
– Niech Dziecię Jezus umacnia nas swoim błogosławieństwem. Niech Książę Pokoju darzy nas swoim pokojem i łaską. Dzielmy się tymi Bożymi darami z innymi. Bądźmy dobrze dla siebie i dzielmy się dobrem z innymi jak chlebem – dodał kard. Stanisław Dziwisz.
KAI
MWł