Grób bł. Anieli Salawy w Krakowskim kościele franciszkanów nieustannie przystrojony jest świeżymi kwiatami. Przy grobie bł. Anieli Salawy co chwilę ktoś przyklęka. Kult „Bożej służącej” żyje, a przykład jej życia najwyraźniej wciąż pociąga. Bł. Aniela uczy bowiem, że wszyscy możemy być święci.
Świętych tworzy dom rodzinny – to odwieczna prawda, której nic nie zmieni. Potwierdzają ją nader liczne przypadki wiernych wyniesionych do chwały ołtarzy. Postać bł. Anieli Salawy dostarcza w tej materii znakomitego przykładu. Najmłodsza z grona dwanaściorga dzieci kowala z podkrakowskiej wsi Siepraw otrzymała od rodziców – podobnie zresztą jak reszta rodzeństwa – staranne wychowanie religijne, pomimo praktycznego braku wykształcenia zarówno ojca jak i matki. Podstawę formacji duszy stanowi bowiem nie religijna erudycja lecz szczera pobożność. Tej zaś Salawowie świecili przykładem – rodzina żyła sakramentami, Eucharystią, nade wszystko zaś modlitwą. Mama uczyła nas mało jeść, dużo pracować i modlić się – wspominała błogosławiona.
Wesprzyj nas już teraz!
Od dzieciństwa Aniela pomagała w gospodarstwie, jednakże praca ta była za ciężka dla słabej fizycznie dziewczyny, dlatego w wieku szesnastu lat powędrowała do Krakowa, gdzie przez niemal dwie dekady spełniać miała obowiązki służącej. Postępująca choroba płuc i żołądka znacznie utrudniała jej pracę, mimo to jednak Aniela, czerpiąc siłę z modlitwy i życia sakramentalnego nie zaprzestała troszczyć się o bliźnich, pomagać młodym dziewczynom przybywającym do Krakowa w poszukiwaniu pracy oraz udzielać jałmużny ze swych jakże skromnych środków. Miłosierdzie błogosławionej uwidoczniło się szczególnie w latach pierwszej wojny światowej, kiedy cały Kraków wypełnił się rannymi. Wykonawszy swe obowiązki domowe Aniela spieszyła opiekować się cierpiącymi. Idzie święta panienka – wołali na jej widok ranni żołnierze.
Aniela Salawa zmarła w opinii świętości. Przykład tej prostej dziewczyny dobitnie potwierdza prawdę, iż świętość nie jest bynajmniej zastrzeżona dla zamkniętej grupy, co więcej, uświęcenia wcale nie gwarantuje przynależność do stanu duchownego. Sutanna czy habit, owszem, mogą pomóc, ale wcale nie stanowią koniecznego warunku. Wszyscy zostaliśmy powołani do świętości – ludzie obu płci, wszystkich ras, stanów, zawodów i charakterów – bez względu na wiek, status majątkowy i predyspozycje intelektualne. Kościół wydał wielu świętych papieży i biskupów, ale w ciągu całej swej historii wyniósł na ołtarze również całą rzeszę wiernych zajmujących najniższe szczeble drabiny społecznej, dość wspomnieć świętych niewolników z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Chwały ołtarzy nie da się dostąpić „po znajomości” – tu nikt nie otrzymuje taryfy ulgowej. Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski – nakazuje Chrystus Pan w Ewangelii według św. Mateusza (5, 48). Heroizm cnót mogą w równym stopniu praktykować wielcy tego świata, jak i maluczcy. Heroizmem wykazać się można nie tylko poprzez męczeńską śmierć, ale też żmudny codzienny trud.
Jerzy Wolak