W Rosji trwa akcja określania państwowej ideologii za pomocą pomników. Niedawno w Moskwie odsłonięto olbrzymią figurę przedstawiającą świętego Włodzimierza. To jednak nie jedyna postać do której odwołuje się aparat administracyjny Federacji Rosyjskiej. Pozostałe persony muszą budzić zaniepokojenie.
Święty Włodzimierz to monarcha z dynastii Rurykowiczów, który porzucił błędy pogaństwa i przyjął chrześcijaństwo (wcześniej ochrzczona była jego babka, Olga). Tym samym rozpoczął trwający przez wieki proces wprowadzania Rusi w krąg cywilizacji wyznawców Chrystusa. 18-metrowy monument przedstawiający tego władcę zaliczonego przez Cerkiew prawosławną i Kościół katolicki w do grona świętych został odsłonięty w pobliżu moskiewskiego Kremla.
Wesprzyj nas już teraz!
Zwolennicy władzy przyjęli powstanie pomnika z zadowoleniem, a przeciwnicy krytykują figurę za – ich zdaniem – wątpliwe walory artystyczne i kiepsko zamaskowaną podobiznę do Władimira Putina. Niektórzy mówią nawet, że to tak naprawdę pomnik na cześć Putina. Krytyka figury jest jednak jedną z odsłon krytyki kremlowskiego aparatu administracyjnego, gdyż ludziom przyzwoitym niezwykle trudno doczepić się do świętego Włodzimierza. Czym innym są natomiast odwołania do miejsca chrztu Włodzimierza – Krymu. Podkreślanie tego faktu i nadawanie półwyspowi niemal religijnej sankcji jest dla kremlowskiej administracji użyteczne.
FOT.Dmitry Astakhov/Russian Government Press Office/TASS/FORUM
Prawdziwe wątpliwości budzić powinny figury upamiętniające Iwana Groźnego oraz Józefa Stalina. Dotychczas XVI wieczny monarcha był uważany za zbyt krwawego, by stawiać mu pomniki – odnotowuje serwis onet.pl. Z kolei pomniki sowieckiego dyktatora zaczęły znikać z miast Rosji niedługo po jego śmierci. Teraz obserwujemy jednak odwrotne trendy. Sprzyjają im niektóre środowiska polityczne zainteresowane reanimacją rosyjskiej tożsamości narodowej mocno zranionej rozpadem socjalistycznego imperium. Jednak władza może korzystać na tym także w inny sposób: podgrzewając dyskusję na temat historii odwraca się wzrok obywateli od teraźniejszości.
Pomnik Iwana IV Groźnego stanął w mieście Orzeł (Orioł) nad Oką. Starania o wzniesienie monumentu sprowokowały gorącą dyskusję w narodzie. Chcący wystawienia figury gubernator obwodu orłowskiego Wadim Potomskij przyjął narrację ministra kultury Władimira Madinskiego, którego zdaniem zły obraz Iwana to efekt czarnej propagandy zachodu.
Emocje budzą również powracające do rosyjskich miast popiersia Stalina. Wbrew lansowanej przez Kreml tezie, oblewanie sowieckich symboli czerwoną farbą nie jest jednak domeną „złej” i „niewdzięcznej” za „wyzwolenie” Polski. Zdarza się to także w ojczyźnie Puszkina.
Źródło: onet.pl
MWł