16 sierpnia 2014

Swój swojego zawsze pozna?

(Fot. Prensa Internacional/ZUMA Wire))

Amerykańskiego prezydenta nie wzruszył, jak się okazuje, los chrześcijan, bo niby dlaczego miałby go wzruszać po kilku latach obojętności? Do działania poderwały go dopiero ataki wymierzone w jedną z najbardziej tajemniczych i mrocznych sekt religijnych – jazydów, bo to oni właśnie skryli się w górach przed wojownikami kalifatu.

 

Od wielu miesięcy docierają do nas informacje o tragicznej sytuacji chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Palone są kościoły, mordowani wyznawcy, a ci którzy umkną spod ostrza islamskiego miecza, zmuszani są do emigracji lub życia w ukryciu. Świat przygląda się tej sytuacji beznamiętnie i niemal bez słowa, bo trudno za wyrazisty głos uznać dwie rezolucje PE, jedną z 2011 roku i drugą z 2013, przyjętą zresztą dzięki inicjatywie polskiego konserwatysty, Tomasza Poręby. Temat największych w historii prześladowań wyznawców Chrystusa nie istnieje w masowej świadomości, bo nie wypowiadają się na ten temat wielcy światowej polityki, choć najwyraźniej i tu są pewne granice tolerancji, czego dowodzą ostre reakcje Baracka Obamy na ostatnie poczynania Islamskiego Państwa w Iraku i plan udzielenia pomocy ukrywającym się w górach tysiącom członkom mniejszości religijnej. Plan na tyle radykalny, że według dziennika „New York Times”, nie jest wykluczona „ograniczona interwencja militarna”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Pierwszy szok mija jednak, gdy wczytamy się w szczegóły tych doniesień. Amerykańskiego prezydenta nie wzruszył, jak się okazuje, los chrześcijan, bo niby dlaczego miałby go wzruszać po kilku latach obojętności? Do działania poderwały go dopiero ataki wymierzone w jedną z najbardziej tajemniczych i mrocznych sekt religijnych – jazydów, bo to oni właśnie skryli się w górach przed wojownikami kalifatu.

 

Sekta powstała w XII wieku i łączy w sobie elementy zaczerpnięte zarówno z islamu, judaizmu, chrześcijaństwa w wersji nestoriańskiej, jak i jeszcze starszych wierzeń wywodzących się wprost ze starożytnego Babilonu. Przez muzułmanów uznawani są za czcicieli diabła i rzeczywiście, jak sami przyznają, oddają cześć jednemu z pierwszych archaniołów, którego zwą Melek Taus. Według wierzeń jazydów, miał on zgrzeszyć przeciw Bogu, a następnie żałując swego grzechu przebłagać Stwórcę i doprowadzić do zniszczenia piekła oraz powrotu na piedestał. Według jazydów, Melek Taus jest władcą tego świata, co powinno wiele nam wyjaśniać. Inne ich wierzenia i praktyki są równie kontrowersyjne i nie do przyjęcia dla chrześcijanina – reinkarnacja, gnoza, kult ziemi, czy też zaczerpnięte z islamu zabójstwa honorowe. W zeszłym roku naszymi zachodnimi sąsiadami wstrząsnęła zbrodnia, jakiej dokonało pięcioosobowe rodzeństwo na swej siostrze, która związała się z Niemcem, plamiąc rzekomo honor rodziny. Mordercy 18-letniej dziewczyny, jak się później okazało byli jazydami.

 

O tej synkretycznej religii, czy może raczej kulcie, wciąż bardzo mało wiadomo, przez co jego wyznawcy stają się często bohaterami sensacyjnych powieści. Swą uwagę poświęcił im także jeden z największych „ekspertów” w dziedzinie satanizmu, sam Anton Sandor la Vey, autor „Biblii Szatana”, który uważał jazydów za cwaniaków, całe życie czczących diabła, by tuż przed śmiercią, tak na wszelki wypadek, przyjmować ostatnie namaszczenie i jednać się z Bogiem.

Liczebność sekty w całym świecie szacowana jest pomiędzy 700 tysięcy a 1,5 miliona wyznawców, z których oczywiście zdecydowana większość żyje w Iraku, choć także w Rosji istnieje kilkudziesięciotysięczna diaspora a ruch jazydzki jest oficjalnie zarejestrowany w Jekaterynburgu, Irkucku czy też w Jarosławiu.

 

Zastanawia ogromna rozbieżność w postawie prezydenta Obamy wobec trwających od lat prześladowań milionów chrześcijan i niewątpliwych, choć ograniczonych do niewielkiej grupy, prześladowań jazydów. Dla złośliwych komentatorów, ten dysonans mógłby sprowokować pytanie, czy przypadkiem nie sprawdza się tu powiedzenie „ciągnie wilka do lasu”, lub inne – „swój swojego zawsze pozna”.

 

Piotr Górka

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij