9 marca 2012

Sycylia – triumf chrześcijańskiej kultury

Agrigento, Syrakuzy, Palermo… Wielorakie kulturowe korzenie Sycylii – klasyczne i średniowieczne – cudownie łączą się w niezwykłych monumentach, takich jak Pałac Normanów czy katedra w Syrakuzach, najstarszy w Europie kościół katolicki.


Nie będzie bynajmniej przesadą stwierdzenie, że wyprawa na Sycylię to podróż duchowa, jeżeli tylko uzmysłowimy sobie, jak dawne są korzenie tej ziemi, jakie cywilizacje gościła i ilu z nich oglądała przemijanie. Można powiedzieć za Horacym: capta ferum victorem cepit podbita, dzikich zwycięzców podbiła. Trinacria (czyli „Trójrożna”, jak głosi jej łacińska nazwa) jest więc nie tyle wyspą, co kontynentem skrywającym za każdym zakrętem drogi, za każdą skałą i każdym rogiem ulicy nieoczekiwane bogactwo, zupełnie odmienne od tego, które podziwialiśmy dotychczas.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W tym kalejdoskopie doznań, widoków, zapachów i smaków, sztuka chrześcijańska potwierdza silną religijność Sycylijczyków, ich głęboką tożsamość, wypróbowaną pośród przeróżnych politycznych i ludzkich przeciwności, i poświadczoną w nieustannej mieszaninie rytuałów, tradycji, duchowości i folkloru.

 

Najpiękniejsze miasto śmiertelników

 

Pośród tak bogatego i różnobarwnego dziedzictwa jakakolwiek wytyczona trasa zawsze okaże się niepełna. Mając tego świadomość, zdajmy się na przypadek, a raczej na Chaos – jak powiedziałby Pirandello. Proponujemy zatem wyjść od Agrigento, dokładnie zaś od ulicy, przy której wyrasta dom rodzinny Luigiego Pirandella, gdzie od roku 1987 znajduje się muzeum pisarza. Starożytna Akragas – najpiękniejsze miasto śmiertelników, jak mawiał Pindar – dla Rzymian nosiła miano Agrigentum, później dla Arabów – Girgent lub Ghirghent, od czego dla Normanów, Andegawenów, Aragonów, Hiszpanów i Burbonów wzięła się nazwa Girgenti, zromanizowana następnie w czasach faszystowskich. Słowem, niewiele jest miast, które w swojej nazwie i na swoim terytorium noszą ślady tak wielu panowań i złotych epok: jak choćby w latach 488-472 przed Chrystusem, kiedy zbudowano najbogatszy kompleks świątyń greckiej starożytności, ze świątynią Zeusa Olimpijskiego w środku i innymi ogromnymi budowlami, jak świątynia Hefajstosa, Dioskurów oraz Kolymbetra, imponujący zespół budynków, obejmujący łaźnię, zbiornik wody i hodowlę ryb. Wszystkie te budowle powstały na rozkaz tyrana Therona Wielkiego, dla jego chwały i dla uciechy ludu.

 

Nasze czasy jednak zhańbiły ów monument przeszłości, czyniąc zeń wysypisko. W latach siedemdziesiątych minionego stulecia pośrodku strefy świątyń wyrosły nielegalne budynki. Jeszcze dzisiaj, kiedy wzrost wrażliwości spowodował już naprawienie niektórych szkód, wystarczy spojrzeć na ogólny widok budynków nowego miasta, a nasuwa się refleksja, że człowiek w ciągu jednego dnia potrafi zniszczyć dzieła, które tworzył przez wieki.

 

Nasuwa się też inna refleksja – jak bardzo konsumpcyjna zachłanność odległa jest od wrażliwości chrześcijańskiej, która utrzymała kulturową funkcję wszystkich świątyń; kiedyś wykorzystano Świątynię Zgody jako chrześcijańską bazylikę, po czym została ona pieczołowicie przywrócona do pierwotnej formy.

 

Syrakuzy to wszystko

 

Jednym z miejsc, w których najlepiej można zrozumieć zdolność chrześcijańskiej sztuki i kultury do gromadzenia materialnych świadectw przeszłości, aby je docenić dla nowej i większej chwały, są z pewnością Syrakuzy. W zalążku miasta, na wyspie Ortygia, katedra z barokową fasadą Andrea Palma z posągiem Madonny dłuta Ignazia Marabitiego obejmuje swoimi murami kolumny starożytnej świątyni Ateny. W urządzonym z wyszukaną prostotą wnętrzu świątyni, która była pierwszym chrześcijańskim kościołem w Europie, w lewej nawie, między posągami Domenica i Antonella Gaginiego, widać pozostałości starożytnej świątyni: po sześć doryckich kolumn na obu fasadach, w każdym z sześciu rzędów po czternaście kolumn mierzących ponad osiem metrów wysokości. Paolo Orsi – archeolog, który doprowadził tę część miasta do obecnej świetności – stopił style architektoniczne odległe od siebie o tysiące lat w jedną harmonijną całość, która przywołuje religijną i artystyczną historię miasta, nazwanego przez światłego tyrana Gelona cennym palimpsestem. Dla Gelona Syrakuzy były wszystkim – jak opowiada Herodot, współcześni zaś historycy zauważają, że był on świadom, iż prawo do chwały zdobywa się nie tylko zwycięstwami osiąganymi na bitewnych polach czy burzeniem i unicestwianiem całych miast, ale przede wszystkim wznoszeniem kojących dzieł pokoju, które znajdują największe odzwierciedlenie w religijnych uczuciach ludu. Dobrze byłoby, gdyby dzisiejsi ludzie władzy przyswoili sobie to przesłanie i zaczęli wprowadzać je w życie. Nie sposób wyjechać z miasta, a w każdym razie wyjechać bez żalu, nie rzuciwszy przynajmniej okiem na arcydzieła przechowywane w muzeum i Palazzo Bellorno (pośród których szczególnie zachwycają: Zwiastowanie Antonella da Messina i Pogrzeb św. Łucji Caravaggia), a także nie obejrzawszy największej w Europie rytualnej łaźni żydowskiej (mykwy) stanowiącej dodatkowe potwierdzenie bogactwa kulturowego sycylijskiej ziemi.

 

Rozkwit i przepych Palermo

 

Stolica Sycylii ukazuje bynajmniej nie najpośledniejsze przykłady sztuki chrześcijańskiej, również zbudowane według różnorodnych wzorców. Same nazwy określające stolicę ujawniają jej długą i burzliwą historię: od rzymskiego Panormus po islamskie Balharm; od Staufów po dom d’Anjou; od panowania władców sabaudzkich i austriackich po Burbonów. Łączy w sobie rozkwit i przepych – powiedział w roku 1183 pewien podróżnik, ale już dwieście lat wcześniej było to jedno z najbardziej kosmopolitycznych miast na świecie liczące ponad trzysta tysięcy mieszkańców.

 

Palazzo w centrum pierwszej zabudowy miejskiej to pierwotnie zamek emirów, potem normańskich władców, którzy go rozbudowali i nadali mu obecną nazwę. Sercem owego klejnotu architektury jest Cappella Palatina, którą kazał wybudować król Roger II w roku 1130; wnętrze ma niezwykły wystrój mozaikowy w stylu arabskim oraz drewniany sufit ze sztukaterią charakterystyczną dla malarstwa fatymidzkiego, dzieło artystów z Afryki Północnej.

 

Na wprost wystawnego Pałacu Normanów, stoi równie fascynujący mały kościółek San Giovanni degli Eremiti z pięcioma czerwonymi kopułami, które nadają mu wygląd wyraźnie wschodni. Został on zbudowany przez arabskich architektów służących królom normandzkim.Pomiędzy dwoma tymi monumentami wznosi się katedra z końca XII wieku, arcydzieło rozpowszechnionego podówczas katalońskiego gotyku, w który wplecione zostały zarówno normańskie absydy, jak i wieże z dwudzielnymi oknami oraz renesansowymi kolumienkami, a także arcydzieło baroku – południowy portal (obecnie wejście do świątyni). Na Sycylii kolejne style układające się na sobie warstwami stanowią swoisty historyczny imprinting, nie zaś przypadkową i chaotyczną mieszaninę, z gatunku tych, jakie projektują liczni dzisiejsi rzecznicy kulturowych melting pots.

 

Pomijając milczeniem tysiąc innych arcydzieł Palermo – od Santa Maria dello Spasimo po kościoły Magione oraz Santa Maria della Catena oraz oratoria: Różańcowe św. Dominika, św. Wawrzyńca („grota białego koralowca”) i św. Zyty, gdzie można podziwiać gipsową scenę bitwy pod Lepanto, wspomnijmy nie mniej świetną rywalkę stolicy – Katanię.

 

Miasto Świętej Agaty

 

Miasto żywi nabożeństwo do św. Agaty – dziewicy, która ocaliła je od lawy. Największym jego skarbem jest Siculorum Gymnasium – pierwszy i przez wieleset lat jedyny uniwersytet na wyspie. W tym przypadku nie nastąpiło połączenie różnych stylów, lecz połączenie wiary i wiedzy, podobnie jak w kamiennym budynku klasztoru Benedyktynów, goszczącym wydziały humanistyczne uczelni. W budowlach Katanii dominuje dwubarwność związana z używaniem tu kamienia lawowego, typowego dla terenu wokół Etny.

 

Zresztą, umiejętność odradzania się z własnych skrajnych kontrastów jest znakiem szczególnym miasta, które ukazuje zwiedzającemu nietknięte piękno skupisk podwórców i kościołów przy via dei Crociferi; miasta, które w swojej przeszłości, smaganej kryzysami gospodarczymi, najazdami piratów, epidemiami, plagami ­nieurodzaju i klęskami żywiołowymi (jak wybuch wulkanu w roku 1669 i niszczycielskie trzęsienie ziemi w roku 1693), było ojczyzną wielkich ludzi, takich jak pisarze: Giovanni Verga, Luigi Capuana, Federico De Roberto czy kompozytor Vincenzo ­Bellini.

 

Nieprzeliczone skarby

 

Zupełnie więc niesłusznie darujemy sobie – o czym jednak z góry uprzedziliśmy – mnóstwo pięknych miejsc, których nie sposób opisać w tak krótkim tekście. Wspomnijmy jednak niesamowity barok z piaskowego tufu w Noto, mieniący się tonami różu i pomarańczy, a w promieniach zachodzącego słońca nabierający bursztynowych tonów.

 

Wymieńmy ponadto wspaniałą katedrę normandzką w Monreale z bogato zdobioną absydą, w której zasiada na tronie Chrystus Pantokrator, z mozaikami na złotym tle i z pięknym, dwunastowiecznym wirydarzem, okolonym przez 228 podwójnych kolumienek.

 

Nie można też pominąć milczeniem katedry w Ennie, aż do roku 1927 nazywanej Castrogiovanni od zniekształconej transliteracji arabskiej nazwy Qasr’Yannahua, która z kolei pochodzi od łacińskiego Castrum Hennaei. Pozostaje jeszcze Taormina, Cefalu, Mesyna, Ragusa i dziesiątki uroczych miasteczek, z których każde warte jest spędzenia w nim choćby kilku chwil.

 

Marco Ferrazzoli

Artykuł ukazał się w nr. 13 dwumiesięcznika „Polonia Christiana”.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 301 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram