Michał Tusk stawił się w poniedziałek w łódzkiej prokuraturze, gdzie zeznawał w charakterze świadka. Syn byłego premiera stwierdzić miał, że nie wie dlaczego potraktowano go wyjątkowo przelewając mu pensję już po upadku linii lotniczych OLT.
Przesłuchanie trwało kilka godzin. Zdaniem rzecznika Prokuratury Regionalnej w Łodzi Krzysztofa Bukowieckiego, nie doszło do przełomu w śledztwie.
Wesprzyj nas już teraz!
Łódzka prokuratura sprawdza los 350 mln zł, jakie stracili klienci Amber Gold. Zdołano już ustalić, że szef piramidy finansowej Marcin P. wyprowadził je do linii OLT. Także lotnicza spółka wkrótce upadła. Jej pracownikiem był Michał Tusk, syn ówczesnego premiera.
Prokuratura zainteresowała się faktem, że wynagrodzenie dla Tuska juniora zostało przelane na jego konto już po zgłoszeniu wniosku o upadłość dwóch spółek OLT.
Za trzy miesiące pracy Michał Tusk otrzymał 21 tys. zł brutto. Umowę podpisał cztery miesiące przed upadkiem OLT. Syn obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej nie wie, dlaczego został potraktowany w taki wyjątkowy sposób. Nie posiada informacji o tym, kto zdecydował o wypłacie oraz dlaczego tak postąpiono.
Owym faktem miał się w ogóle nie interesować z powodu choroby – twierdzi Michał Tusk. Jednak „kilka tygodni wcześniej przed komisją śledczą mówił o wypłacie: Wiedziałem, że stworzy mi to problemy” – zauważa rp.pl.
Prokurator Bukowiecki zaznacza, że „z punktu widzenia świadka pieniądze były mu należne, zgodne z fakturą”.
Po ogłoszeniu upadłość OLT wypłacono środki trzem osobom z kierownictwa jednej ze spółek OLT. Michał Tusk był jedyną osobą „z zewnątrz”, która otrzymała pieniądze. – Wypłaty w czasie, gdy już złożono wniosek o upadłość OLT, były wbrew prawu, wtedy spółka nie była już dysponentem środków – uważają śledczy w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. Prokuratorzy postawili w sprawie zarzuty o działanie na szkodę spółki. Podejrzani są: prezes Jacek Ł. oraz członek zarządu jednej ze spółek OLT.
Źródło: rp.pl
MWł