3 lipca 2019

Synod Amazoński – krok ku plemiennej rewolucji?

Protestancka pseudo-reformacja, rewolucja francuska, komunizm – te wszystkie wydarzenia czy procesy służyły jednemu – zniszczeniu Kościoła i katolickiego porządku. Dziś czerwoni stali się zielonymi, zapatrzonymi w prymitywne plemiona – kolektywistyczne a zarazem współżyjące z naturą. Tego typu tendencje przenikają nawet do umysłów części ludzi Kościoła – w tym autorów dokumentu roboczego przed jesiennym Synodem Amazońskim.

 

„Chrystianizacja i cywilizowanie – to terminy powiązane. Niemożliwa jest bowiem poważna chrystianizacja bez cywilizowania. Podobnie niemożliwa jest dechrystianizacja bez powodowania nieładu, brutalizowania i zmuszania do powrotu do barbarzyństwa” – zauważa brazylijski myśliciel Plinio Correa de Oliveira w książce „Indian Tribalism: The Communist-Missionary Ideal for Brazil in the Twenty-First Century” z 1977 roku [tfp.org].

Wesprzyj nas już teraz!

 

Zdanie to powinno być oczywiste dla ludzi Kościoła. Niestety już kiedy de Oliveira pisał te słowa, a więc w latach 70. XX wieku, pojawiły się, bliskie teologii wyzwolenia idee „neomisjologii”, zwłaszcza w Ameryce południowej. Zamiast kłaść nacisk na nawracanie Indian na chrześcijaństwo i cywilizowanie ich w duchu chrześcijańskim (odpowiedni ubiór, monogamia, własność prywatna), dochodziło do idealizowania Indian. Dostrzegali w nich swego rodzaju dobrych dzikusów, żyjących w społeczeństwie ubogim, ale wspólnotowym i egalitarnym.

 

Tę indiańską nędzę przeciwstawiali zachodniej cywilizacji opartej na konsumpcjonizmie i egoizmie, a także prowadzącej do nierówności społecznych. Kolektywne plemię, żyjące w warunkach względnej równości tworzyło swego rodzaju ziemską utopię. To idealizowanie tubylców prowadziło do zaniedbywania konieczności szerzenia wśród nich wiary.

 

Jak twierdził Plinio Correa de Oliveira, zwolennicy nowej, trybalistycznej (plemiennej) misjologii negują twierdzenie, jakoby celem człowieka było przede wszystkim oddanie chwały Bogu i zbawienie swej duszy. Postrzegali człowieka jako część całości, której zawdzięcza niemal wszystko i w której powinien się roztopić. Takie podejście oznacza roztopienie człowieka w kolektywnej magmie i sprzeciwia się jego godności.

 

Trybalistyczny kolektywizm pozostaje w głębokiej sprzeczności z podejściem chrześcijańskim. Zgodnie z tomistyczną zasadą porządku miłosierdzia powinien miłować w pierwszym rzędzie Boga, a następnie siebie samego (co oznacza głównie troskę o swe zbawienie) i bliskich. Tymczasem materialistyczny kolektywizm neguje tę hierarchię w miłości. Co więcej, ciało stawia przed duszą.

 

Instrumentum laboris i przeobrażenia rewolucyjne

Te przewidywania spełniają się na naszych oczach przy okazji Synodu Amazońskiego, który jesienią 2019 roku odbędzie się w Rzymie. Widać to w ogłoszonym niedawno dokumencie roboczym (Instrumentum Laboris) przygotowującym do tegoż synodu. Zacytujmy jego fragmenty [za panamazonsynodwatch.com]:

 

„kierunkowe zmiany lub integralne nawrócenie nie wyczerpują się w prywatnym nawróceniu. Głęboka przemiana serca wyrażona w osobistych nawykach również wymaga zmiany strukturalnej, wyrażonej w społecznych nawykach, prawach i odpowiadających im programach ekonomicznych. Wysiłki ewangelizacyjne mają wiele do zaoferowania, by promować tę radykalną zmianę, której potrzebuje Amazonia i planeta, szczególnie w kwestii głębokości, w której Duch Boży przenika naturę i umysły jednostek i ludów”.

 

O jakie przeobrażenie tu chodzi? Uzasadniona wydaje się obawa, że o przekształcenie w duchu ekologicznej ideologii, radykalnego ograniczenia konsumpcji i w efekcie cywilizacyjnego regresu.

 

Stwórca czy stworzenie?

W dokumencie znajdziemy także fragmenty przywołujące na myśl fragmenty pism ekologistów. 

„dla rdzennej ludności Basenu Amazońskiego dobre życie pochodzi z życia w komunii z innymi ludźmi, ze światem, ze stworzeniami z ich otoczenia i ich Twórcą. Ludy tubylcze w rzeczywistości żyją w domu, jaki otrzymali w darze od Boga – a więc Ziemi. Te różnorodne duchowości i wierzenia zachęcają ich do życia we wspólnocie z ziemią, wodą, drzewami, zwierzętami oraz z dniem i nocą. Mądrzy starcy – zwani również payés, mestres, wayanga lub szamanami podobnie jak inni promują harmonię międzyludzką i z kosmosem. Ludy tubylcze stanowią żywe wspomnienie misji, jaką Bóg powierzył wszystkim: obrony naszego wspólnego domu”.

 

W tym tekście widzimy zatem ślad panteizmu, obcy wszak chrześcijańskiej wizji świata. Jest to częściowe przyjęcie pogańskiej wizji kosmosu – przynajmniej w tym aspekcie. Warto pamiętać, że w chrześcijańskiej wizji świata Stwórca jest transcendentny i odrębny od stworzenia. Wszechświat natomiast nie jest boski i nie nosi w sobie elementów boskości. Różnica między Stwórcą a stworzeniem jest niewyobrażalna. Chrystianizacja wiązała się z odejściem od przekonania o boskości na przykład gwiazd, powszechnego w świecie starożytnym.

 

Thomas Woods na łamach „Jak Kościół zbudował cywilizację zachodnią” zauważył między innymi, że Teodoryk z Chartres (1085-1155) odrzucał boskość ciał niebieskich, a także pogląd, jakoby ich zachowanie kłóciło się z prawami obowiązującymi na świecie. Negował także przekonanie o wszechświecie jako żywym organizmie. Z kolei Remi Brague w książce „Europa – droga rzymska” zwrócił uwagę, że chrześcijaństwo opiera się na przekonaniu, że Bóg stał się Człowiekiem w Chrystusie. To w nim skoncentrowała się Boskość, a nie w gwiazdach, drzewach czy ziemskich władcach państw. Świat polityki, ale także przyroda – gwiazdy, drzewa, strumyki uznawane były w starożytności za święte, za pełne sacrum, jednak w chrześcijaństwie uległo to zmianie, co umożliwiło między innymi powstanie nowożytnej nauki.

 

Trybalizm?

Widzimy zatem przenikanie idei rewolucji  do umysłów ludzi Kościoła i do dokumentów, które powinny prezentować światopogląd jednoznacznie katolicki. Celem tej rewolucji – może nie w pełni podzielanym przez autorów „Instrumentum laboris” jest upodobnienie społeczeństwa do plemienia – egalitarnego, kolektywistycznego i ubogiego. Ekologizm służy tu z jednej strony jako maska dla lewicowych celów, a z drugich jako ideologia je „doskonaląca”.

 

Ta trybalistyczna rewolucja stanowi wydoskonalenie idei bolszewizmu. Niestety nie ogranicza się ona do przestrzeni doczesnej. Nie wystarcza jej zniesienie czy radykalne ograniczenie własności prywatnej, rozwoju gospodarczego, a nawet likwidacja tradycyjnej rodziny czy zmniejszenie populacji. Dąży również – według Plinio Correa de Oliveiry – do przeobrażenia Kościoła.

 

Jak z kolei zauważył Brazylijczyk w „Rewolucji i kontrrewolucji” „oczywiście, nie tylko dziedzinę doczesną IV Rewolucja chce zredukować do trybalizmu. Pragnie ona uczynić to samo w dziedzinie duchowej. Sposób, w jaki ma się to dokonać, można dokładnie zobaczyć w pewnych kręgach teologów i kanonistów, którzy zamierzają przekształcić szlachetną, kościstą i surową sztywność struktury kościelnej – taką, jaką ustanowił Pan nasz Jezus Chrystus i ukształtowało dwadzieścia wieków życia religijnego – w chrząstkowatą, miękką i bezkształtną tkankę diecezji i parafii bez określonych granic terytorialnych, złożonych z grup religijnych, w których silna władza kanoniczna jest stopniowo zastępowana przez wynoszenie mniej lub bardziej charyzmatycznych proroków. To damo z konieczności stanie się z progresywiczno-charyzmatycznymi parafiami i diecezjami, które nabiorą znamion strukturalistycznej komórki-plemienia”.

 

Częściowo w tym właśnie kierunku zdają się zmierzać akuszerzy synodu amazońskiego. Trafiają na dobry okres, gdyż skandale nadużyć seksualnych podminowały zaufanie ludzi do kościelnej hierarchii. Opinia publiczna żąda zmian – jakichkolwiek, byle radykalnych – a naprzeciw tym oczekiwaniom wychodzić zdają się autorzy „Instrumentum laboris”.

 

Nie wszystko jednak stracone. Kościół nie jest bowiem jakąś zwykłą ludzką instytucją, lecz Mistycznym Ciałem Chrystusa. Pozostaje święty, nawet jeśli jego niektórzy ważni członkowie dopuszczają się grzechów. W ostatecznym rozrachunku rewolucja trybalistyczna, podobnie jak każda inna antychrześcijańska rewolta, skazane są na porażkę. Zwycięzcą jest bowiem Chrystus.

 

 

Marcin Jendrzejczak

 

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij