28 października 2018

Synod się skończył. Synodalność będzie trwać

(REUTERS/Tony Gentile /Forum)

Zakończył się synod młodych. Synod, który oprócz „pochylania się z troską nad problemami młodych” może przejść do historii jako zgromadzenie wprowadzające Kościół na drogę… synodalności.

 

W trakcie trwania synodu – ale także już przed nim – najwięcej mówiło się jednak wcale nie o synodalności, ale o problemach ludzi młodych a także o… „osobach LGBT”. Takiego sformułowania użyto bowiem w dokumencie przygotowującym synod, wiele środowisk obawiało się więc, że progresywnie nastawiona część duchowieństwa będzie chciała, by i w dokumencie końcowym znalazł się ów akronim homoseksualnego lobby.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Walka wygrana czy jednak przegrana?

Przypomnijmy, że w dokumencie roboczym synodu, instrumentum laboris, znalazły się następujące stwierdzenia: „Niektórzy młodzi LGBT, poprzez różne uwagi przesłane do Sekretariatu Generalnego Synodu, pragną przyczynić się do większej bliskości i doświadczyć większej troski ze strony Kościoła, podczas gdy niektóre Konferencje Episkopatów zastanawiają się, co zaproponować młodym ludziom, którzy zamiast tworzenia par heteroseksualnych decydują się na tworzenie par homoseksualnych, a przede wszystkim chcą być blisko Kościoła”.

 

Lobby homoseksualne działało w Kościele od dłuższego czasu – samo wpisanie do oficjalnego dokumentu Kościoła frazy LGBT było olbrzymim sukcesem tej grupy, od lat dążącej do zmiany nauczania moralnego Kościoła. Opowiadał się za tym między innymi James Martin – jawnie lobbował za tym rozwiązaniem twierdząc, że używanie akronimu „LGBT” to „kwestia szacunku” wobec osób, które chcą być nazywane właśnie w ten sposób.

 

Na takie pomysły nie zgadzali się głównie biskupi z Afryki. Kardynał Napier z RPA pisał: „Po co definiować ludzi poprzez ich skłonności seksualne, preferencje lub praktykę? Szczególnie, gdy jest to sprzeczne z naturą, prawem, tradycją i nauczaniem Kościoła”? A biskup Andrew Nkea Fuanya z Kamerunu podczas jednej z konferencji prasowej przyznał: „Gdy pojadę z dokumentem zawierającym takie hasła do mojej diecezji, to gwarantuję wam że 99,9 proc. osób którzy to przeczytają, zapytają mnie co to takiego LGBT”. Co najmniej od drugiego tygodnia synodu dla jego obserwatorów stawało się jasne, że żaden z biskupów Czarnego Lądu nie poprze dokumentu końcowego, jeśli znajdzie się w nim to właśnie sformułowanie. To oni najgoręcej optowali za tym, by w dokumencie końcowym znalazły się odniesienia do dotychczasowych zapisów katechizmu na temat osób o skłonnościach homoseksualnych.

 

Nestor watykanistów, Sandro Magister, dotarł do informacji z których ma wynikać, że sprawa odniesień do „społeczności LGBT” została rozwiązana przez samego papieża Franciszka – a to wynikać miało z wpływu jaki na Watykan wywarł ogromny skandal nadużyć seksualnych w USA. Trudno nie wysnuć wniosku, że na taką decyzję mogły mieć wpływ także listy arcybiskupa Vigano, gdyż to one po raz pierwszy tak mocno podkreśliły homoseksualny charakter ohydnych czynów pedofilskich, których dopuściła się część duchownych ze Stanów Zjednoczonych. Ta decyzja papieża – choć przecież jak najbardziej godna uznania – jest sprzeczna z zasadą wolności słowa i braku odgórnych interwencji, które papież zapowiada przed każdym zwoływanym przez siebie synodem. W tym akurat aspekcie „synodalność” przegrała z monarchiczną konstrukcją Kościoła – a więc próby demokratyzacji przegrały ze świętą Tradycją. Informacje Sandro Magistra może potwierdzać ujawniona przez L’Osservatore Romano obecność papieża Franciszka podczas prac nad szkicem dokumentu zaproponowanego biskupom do przegłosowania.

 

Może być to odpowiedź na oczekiwania biskupów Afryki, którzy mówili, że dokument roboczy jest jak ziarno, które musi umrzeć, tak aby ostateczny dokument mógł kiełkować i rosnąć. „Mamy więc nadzieję, że Instrumentum laboris umrze” – powiedział biskup Fuanya w rozmowie z National Catholic Register.

 

Ale nie wszystkim ta decyzja się podobała. Przedstawiciele niemieckiej grupy językowej przedstawiali sposób na pogodzenie wszystkich frakcji – chcieli użycia alternatywnych terminów dla „LGBT” i homoseksualizmu, chcąc zapisać w dokumencie słowa o „jakości wszelakich relacji międzyludzkich” lub „potrzeby wyjaśnienia antropologii” albo „nowej antropologii”, a także o „inkluzywności Kościoła” i „przyjazności” czy o „Kościele witającym wszystkich”. I częściowo się im to udało.

 

Biskupi przegłosowali wszystkie punkty wchodzące w skład końcowego dokumentu wymaganą większością 2/3 głosów. Dokument ostatecznie nie mówi o „osobach LGBT”, ale sporo miejsca poświęca homoseksualistom. Zapisano w nim między innymi, że „w wielu wspólnotach chrześcijańskich istnieją już drogi towarzyszenia w wierze osobom homoseksualnym: Synod zaleca, aby zachęcać do poszukiwania takich dróg”. W dokumencie końcowym użyto także sformułowania „orientacja seksualna”, pisząc: „synod potwierdza, że Bóg kocha każdego człowieka i Kościół, odnawiając swoje zaangażowanie przeciwko wszelkiej dyskryminacji i przemocy na tle seksualnym. Potwierdza również decydujące znaczenie antropologiczne różnicy i wzajemności między mężczyzną i kobietą i uważa za redukujące określenie tożsamości ludzi, począwszy od ich orientacji seksualnej”. Warto podkreślić, że słowa „orientacja seksualna” zostały w dokumencie ujęte w cudzysłów.   

  

Co szczególnie istotne, przeciwko zaproponowanemu przez sekretariat synodu brzmieniu punktów dotyczących seksualności głosowało kilkudziesięciu biskupów. Przeciwko punktowi 150, sugerującemu towarzyszenie homoseksualistom, zagłosowało aż 65 biskupów. Żaden inny punkt przegłosowywany przez biskupów nie spotkał się z tak wielkim sprzeciwem – ale mimo to, został przyjęty. Do jego odrzucenia zabrakło 13 głosów.  

 

Choć kilkunastu biskupów odczuwa zapewne satysfakcję z powodu odrzucenia propozycji wpisania do dokumentu frazy „LGBT”, część obserwatorów uważa jednak, że odstąpienie od użycia tego akronimu było zaplanowane. Dlaczego? Otóż w końcowym dokumencie znalazło się wiążące odniesienie do całego Instrumentum laboris (dokumentu roboczego) – a tam zwrot LGBT został już przecież zastosowany, bez żadnego głosowania, po prostu decyzją sekretariatu synodu. Według niektórych interpretacji w taki sposób Instrumentum laboris również stanie się dokumentem uważanym za wchodzące w skład magisterium Kościoła! Ale to zależy już od osobistej decyzji Ojca Świętego.

 

Biskupi Niemiec i rola kobiet

Kolejną ważną kwestią poruszaną podczas synodu był stosunek Kościoła do kobiet. Szczególnie aktywna w tej kwestii była grupa niemieckojęzycznych hierarchów. Na jednej z konferencji prasowych kardynał Reinhard Marx stwierdził, że Kościół „w ostatnich 50 latach zmarnował okazję na czerpanie z siły i mądrości kobiet”. Zapytano go wówczas o to czy kobiety mogą być kapłanami w Kościele, ale na to pytanie odpowiedział nie wprost. Zaznaczył, że na synodzie o tym się nie mówiło, ale że istnieje bardzo duża potrzeba podzielenia się przez mężczyzn władzą w Kościele z kobietami. Podał przykład własnej diecezji, w której „osiem kobiet pełni bardzo ważne funkcje pastoralne”.

 

Dokument końcowy synodu również wypowiada się na temat kobiet, i to w sposób zaskakująco podobny do tego, co powiedział przewodniczący konferencji episkopatu Niemiec. Ojcowie synodalni przegłosowali punkt 148. dokumentu końcowego, w następującym brzmieniu: „Kościół, który stara się żyć w stylu synodalnym, nie zaniedbuje refleksji nad kondycją i rolą kobiet w Kościele, a w konsekwencji także w społeczeństwie. Młodzi ludzie i młodzież proszą o to z wielką siłą. Opracowane refleksje wymagają wprowadzenia w życie poprzez pracę nad odważnym nawróceniem kulturowym i zmianą codziennej praktyki duszpasterskiej. Szczególne znaczenie w tym względzie ma obecność kobiet w organach kościelnych wszystkich szczebli, w tym na stanowiskach kierowniczych, oraz udział kobiet w procesach podejmowania decyzji przy jednoczesnym poszanowaniu roli sprawowanego urzędu. Jest to obowiązek wynikający ze sprawiedliwości, inspirowany zarówno sposobem, w jaki Jezus odnosił się do mężczyzn i kobiet swoich czasów, jak i znaczeniem roli niektórych postaci kobiecych w Biblii, w historii zbawienia i w życiu Kościoła”.  

 

Można jedynie podejrzewać, że w najbliższych miesiącach dowiemy się od niemieckich duchownych czym jest „odważne nawrócenie kulturowe” oraz na czym konkretnie polegać ma „zmiana codziennej praktyki duszpasterskiej”.  

 

Synodalność nową drogą Kościoła

Wiele wskazuje na to, że to jednak synodalność miała być głównym tematem tego synodu. Z naszych informacji wynika, że sekretariat synodu od początku planował dyskusje na ten temat, ale nie zgodziła się na to spora część ojców synodalnych argumentując, że biskupi przyjechali do Watykanu rozmawiać o młodzieży, a nie o synodalności.

 

W dniu, w którym biskupi otrzymali szkic ostatecznego dokumentu, wśród części z nich zapanowała trwoga – oto okazało się bowiem, że mimo iż o synodalności Kościoła nie rozmawiano, przygotowujący dokument sekretariat wpisał doń kwestie dotyczące właśnie takiej drogi zarządzania Kościołem.

 

O roli synodalności mówił na jednej z konferencji prasowej kard. Christof Schönborn. „Jezus powołał apostołów jako grupę, kolegium. Kiedy byłem ordynowany na biskupa, dotyczyło to konkretnej diecezji, ale mam służyć Kościołowi również szerzej. Synodalność idzie dużo dalej niż kolegialność. Synodalność ma pomagać nam wszystkim kroczyć razem po drodze wiary. To jest droga którą Kościół musi podążać i to jest model jego funkcjonowania”. Austriacki duchowny dodał, że owa droga synodalności dotyczyć ma nie tylko biskupów. „Nie mamy gotowych odpowiedzi na wszystkie odpowiedzi, musimy dochodzić do tego, czego Bóg od nas oczekuje, drogą poszukiwań – to jezuicka metoda, a papież Franciszek jest przecież jezuitą”.  

 

Ostatecznie dokument końcowy synodu zawiera cały rozdział dotyczący synodalności. Wzbudził on jednak wyraźne kontrowersje wśród biskupów – przeciwko kolejnym punktom zawartym w tym rozdziale głosowało bowiem od 33 do nawet 51 biskupów. Wszystkie punkty uzyskały jednak poparcie większości 2/3 ojców synodalnych.

 

Przypomnijmy, że na kilka tygodni przed rozpoczęciem synodu młodych, papież Franciszek opublikował konstytucję apostolską Episcopalis communio. Jedną z nowości wprowadzanych przez ów dokument jest ustanowienie konsultacji poprzedzających Synod, a także postanowienie, że, dokument końcowy Synodu będzie miał udział w nauczaniu zwyczajnym Ojca Świętego! Ta wiadomość wywołała poruszenie zwłaszcza wśród tych, którzy uważnie śledzili proces powstawania dokumentów końcowych poprzedniego synodu papieża Franciszka – dokumentów, w których znalazły się akapity dopuszczające Komunię Świętą dla rozwodników, a także – mimo nieuzyskania większości głosów – propozycje zmian podejścia do związków homoseksualnych.  

 

Episcopalis communio wskazuje, że owocem prac sesji Synodu jest dokument końcowy. Jeśli jest on wyraźnie zaaprobowany przez ojców synodalnych i przez Ojca Świętego, to ma udział w papieskim nauczaniu zwyczajnym. Jeśli zgromadzenie synodalne zostanie wyposażone przez Biskupa Rzymskiego w głos decydujący, zgodnie z kanonem 343 Kodeku Prawa Kanonicznego i kiedy dokument końcowy jest ratyfikowany i promulgowany przez Następcę św. Piotra uczestniczy w papieskim nauczaniu zwyczajnym. W takim przypadku dokument końcowy ma być opublikowany z podpisem Ojca Świętego oraz członków synodu.

 

Dokument końcowy synodu młodych czeka jeszcze na podpis papieża Franciszka. Synodalność Kościoła będzie trwać.

 

Krystian Kratiuk, Rzym

 

Czytaj także:

Synod się skończył. Synodalność będzie trwać

 

Watykan: rozdział o „synodalności Kościoła” wywołał kontrowersje wśród biskupów

Dokument synodu nie mówi o „osobach LGBT”. Ale mówi o „orientacji seksualnej” i homoseksualistach

 

Po synodzie: „odważne nawrócenie kulturowe” – jaka rola kobiet w Kościele?

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij