29 maja 2024

Synodalna rewolucja antyklerykalna. Kult wspólnoty zamiast kultu Boga

(Oprac. GS/PCh24.pl)

We włoskiej diecezji Modeny kult wspólnoty ma zastąpić kult Boga. Zamiast Mszy świętej w wybrane dni powszednie wierni będą sprawować liturgię słowa, by dawać w ten sposób wyraz synodalności. Już wkrótce podobne rzeczy mogą dziać się w Polsce.

Księża do kasacji?

Skąd to się wzięło? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba sięgnąć do pomysłów niemieckiej Drogi Synodalnej. Jednym z jej tematów był dalszy sens istnienia w Kościele katolickim kapłaństwa. Biskupi i świeccy zastanawiali się od roku 2019, czy w związku ze skandalami seksualnymi jest jeszcze sens, aby w Kościele dalej funkcjonowali księża. Nie brakowało zwolenników odpowiedzi negatywnej. Ze względu na tocząca się debatę synodalną książkę na ten temat wydał nawet emerytowany profesor egzegezy nowotestamentalnej z Münster i Bonn, ksiądz Martin Ebner. W pracy pt. „Braucht die katholische Kirche Priester?” próbował wykazać, że Kościół katolicki księży nie potrzebuje, a nawet więcej – że księża po prostu przeszkadzają. Według Ebnera osobny „stan kapłański” jest wypaczeniem prawdziwego chrześcijaństwa. Jego propozycja polega w gruncie rzeczy na powtórzeniu zasadniczych tez luterańskich, tyle, że podanych w sosie krytycznej egzegezy biblijnej. Jego argumenty silnie wpłynęły na dyskusję na Drodze Synodalnej, chociaż ostatecznie to kolektywne ciało opowiedziało się za utrzymaniem w Kościele kapłaństwa.

Wesprzyj nas już teraz!

Synodalna agenda antyklerykalna

Niemiecka dyskusja, jakkolwiek szokująca, nie ogranicza się bynajmniej do Kościoła za Odrą. Dokładnie te same tematy – choć bez tak radykalnych haseł – są przedmiotem rozmów na Synodzie o Synodalności zwołanym przez papieża Franciszka w 2021 roku. Dokumenty synodalne są pełne różnego rodzaju propagandy antykapłańskiej: Kościół jest przedstawiany jako organizacja przesiąknięta trucizną klerykalizmu niszczącego autentyczny chrześcijański dynamizm misyjny; liturgia pod przewodnictwem kapłana jest przeznaczona do zmiany ze względu na jej „ekskluzywny” charakter. Kościół katolicki po procesie synodalnym Franciszka ma dalej mieć księży i biskupów, ale w zmienionej roli: zgodnie z obrazową grafiką synodalną, wielokrotnie komentowaną w PCh24.pl, nie chodzi już o ludzi prowadzących wiernych drogą wiary, ale o tych, którzy idą pośród tłumu, podążając w nieznane z całą wspólnotą, pozbawioną wyraźnego podziału na nauczających i nauczanych.

Kult wspólnoty po włosku

Kilka tygodni temu praktyczne konsekwencje z tej synodalnej ideologii wyciągnięto w diecezji Modeny we Włoszech, o czym pisaliśmy w PCh24.pl. Tu przypomnę, że lokalna rada parafialna podjęła decyzję między innymi o zastąpieniu Mszy świętej w dni powszednie liturgią słowa prowadzoną przez świeckich; jeżeli ksiądz byłby obecny na miejscu, powinien stanąć z boku i oddać przewodnictwo innym, aby w ten sposób mogła nowym blaskiem zajaśnieć synodalna wspólnotowość. Reforma ma aprobatę biskupa miejsca Erio Castellucciego i jest przezeń postrzegana jako „pilotażowa”. W Modenie nie ma zatem realizacji wizji Ebnera „Kościoła bez księży”, ale wcale do tego nie daleko: chodzi o Kościół, w którym ksiądz zostaje całkowicie zrównany z osobą świecką. A przecież tu nie chodzi o samego kapłana, ale o to, co jest przedmiotem jego kapłańskich czynności: ostatecznie dochodzi do umniejszenia czci dla Najświętszego Sakramentu. Zamiast ponawiania Ofiary Chrystusa złożonej na Kalwarii – mamy do czynienia z kultem „wspólnoty”.

Doświadczenie pandemii Covid-19

Bardzo duży wpływ na te postawy miała tzw. pandemia Covid-19. Zamknięcia kościołów w Polsce były niezwykle dotkliwe i konstytuowały poważny skandal; a jednak to, co działo się choćby we Włoszech było dalece gorsze. Wierni przez długie miesiące byli pozbawieni kapłana, a media bombardowały ich propagandą: tak trzeba, to okazja do pogłębienia wiary, odkrycia osobistej relacji z Panem Jezusem, duchowego przeżywania sakramentów; nie ma w tym nic złego, ba, może to być wręcz ozdrowieńcze. W ten sposób u wielu ludzi mogło zrodzić się przekonanie o zasadniczej zbędności kapłaństwa: owszem, w normalnym trybie rzeczy idzie się do kościoła na Mszę świętą, ale skoro w czasie pandemii kościoły były zamknięte – to oznacza, że msza nie jest wcale konieczna. Jest możliwa, pomocna – ale nie jest niezbędna. Co za tym idzie, również kapłaństwo nie jest konieczne. Wyrobienie sobie takiego poglądu otwiera drogę do prawdziwej rewolucji. Co nie jest konieczne, a tylko przypadłościowe, nie jest niezmienne: może ulegać dalekim nawet wpływom kultury i okoliczności. Zatem w czasach demokracji i egalitaryzmu można zrezygnować z liturgicznego protagonizmu kapłana. Antykapłańska narracja synodalna ma głębokie korzenie modernistyczne, ale bezpośrednio wydaje się być owocem lockdownów. Jeżeli względy sanitarne mogły zadecydować o czasowej rezygnacji z mszy, to jest to tylko kwestia wynalezienia odpowiedniej przyczyny, nic więcej.

Przypadek Polski. „Gdzie dwóch lub trzech…”

Czy jest możliwe, żeby podobne zjawisko jak we Włoszech czy Niemczech pojawiło się również w Polsce? Książka ks. prof. Martina Ebnera została niedawno wydana w naszym języku przez „WAM”. Już prowokuje dyskusję (vide felieton w „Tygodniku Powszechnym”, o którym pisaliśmy tutaj), a w dłuższej perspektywie na pewno przekona część liberalnie nastawionych katolików do rzekomej zbędności kapłaństwa, szczególnie jeżeli na naszym rynku książkowym pojawi się więcej takich publikacji. Sądzę jednak, że o wiele większym zagrożeniem jest dla Polski sama ideologia synodalna podana w wersji charyzmatycznej. W listopadzie 2023 roku informowaliśmy Państwa o broszurze przygotowanej przez księdza z Płocka, która dotyczyła nowego ukształtowania relacji między księżmi a świeckimi. Nosiła tytuł „Gdzie dwóch lub trzech…” a przygotowana została przez ks. Zbigniewa Pawła Maciejewskiego, człowieka uformowanego przez Ruch Światło-Życie oraz Odnowę w Duchu Świętym. Tekst został na naszych łamach ostro skrytykowany przez kilku księży profesorów, ale twardo bronił jej biskup miejsca, Szymon Stułkowski. Biskup w 2001 roku obronił doktorat u ks. prof. Paula Zulehnera, Austriaka optującego za głębokim przemodelowaniem kapłaństwa, na przykład w postaci rezygnacji z obowiązkowego celibatu oraz otwarcia sakramentalnego diakonatu dla kobiet. W swojej broszurze ks. Maciejewski pisał o „błędzie konstrukcyjnym” w Kościele, którym miałby być „radykalny” podział na duchownych i świeckich oraz związany z tym klerykalizm; przekonywał, że „każdy ochrzczony (zjednoczony z Chrystusem), ma bezpośredni dostęp do Chrystusa, co za tym idzie także do Boga. Nie potrzebuje pośredników” – i dalej w tym samym duchu. Jeżeli wierzyć samemu ks. Maciejewskiemu, jego broszura została rozdana Polakom w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy.

Charyzmatyczna rewolucja

Dlaczego jest to tak ważne? Bo charyzmatyzm, który reprezentuje ks. Maciejewski, to zjawisko szerzące się w Polsce z ogromną prędkością. Wspólnoty charyzmatyczne wyrastają w całym kraju jak grzyby po deszczu, mając bardzo często wsparcie biskupów. Młode, żywotne, pełne wiary… Nikt nie chce negować dobrych intencji, ale trzeba spojrzeć trzeźwo na ryzyka. Nieodmiennie wskazuję na przykład lidera wspólnoty charyzmatycznej „Głos na pustyni”, Karola Sobczyka. To człowiek, który od lat jest mocno promowany w strukturach episkopatu: co kilka lat obejmuje nowe stanowisko przy różnych komisjach biskupów. Tymczasem Sobczyk, tak jak większość liderów charyzmatyków obdarzonych szerszą wizją, wyrażał w przeszłości nadzieję na zbudowanie nowego „kościoła”, który zastąpiłby „kościoły historyczne”, jednocząc wszystkich chrześcijan. Z codzienności wspólnot charyzmatycznych wiemy, że miejsce Mszy świętej zajmują często różnego rodzaju uwielbienia, de facto – znana z Modeny celebracja wspólnotowości. Na czym innym miałby polegać nowy kościół przyszłości charyzmatyków, jeżeli nie na tym? Właśnie poprzez te ruchy, okrężną drogą, do Polski może dotrzeć antykapłańska rewolucja. To, co Martin Ebner wyraża wprost, w naszym kraju częściej podaje się w sposób zawoalowany; a propagatorzy tej ideologii mogą niekiedy nie być w ogóle świadomi, w czym uczestniczą.

W tym synodalnym klimacie wrogim kapłaństwu tym większa jest potrzeba szacunku dla księży i osób duchownych w ogóle; tym potrzebniejsza jest modlitwa o powołania do życia kapłańskiego i życia zakonnego. Kościół, który zrezygnowałby z kapłaństwa – zrezygnowałby ze składania Najświętszej Ofiary; tym samym zaprzeczając swoim fundamentom. Wszystko, co ma choćby pozór umacniania takiego kierunku zmian, należy kategorycznie odrzucić, budując z kolei to, co wzmacnia cześć dla Zbawiciela – Zbawiciela, który daje się nam nie tyle w osobistym kontakcie emocjonalnym, co przede wszystkim – w sakramentach.

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij