W wojnie przeciwko reżimowi prezydenta Baszara al-Asada rośnie znaczenie grupy Dżabhat al-Nusra. To islamiści podejrzewani o związki z Al-Kaidą. Członkowie organizacji walczą w Aleppo, Homs, Idlib i pod Damaszkiem.
Rosnąca obecność islamistów na ulicach miast, w których prowadzone są walki, jest zdaniem dziennikarzy „The Washington Post” jednym z powodów, dla których amerykańska administracja nie dozbraja rebeliantów. Przedstawiciele zachodnich rządów obawiają się, że broń oferowana rebeliantom trafi w ręce ekstremistów. Tymczasem w regionie sytuacja jest już wyjątkowo trudna ze względu na napięcia religijne wśród muzułmanów i bliskowschodnie problemy geopolityczne.
Wesprzyj nas już teraz!
Dowódca Dżabhat al-Nusra Abu Ibrahim, w trakcie wywiadu przeprowadzonego w siedzibie ugrupowania w meczecie w Aleppo przyznał, że posiada pod bronią 300 islamistów. Większość z członków grupy kierowanej przez Ibrahima, 32-letniego murarza, to Syryjczycy. Około 100 bojowników to ochotnicy z Bliskiego Wschodu, głównie z Maroka, Tunezja i Libanu. Wśród członków formacji znaleźli się także Syryjczycy, którzy walczyli w Iraku z Amerykanami.
Dżabhat al-Nusra, jako jedyna spośród islamskich grup zaangażowanych w Syrii, prowadzi własne forum internetowe. Korzysta z niego m. in. Ajman az-Zawahiri, jeden z najszerzej znanych przywódców islamistów, po śmierci bin Ladena został wybrany przywódcą Al-Kaidy. Poparcie Zawahiriego dostarcza dżihadystom szczególnej wiarygodności w oczach członków i sympatyków innych grup islamistycznych. Dżabhat al-Nusra to w ocenie Aarona Zelina z Washington Institute for Near East Policy aktualnie najważniejsza dżihadystyczna organizacja w Syrii.
Jak zauważa „The Washington Post”, choć Wolna Armia Syrii pozostaje formacją świecką, islamscy bojownicy są traktowani jak bohaterzy. Abu Fera, rzecznik Rady Rewolucyjnej Aleppo tłumaczy, że islamiści walczą „bez strachu czy wahania”. Jak przyznaje sam Abu Ibrahim, dotychczasowa współpraca z innymi organizacjami rebeliantów układała się pomyślnie.
Według ekspertów nie ma żadnych dowodów na to, że grupa dysponuje bronią ciężką. Jak jednak zauważają, używane przez nią karabinki AK są nowsze od używanych przez resztę bojowników, grupa dysponuje też nowymi pojazdami. Ibrahim przyznaje, że jego organizacja przyjmuje wsparcie finansowe, nie ujawnił jednak jego źródła. Dodał jedynie, że gotówka napływa do niego z terytorium Turcji.
Emile Hokayem, analityk International Institute for Strategic Studies tłumaczy, że grupa nie odgrywała żadnej roli w początkowej fazie protestów w Syrii. Jej rosnąca popularność to konsekwencja rozczarowania Syryjczyków brakiem międzynarodowego wsparcia. Lider grupy Abu Ibrahim odrzuca zarzuty o powiązania z terrorystami. Jak przyznają eksperci, nie ma też żadnych dowodów na finansowe lub logistyczne wsparcie ze strony Al-Kaidy.
Źródło: washingtonpost.com
mat