„Pełną inwigilacją” nazwał Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych projekt centralnego systemu monitorowania dzieci, nad którym pracuje ministerstwo pracy. – Nie podoba mi się zwłaszcza to, że zakres zbieranych danych ma być w nim tak szeroki: od interwencji policyjnych po wykaz obowiązkowych szczepień i informacji medycznych – mówi dr Wojciech Rafał Wiewiórowski w wywiadzie dla dziennika „Rzeczpospolita”.
Według Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, pomysł utworzenia centralnego systemu monitorowania dzieci jest absurdalny. – Artykuł 51 Konstytucji wyraźnie stanowi, że o obywatelu można zbierać tylko te informacje, które są niezbędne w demokratycznym państwie prawa. Zatem, jeśli taki system miałby być stworzony, należało by wykazać, że dalsze funkcjonowanie państwa bez jego powstania, łączącego się z daleko idącą ingerencją w prywatność rodzin, nie jest możliwe – podkreśla Wiewiórowski. Jego zdaniem, taki centralny system nie zapobiegnie tragediom, których ofiarami padają dzieci.
Wesprzyj nas już teraz!
Wiewiórowski przypomina, że w zeszłym roku we wszystkich gminach miały zostać uruchomione zespoły interdyscyplinarne, które miały zbierać i przetwarzać informacje o przemocy w rodzinie. – Przewidziano też wprowadzenie tzw. niebieskich kart, zakładanych przez policję, pracowników socjalnych, nauczycieli czy lekarzy. Okazuje się, że najczęściej z tego uprawnienia korzysta policja, a inne podmioty raczej sporadycznie. Zatem jest to raczej problem organizacyjny. Z naszych informacji wynika, że zaledwie co trzecia gmina, która stworzyła system przeciwdziałania przemocy w rodzinie, we właściwy sposób wypełnia swoje obowiązki, wynikające z ustawy o ochronie danych osobowych – mówi Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, dodając, że jesienią przeprowadzone zostaną kontrole w gminach. Jeśli okaże się, że te dane są chronione w niedostateczny sposób, to kartoteki takie będą musiały być zlikwidowane.
Według Wiewiórowskiego, „znalezienie się w takim rejestrze stygmatyzuje dziecko z powodu rzeczy, których ono nigdy nie zrobiło, a wyłącznie dlatego, że dorośli – jego rodzice czy opiekunowie – zachowali się wobec niego w nieodpowiedni sposób”. – Obawiam się także, że zebrane w ten sposób informacje będą wpływać na całe jego dalsze życie. Automatycznie ten, kto był ofiarą przemocy, będzie traktowany też jako potencjalny sprawca w dorosłym życiu. W konsekwencji będzie mógł mieć kłopoty np. ze znalezieniem pracy w administracji, policji, czy służbach specjalnych. I nie mówimy tu o wycieku danych, tylko o korzystaniu z nich przez uprawnione do tego podmioty, które mają do rejestrów legalny dostęp – podkreśla.
– Dziecko, tak jak każdy dorosły jest obywatelem i ma swoje prawa. Zapewne wszczepienie dziecku chipa, żeby łatwiej go było monitorować, byłoby jeszcze „skuteczniejszym” sposobem działania, ale nie powinno mieścić się w polskiej i europejskiej kulturze prawnej – stwierdza Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych .
Źródło: „Rzeczpospolita”
pam