Somalijscy islamiści spod znaku al-Shabab napadli w czwartek na uniwersytet w kenijskim Garissa. Ich celem byli chrześcijanie. Wymordowali 147 osób, a 69 zostało rannych.
To był inny atak, niż te, które przeprowadzali dotąd islamscy bandyci z al-Shabab. Dotąd atakowali tak, jak w ubiegłym roku, podczas napaści na centrum handlowe w kenijskim Nairobi – otwierali ogień do ludzi, strzelając niemal na oślep, by wymordować jak największą liczbę osób.
Wesprzyj nas już teraz!
Tym razem nie tylko wkroczyli na teren uniwersyteckiego kampusu, lecz zorientowawszy się, iż budynki znajdują się pod ich całkowitą kontrolą, umieścili na dachu budynków snajperów, mających powstrzymywać szykujące się do interwencji wojsko. Następnie wkroczyli do studenckich mieszkań. Chcieli mieć zakładników. Cała akcja rozpoczęła się, gdy studenci jeszcze spali – była godzina 5.30.
Bojownicy z al-Shabab działali metodycznie. Wyptywali studentów, kto jest muzułmaninem, a kto chrześcijaninem. Podzieliwszy ich na dwie grupy, muzułmanów puszczali wolno, wyznawcom Chrystusa zaś nakazli czekać. Plan był jeden: egzekucja. Przez kilka godzin bojownicy systematycznie, jednego po drugim, mordowali chrześcijan. Zabili w ten sposób 147 osób. 69 odniosło rany.
Dopiero wieczorem kenijskie MSW poinformowało o przeprowadzonym szturmie. Czterech bojowników zginęło, jeden dostał się w ręce policji. Islamiści z al-Szabab byli świetnie uzbrojeni, ale nie było ich wielu. Władze Kenii nie wyjaśniły jednak dlaczego szturm na kampus przeprowadzono dopiero około godz. 21.
Chrześcijanie w Kenii stanowią ok. 80 proc. populacji. Muzułmanie to zaledwie 8-9 proc. obywateli.
Zamach w Garissie to najtragiczniejszy atak terrorystyczny w Kenii od czasu zdetonowania kilku ton ładunków wybuchowych pod ambasadą Stanów Zjednoczonych w Nairobi, 7 sierpnia 1998 r. Tego dnia w zamachu zginęło 211 osób, a około czterech tysięcy zostało rannych.
Źródło: tvn24.pl
FLC, ged