Trwają protesty w Hong Kongu. Manifestanci uzbrojeni w gogle, maski i płaszcze przeciwdeszczowe zablokowali centrum miasta. Protestujący żądają równych praw politycznych dla osób nie związanych z Pekinem. W wyniku zamieszek kilkadziesiąt osób zostało rannych, a policja sięga po surowe środki.
Przeciwko demonstrującym od połowy ubiegłego tygodnia mieszkańcom państwa pozostającego kolonią brytyjską do 1997 r. policja użyła gazu łzawiącego i pieprzowego. Wywołało to szok wśród mieszkańców Hong Kongu, którzy do tej pory nie mieli do czynienia z zamieszkami i brutalnością na taką skalę. Do tej pory w wyniku protestów rannych zostało co najmniej 52 osoby – w tym policjanci. Wśród rannych jest minimum 12 policjantów. Rządy zarówno Chin jak i Hong Kongu uważają protesty za sprzeczne z prawem. Ten fakt może spowodować kontynuowanie ostrego kursu wobec protestujących – zauważają Jethro Mullen i Catherine E. Shoichet na łamach portalu edition.cnn.com.
Wesprzyj nas już teraz!
Manifestacje stanowią odpowiedź na decyzję władz chińskich zgodnie z którą w wyborach w 2017 na najważniejsze stanowisko w państwie (chief executive) będą mogli kandydować wyłącznie politycy związani z Pekinem. Zdaniem manifestantów stanowi to pogwałcenie obietnicy władz Chińskiej Republiki Ludowo Demokratycznej, zgodnie z którym HongKong miał się cieszyć sporym zakresem autonomii. Ich zdaniem to odwrót od zasady powszechnego głosowania, które Chińczycy obiecali mieszkańcom Hongkongu.
Źródło: edition.cnn.com
Mjend