Znany filozof katolicki i bioetyk prof. Josef Seifert, który skrytykował adhortację papieską „Amoris laetitia” został wyrzucony z Międzynarodowej Akademii Filozofii w Grenadzie. Seifert powiedział, że „ścisłe zobowiązanie” do służby papieżowi i Kościołowi wymagało od niego opublikowania krytyki dokumentu Franciszka o małżeństwie i rodzinie, który uznał za „teologiczną bombę atomową”, mogącą obalić całe dotychczasowe nauczanie moralne Kościoła.
Seifert, w wywiadzie dla portalu OnePeterFive przyznał, że gdy jego przyjaciel i intelektualista Rocco Buttiglione uświadomił mu, w jaki sposób adhortacja papieska „Amoris laetitia” może zostać wykorzystana do obalenia katolickiej nauki zabraniającej antykoncepcji, to „mocno nim wstrząsnęło”.
Wesprzyj nas już teraz!
W opublikowanym w ubiegłym miesiącu artykule zatytułowanym „Does pure logic threaten to destroy the entire moral Doctrine of the Catholic Church?”, Seifert nazwał „Amoris laetitia” „teologiczną bombą atomową”, która ma potencjał do zniszczenia całego nauczania moralnego Kościoła.
W swoim tekście filozof stwierdził, że jeśli papież Franciszek uważa, że cudzołóstwo jest „czymś o co sam Bóg prosi” pary żyjące w tzw. związkach nieregularnych, to nic nie powstrzyma takie osoby przed innymi wewnętrznie złymi czynami, takimi jak stosowanie antykoncepcji czy przed homoseksualizmem.
Kościół naucza, że stosowanie antykoncepcji (w tym pigułek, prezerwatyw, spiral i wszelkich innych sztucznych środków zapobiegania ciąży) jest aktem „wewnętrznie złym”, co oznacza, że zawsze i w każdym przypadku jest to grzech ciężki.
To nauczanie Kościoła zawarte jest w encyklice „Humanae Vitae” papieża Pawła VI z 1968 r. Kwestie te wielokrotnie poruszał i wyjaśniał papież Jan Paweł II.
Profesor Seifert tłumaczył, że przyjmując tok rozumowania Franciszka, w gruncie rzeczy moglibyśmy znaleźć usprawiedliwienie dla każdego złego czynu, twierdząc, że „w pewnych okolicznościach” taka była „wola Boża”.
„Jeśli niektórzy bezkarni cudzołożnicy mogą być dopuszczeni do sakramentów i jeśli ich cudzołóstwo jest tym, czego Bóg chce w złożoności ich sytuacji, to na jakiej podstawie – zgodnie z tym samym tokiem rozumowania – nie można dopuścić do sakramentów pary, stosujące antykoncepcję?” – pytał.
„A może nawet Bóg, w złożoności ich konkretnej sytuacji, chce, by stosowali antykoncepcję i sterylizację, zamiast tymczasowej abstynencji, ponieważ ta abstynencja może doprowadzić męża lub żonę do popełnienia gorszych grzechów?” – dalej dopytywał ironicznie.
„Jestem przekonany, że czysta logika podpowiada, iż jeśli papież Franciszek nie odwoła nauczania, które analizuję w moim artykule i nie odpowie na dubia czterech kardynałów, jasno ukazując, że istnieją czyny wewnętrznie złe, i że takie czyny nie mogą zostać usprawiedliwione żadną zewnętrzną sytuacją, to Humanae vitae zacznie być interpretowana jako ideał, którego nie wolno wymagać od każdego, i że po rozeznaniu, ci którzy praktykują antykoncepcję (łącznie z aborcją) będą mogli przystępować do sakramentów, a nawet uznać, że to Bóg sam, w pewnych trudnych sytuacjach, chce, by stosowali antykoncepcję” – napisał wzburzony filozof.
Seifert dodał, że adhortacja papieska „wstrząsnęła nim głęboko, ponieważ pokazuje ona, iż zmiany nauczania moralnego zawarte w Amoris laetita prawdopodobnie poszły znacznie, znacznie dalej niż ktokolwiek w obecnej debacie (w tym Papież i ja) kiedykolwiek brali pod uwagę”.
Profesor tłumaczył, że ta myśl, iż tak naprawdę cała nauka moralna Kościoła dotycząca seksualności zostanie unieważniona, zrelatywizowana lub podważona przez proste użycie logiki – zgodnie z sugestiami zawartymi w „Amoris laetitia” – „głęboko mu dokuczała” i „czuł się zobowiązany do napisania tego, aby zapobiec moralno-teologicznej destrukcyjnej bombie atomowej, która może doprowadzić do unicestwienia moralnego nauczania Kościoła”.
Za tę krytykę arcybiskup Granady Javier Martinez Fernandez w oświadczeniu wydanym 31 sierpnia wyrzucił profesora z Międzynarodowej Akademii Filozofii, której był rektorem i wykładowcą. Hierarcha potwierdził, że powodem zwolnienia profesora był właśnie krytyczny artykuł dot. adhortacji Franciszka.
Jego zdaniem artykuł „szkodzi jedności Kościoła, wprowadza zamieszanie wśród wiernych i wzbudza nieufność wobec Następcy Piotra, w końcu nie służy prawdzie wiary, a raczej interesom świata”. (sic!)
Seifert uznał, że nauczanie Franciszka zawarte w adhortacji „Amoris laetita” „doprowadzi wielu do piekła”. Tłumaczył, że niszczycielskie konsekwencje dokumentu papieskiego będą widoczne wtedy, gdy dopuści się pary w nieregularnych związkach do Komunii świętej. Jeśli będą tę Komunię przyjmować, popełnią świętokradztwo.
Filozof, który wykładał do niedawna m.in. na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim wskazał, że dokument ten sprawił iż wielu kleryków obawia się, że będzie musiało udzielać Komunii świętej osobom żyjącym w ponownych związkach wbrew ich sumieniu. Niektórzy biskupi już im mówią, że drzwi seminariów są szeroko otwarte i jeśli im się nie podoba liberalna interpretacja „Amoris laetitia”, mogą opuścić seminarium. Co też się dzieje. Tym samym Kościół traci potencjalnie najlepszych swoich kapłanów.
Seifert w niedawnym wywiadzie stwierdził także, że całe Kolegium Kardynalskie powinno wesprzeć dwóch pozostałych przy życiu autorów „dubiów” i poprosić o „ostateczną, jednoznaczną odpowiedź na dubia”. Odpowiedzi papieża mogłyby przywrócić jasność i prawdę, rozwiać olbrzymie zamieszanie, które obecnie panuje w Kościele, a któremu nikt, kto ma oczy, nie może zaprzeczyć.
Decyzja arcybiskupa Martineza Fernandeza oburzyła wielu bioetyków. Uzasadnienie hierarchy uznano za skandaliczne. Abp Granady jako jeden z pierwszych podjął – w swojej gorliwości – decyzję, że w całej jego diecezji mają obowiązywać liberalne wytyczne biskupów Buenos Aires. Napisał do podległych mu duchownych, że wytyczne argentyńskich hierarchów – są „absolutnie wiążące”.
Źródło: lifesitenews.com, onepeterfive.com
AS