O uroczystym pogrzebie Żołnierzy Wyklętych, o problemach badaczy z IPN pracujących na „Łączce”, oraz o tym dlaczego może nie odbyć się trzeci etap ekshumacji mówi PCh24.pl Tadeusz M. Płużański, publicysta, autor książek o nierozliczonych zbrodniach komunistycznych i prezes Fundacji „Łączka”.
Wesprzyj nas już teraz!
Czy nie obawia się Pan, że popularyzowanie Żołnierzy Wyklętych doprowadzi do tego, że jakiś młody człowiek znowu dokona zamachu na Kubę Wojewódzkiego i obleje go kwasem?
Z Kubą Wojewódzkim mamy poważniejszy problem, bo ostatnio okazało się, że wcale żadnym kwasem nie został oblany, ale zrobił wokół siebie teatr. Dlaczego? Nie chcę w to wnikać. Wiem natomiast, że mam poczucie obowiązku przywracania Polakom pamięci o Żołnierzach Wyklętych. Myślę zresztą, że taki obowiązek powinni czuć wszyscy ci, którzy samodzielnie myślą i znają polską historię taką, jaka ona naprawdę była.
Nie mam też wątpliwości, że przywracanie pamięci o Żołnierzach Wyklętych może budzić obawy tych, których rodzice utrwalali w Polsce system komunistyczny. Nie chodzi tutaj zresztą jedynie o więzy krwi, ale także o pewną więź środowiskową i sposób myślenia cechujący środowisko ludzi, którym pamięć o niezłomnych powstańcach antykomunistycznych niespecjalnie się podoba.
Wyklęci powoli jednak trafiają do głównego nurtu medialnego. Ostatnią konferencję prasową IPN, na której ogłoszono kolejne nazwiska zidentyfikowanych żołnierzy, transmitowały duże stacje telewizyjne.
To niezmiernie cieszy. Historycy – w dużej mierze mam na myśli historyków z IPN – publicyści i dziennikarze dbający o pamięć o Wyklętych doprowadzili już do tego, że nawet nieprzychylne antykomunistom media poruszają ten temat.
Nawet jeśli ktoś nadal uważa Żołnierzy Niezłomnych za szpiegów, bandytów czy morderców musi informować chociażby o ekshumacjach, bo te sprawy po prostu interesują ludzi. To dowód na to, że żołnierze ostatniego antykomunistycznego powstania wracają do zbiorowej świadomości Polaków. Możemy śmiało powiedzieć, że tę walkę wygraliśmy.
Stoi Pan na czele Fundacji „Łączka” powstałej po to, by dbać o godny pochówek ekshumowanych szczątków niezłomnych żołnierzy. Obawia się Pan, że polskie państwo nie zadba o to należycie?
Obawiam się tego cały czas. W sierpniu ub. r. po tym, jak IPN ogłosił ostatnie rezultaty ekshumacji na „Łączce”, zaapelowałem do prezydenta Komorowskiego, by objął patronatem pogrzeb szczątków Wyklętych, który będzie nie tylko państwową uroczystością – oczywiście z ceremoniałem wojskowym – ale przede wszystkim wielkim narodowym świętem – z mszą świętą w archikatedrze warszawskiej, centralnymi uroczystościami na Pl. Piłsudskiego i konduktem żałobnym przez całe miasto na Powązki Wojskowe, gdzie powstanie Panteon Polskich Bohaterów.
W odpowiedzi doradca prezydencki Tomasz Nałęcz zaproponował konkretny termin pogrzebu – 27 września tego roku, czyli w rocznicę powstania Polskiego Państwa Podziemnego. I na tym koniec. Pozostałe – najważniejsze punkty apelu – pozostały bez odpowiedzi. Bo przecież trudno przypuszczać, że prezydent nie wziąłby udziału w pogrzebie Wyklętych. To po prostu należy do jego obowiązków. Wciąż istnieje ryzyko, że będą chcieli ograniczyć uroczystości tylko do Cmentarza Powązkowskiego. A przecież zaangażowanie prezydenta w to narodowe święto pomogłoby uczynić je wyjątkowym wydarzeniem, które pozostawi ślad w sercach Polaków.
Dlaczego prezydent milczy?
Rozumiem, że temat ten dla prezydenta jest o tyle trudny, że jeśli chce on być – tak jak deklaruje – „prezydentem wszystkich Polaków”, musi uważać na to, co mówi i na działania, jakie podejmuje. Nie jest przecież tajemnicą, że wśród Polaków są tacy, którym nie podoba się pomysł godnego upamiętnienia Żołnierzy Wyklętych, z ceremoniałem państwowym i wojskowym. Więcej – są środowiska, które nadal, w III RP, uważają żołnierzy II konspiracji niepodległościowej za bandytów, by wspomnieć tylko środowisko „Gazety Wyborczej”. A nie zapominajmy, że część wpływowych osób z otoczenia prezydenta Komorowskiego wywodzi się z Unii Demokratycznej a później Unii Wolności, czyli środowisk bliskich „Wyborczej”.
Myślę jednak, że prezydent będzie potrafił – być może wbrew części swojego otoczenia – odpowiednio docenić Żołnierzy Wyklętych. Przecież wielokrotnie mówił, że ta tradycja jest mu bliska, powoływał się też na swojego ojca, żołnierza 6 wileńskiej brygady AK. Miejmy więc nadzieję, że uda się uzyskać wsparcie prezydenta dla wielkich uroczystości 27 września br. Dzień planowanego pogrzebu będzie – jak słusznie zauważył prezes IPN, dr Łukasz Kamiński – klamrą spinającą drogę, jaką przeszli antykomunistyczni powstańcy, rozpoczętą często we wrześniu 1939 roku.
Żołnierzom walczącym o niepodległość Polski – walczącym do samego końca, bo przecież nie złożyli broni po zakończeniu II wojny światowej – musimy oddać należny hołd. Skoro prezydent uosabia majestat dzisiejszej Polski, powinien pamiętać, że Wyklęci zginęli na służbie, będąc wiernymi wolnej Polsce. Obowiązkiem III Rzeczypospolitej jest więc godne upamiętnienie tych, którzy zginęli za wierność II Rzeczypospolitej.
Nie wiadomo, jak będzie wyglądała dalsza identyfikacja szczątków Żołnierzy Wyklętych, bo zajmująca się tym Polska Baza Genetyczna Ofiar Totalitaryzmów boryka się z problemami finansowymi. Czy Fundacja Łączka planuje podjąć działania na rzecz wsparcia dalszych prac?
Oczywiście, ta sprawa jest dla nas priorytetowa. Fundacja „Łączka” nie tylko stara się o to, by dzień pogrzebu szczątków Żołnierzy Wyklętych miał uroczysty charakter, ale także będzie udzielać wsparcia tym, którzy zajmują się ekshumacją i identyfikacją tych szczątków.
Jako Fundacja zbieramy środki na prowadzenie tych badań. Mam tu na myśli nie tylko gromadzenie wpłat od pojedynczych osób, ale także pozyskiwanie sponsorów.
I teraz sprawa na dziś najważniejsza. Musimy zadbać o to, by trzeci etap ekshumacji na „Łączce” odbył się tak, jak jest to planowane – na wiosnę br. W tym celu zwróciliśmy się z prośbą o wsparcie do prezydenta.
Dlaczego?
Pojawiły się bowiem problemy techniczne, wynikające z szatańskiego planu komunistów, aby Żołnierze Wyklęci nigdy nie zostali odnalezieni. Ekipa prof. Krzysztofa Szwagrzyka realizując trzeci etap ekshumacji musi dotrzeć do ciał ofiar komunistycznego terroru, wrzuconych do dołów, na których później powstały groby ludzi zmarłych w latach 70-tych i 80-tych. Początkowo badacze myśleli, że można będzie się tam dostać metodą kopalnianą, wkopując się pod istniejące nagrobki. Mimo nowoczesnych technik okazało się to jednak niemożliwe, gdyż groby ściśle do siebie przylegają. Jedyną szansą jest więc chwilowy demontaż istniejących pomników, co może spowodować opór ze strony rodzin pochowanych tam osób, bo część z nich to ludzie aparatu komunistycznego, w tym aparatu represji.
W miniony piątek Fundacja Łączka skierowała więc pismo do Bronisława Komorowskiego z prośbą o wsparcie trzeciego etapu prac ekshumacyjnych. Chcielibyśmy, żeby prezydent zobowiązał do jego przeprowadzenia instytucje zaangażowane w ten projekt, czyli Instytut Pamięci Narodowej, Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Ministerstwo Sprawiedliwości. Prócz tego, zwróciliśmy się do prezydenta, aby wystosował prośbę do wszystkich Polaków, w tym rodzin pochowanych na Powązkach Wojskowych o wsparcie dla tych priorytetowych dla państwa działań, przywracających prawdę historyczną. Całe pismo, jak i szczegóły działań Fundacji Łączka można znaleźć na naszej stronie: www.fundacjalaczka.pl.
Rozmawiał: Krzysztof Gędłek