Najpierw Europejska Agencja Leków (EMA) a następnie Komisja Europejska zatwierdziły w poniedziałek obrót na terenie państw UE szczepionki przeciwko COVID-19. Dystrybucja 200 milionów dawek preparatu produkcji firm Pfizer i BioNTech rozpocznie się 27 grudnia i potrwa do września przyszłego roku.
Wesprzyj nas już teraz!
– Komisja Europejska zgodziła się na dopuszczenie do obrotu w Unii Europejskiej szczepionki Pfizer/BioNTech przeciw Covid-19. Preparat będzie dostępny dla wszystkich krajów Unii w tym samym czasie i na tych samych warunkach – stwierdziła Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej. Nieco wcześniej, także w poniedziałek Europejska Agencja Leków warunkowo podpisała się pod zgodą na dystrybucję szczepionki.
Komisja Europejska wraz z państwami członkowskimi i producentami preparatu rozpocznie rozprowadzanie go tuż po świętach Bożego Narodzenia.
„Szczepionki Pfizer-BioNTech są produkowane w niewielkiej belgijskiej miejscowości Puurs pod Antwerpią. Stamtąd po akceptacji przez KE wyruszą albo na lotnisko, albo jak w przypadku Belgii czy Holandii – będą transportowane ciężarówkami” – czytamy na portalu RMF.
W trakcie popołudniowej konferencji prasowej przedstawiciele EMA poinformowali, iż produkt Pfizera i BioNTech pod nazwą Comirnaty trafi do osób powyżej 16. roku życia. Chętni otrzymają po dwie dawki aplikowane w ciągu trzech tygodni. Szczepionka zatwierdzona została warunkowo.
„Badania kliniczne nadal będą prowadzone – choćby dlatego, że nie wiadomo jeszcze, czy osoba zaszczepiona może – mimo że sama zdobyła odporność – zarażać innych. Najczęstsze efekty uboczne występujące po podaniu szczepionki to opuchnięcie miejsca wkłucia, ból głowy i gorączka. Większość z nich ustępuje po jednym dniu. Obecnie nie ma dowodów na to, że szczepionka nie będzie działała w przypadku nowej odmiany koronawirusa” – czytamy w informacji.
Urzędnicy UE nie czekali z decyzją dopuszczalne 60 dni od rekomendacji EMA. Swoją zgodę wydali natychmiast po autoryzacji Europejskiej Agencji Leków.
Tymczasem polski rząd nie ustaje w wysiłkach przekonywania nas do dobrodziejstw wynikających z zaszczepienia się przeciwko skutkom koronawirusa. Uruchomiona została między innymi strona internetowa, z której dowiadujemy się, że preparaty przeciwko COVID nie zawierają… mikrochipów.
„(…) w skład szczepionki wchodzą antygeny, substancje pomocnicze i woda. Szczepionka jest produktem leczniczym i jej skład jest szczegółowo sprawdzany w procesie wytwarzania każdej serii szczepionki. Nie ma takiej możliwości, aby w jej składzie znajdowały się substancje lub materiały, które nie zostały podane w ulotce dołączonej do opakowania szczepionki” – napisali rządowi eksperci.
Akcja mająca zapewne – jak zapowiedział kilka miesięcy temu szef Głównego Inspektoratu Sanitarnego – wpisać się w działania zmierzające do „wygenerowania emocjonalnego zapotrzebowania na szczepionkę”, prowadzona jest pod hasłem „Szczepimy się”. Władze uruchomiły pod numerem 989 całodobową infolinię. Działa też strona internetowa www.gov.pl/web/szczepimysie.
„Rząd szykuje też kampanię informacyjną, która ma wystartować jeszcze w tym roku. Wiadomo o niej na razie niewiele. Rzecznik rządu Piotr Müller mówił kilka dni temu, że zostaną w nią zaangażowane znane osoby, które mają wpływ na to, jak oceniane są m.in. szczepienia” – czytamy na portalu BusinessInsider.com.pl.
Źródła: RMF24.pl, BusinessInsider.com.pl.
RoM