Na łamach „Rzeczpospolitej” Joanna Szczepkowska odniosła się do sprawy „Golgoty Picnic”. „(…) istnieją treści, których się nie publikuje – i nie dlatego, że są niebezpieczne, ale tylko dlatego, że mogą obrażać innych” – napisała aktorka.
Choć Szczepkowskiej – niedawnej felietonistce „Wysokich Obcasów” – bliskie są postępowe poglądy, skrytykowała ona „Golgota Picnic” jako spektakl przekraczający granice smaku i obrażający uczucia innych.
Wesprzyj nas już teraz!
Jego wymowę porównała ze hipotetycznym scenariuszem pseudosztuki obrażającym uczucia religijne Żydów. „A ja mam taką wizję: Półmrok. Na scenie pali się szabasowy świecznik. Wielki stół otaczają pobożni Żydzi, z tyłu sceny pojawia się Ściana Płaczu. Modlitewny szept staje się coraz głośniejszy, a rytm modlitwy coraz bardziej dobitny. Żydzi ulegają transowi, a modlitewne kiwanie zamienia się w popisy gimnastyczne. Żydzi robią gwiazdy, przewroty, aż wreszcie podbiegają do muru. Wtedy na scenę wbiega stado wieprzy. Żydzi wyjmują spod chałatów samurajskie miecze i dźgają nimi zwierzaki, a krew tryska na publiczność. Żydzi w modlitewnym szale zdejmują chałaty i oblewając je krwią, czyszczą mur, a potem, kamień po kamieniu, zaczynają go rozbierać. Spomiędzy kamieni wypadają karteczki z prośbami do Boga. Żydzi podpalają je i tworzą palenisko dla pieczonych wieprzy. Na scenie wiją się chasydzkie kobiety. Jedna z nich na oczach widzów rodzi chłopczyka. Kobieta śpiewa wysokim sopranem „Lulajże Jezuniu”. Na scenę wjeżdża ogromny krzyż, a na nim gwiazda Dawida. Tak to widzę, tak to czuję. Jaka jest wymowa mojego spektaklu? Ponad podziałami oczywiście. Każda religia to opium dla ludu. Trzeba religie mieszać, trzeba je wyrwać z więzów tradycji i idiotycznych zakazów. I w żadnym wypadku nie mam zamiaru ranić uczuć religijnych żydowskiej społeczności…” – pisze aktorka i uzupełnia: „No dosyć. Oczywiście nie chciałabym zobaczyć takiego spektaklu. Chciałabym natomiast zobaczyć, co by było, gdybym taki spektakl zaproponowała na festiwal Malta do Poznania. Nie mam żadnej wątpliwości, że protestowałyby środowiska żydowskie. I słusznie. Pewnie pod wpływem ich nacisku nie dopuszczono by do spektaklu”.
Szczepkowska skrytykowała też postawę „Gazety Wyborczej” wobec „Golgota Picnic”. Przytoczyła opinie Seweryna Blumsztajna, który stwierdził, że sprawa spektaklu narusza podwaliny demokracji i wolności słowa.
„Trudno mi w tym miejscu nie przytoczyć argumentów jakie padły, gdy usuwano moje teksty z powodu słów „witam w klubie” skierowanych do ks. Dariusza Oko. „Wyborcza” napisała: „My sami nigdy nie publikowalibyśmy podobnych treści. Każda redakcja ma prawo do własnej oceny, jakich autorów, o jakich poglądach gości na łamach, oraz do oceny, kiedy autor nadużywa wolności słowa, aby obrażać ludzi”. A więc istnieją treści, których się nie publikuje – i nie dlatego, że są niebezpieczne, ale tylko dlatego, że mogą obrażać innych” – napisała aktorka.
Szczepkowska oceniła też kondycję „współczesnego” teatru. Jej zdaniem obecnie artyści mają prawo bulwersować widzów, ale widzowie nie mogą się bulwersować z powodu sztuki. Przypomniała, że w szekspirowskim teatrze „widownia wyzywała aktorów, rzucała w nich czym się da”.
Źródło: rp.pl
ged