Huragany, które obecnie dają się we znaki Amerykanom – według szefa Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku Williama Dudleya – pomogą rozruszać gospodarkę. W piątek Dudley tłumaczył w stacji CNBC, że „negatywne skutki początkowe będą raczej przejściowe, a długotrwały skutek tych kataklizmów faktycznie pobudzi gospodarkę, ponieważ trzeba będzie odbudować wszystkie rzeczy, które zostały zniszczone przez huragany”.
Zniszczenia wywołane przez „Harvey’a” czy „Irmę” w dłuższej perspektywie pobudzą gospodarkę, chociaż „początkowy wpływ zarówno kosztów ludzkich, jak i ekonomicznych będzie szkodliwy” – podkreślił szef amerykańskiego banku centralnego. Dudley dodał, że w perspektywie długoterminowej po kataklizmach, gospodarki mają tendencję do odbicia się.
Wesprzyj nas już teraz!
O zniszczeniach powodowanych przez Irmę, Dudley mówił, ze „te efekty są raczej przejściowe” i ostatecznie będą one korzystne dla gospodarki. – Spodziewam się, że zanim zbliżymy się do końca roku i na początku 2018 roku przejściowe negatywne skutki tych huraganów miną i w rzeczywistości zaczniemy dostrzegać niektóre korzyści płynące z odbudowy gospodarki – przekonywał.
Oświadczenie Dudleya jest odzwierciedleniem poglądu członków Rezerwy Federalnej i Grupy Trzydziestu (G30), do której należy. Założona w 1978 roku na zlecenie Fundacji Rockefellera grupa obejmuje szefów dużych banków prywatnych i centralnych oraz najlepszych pracowników ze środowisk akademickich i różnych instytucji międzynarodowych.
Centralni bankierzy z całego świata, w tym dwóch prezesów Europejskiego Banku Centralnego (EBC), dwóch przewodniczących Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS), dwóch głównych ekonomistów Międzynarodowego Funduszu Walutowego (IMF) oraz główni ekonomiści Banku Światowego należą do tego ekskluzywnego klubu.
Nie jest tajemnicą, że już wcześniej finansiści wskazywali, iż zniszczenia powodowane przez wojny, kataklizmy sprzyjają w ostateczności rozwojowi gospodarki i instytucjom finansowym, chociaż dokuczliwe skutki odczuwają osoby bezpośrednio dotknięte kataklizmem.
Francuski ekonomista Frédéric Bastiat w eseju z 1850 roku zatytułowanym „Co widać i czego nie widać” wyjaśnił na przykładzie sklepikarza, któremu nieostrożny syn zbił witrynę i musiał wydać sześć franków na wstawienie szyby, że kataklizmów nigdy nie można uznać za coś pozytywnego i traktować jako potencjalny „profit”.
Krytykował on m.in. głupie pomysły francuskiego wicehrabiego Augusta de Saint Chamans (1777-1861), deputowanego i radcę stanu, zwolennika protekcjonizmu, który wyliczył precyzyjnie zyski, jakie odniósłby przemysł z pożaru Paryża.(sic!)
Bastiat mówił, że bezsensowne zniszczenia nigdy nie mogą być traktowane jako zysk. Owszem, wskutek konieczności odbudowy zniszczonych warsztatów, domówi itp. zaczyna krążyć pieniądz i co niektórzy mogą sporo zarobić. Zwiększone zapotrzebowanie na materiały potrzebne do odbudowy, pobudzają inflację. Odbudowywana gospodarka może nawet osiągnąć poprzedni poziom przed zniszczeniem, a nawet przejdzie na wyższy. Ale to „kapitał” domów i firm, budynków i sklepów, restauracji itp. skurczy się. Ich właściciele zapłacą znacznie więcej za naprawy. Tym samym nie przeznaczą posiadanych środków na inne cele, co w ostateczności nie służy całej gospodarce. Tego „niemądrzy: ekonomiści nie widzą, albo nie chcą zobaczyć.
Źródło: cnbcnews.com., thenewamerican.com., ccoin.wne.uw.edu.pl.,
AS