Po kompromitacji szefowej Secret Service przed Kongresem przyszedł czas na dyrektora FBI. Chris Wray wykorzystał przesłuchanie do stwierdzenia, że Donald Trump nie został postrzelony w ucho, lecz… raniony odłamkiem promptera. Jest mocna odpowiedź Trumpa.
Urzędniczka Bidena odpowiedzialna dotychczas za służbę ochraniającą prezydentów i inne najważniejsze osobistości, Kimberly Cheatle, podała się do dymisji po tym, jak przed Komisją Nadzoru Izby Reprezentantów nie chciała bądź nie była w stanie odpowiedzieć na pytania odnośnie ochrony podczas zamachu na Trumpa.
„Kongresmeni nie mogli się też dowiedzieć, w jaki sposób zamachowiec z bronią dostał się na dach, który powinien być strzeżony. Cheatle powiedziała, że też chciałaby poznać odpowiedzi na te pytania. Przesłuchiwana nie odpowiedziała, kto zdecydował, że dach nie został obstawiony. Cheatle wywołała śmiech na sali, kiedy powiedziała, że nie dysponuje szczegółowym harmonogramem przebiegu wydarzeń w Butler. (Takie informacje są już podane w mediach). Szefowa USSS odmówiła nawet odpowiedzi na pytanie o ilość strzałów oddanych przez zamachowca. Nie wyjaśniła też, czy prawdziwe są doniesienia o użyciu drona przez zamachowca i czy dronem dysponowało Secret Service” – czytamy w portalu Do Rzeczy.
Wesprzyj nas już teraz!
Następnie przyszedł czas na przesłuchanie dyrektora FBI Chrisa Wraya. Według informacji przekazanych przez agencję AFP, miał on podważyć fakt postrzelenia Donalda Trumpa w ucha i zasugerować, że… odłamek telepromptera „drasnął ucho” kandydata na prezydenta.
Na te rewelacje odpowiedział Trump na swojej platformie społecznościowej Truth Social, podkreślając przede wszystkim, że „FBI nawet nie sprawdziło” tych informacji. „Nie, to była, niestety, kula, która trafiła mnie w ucho, i to mocno. Nie było szkła, nie było odłamków. Szpital nazwał to raną postrzałową w ucho i tak właśnie było” – wyjaśnił.
„Nic dziwnego, że niegdyś legendarne FBI straciło zaufanie Ameryki” – dodał Trump.
Źródło: dorzeczy.pl
FO
Kamala Harris: my chcemy zakazu broni szturmowej, oni chcą zakazu książek