16 lipca 2025

Szkaplerz to nie amulet czy paszport do nieba. Wzięcie sobie Maryi do pomocy w walce duchowej jest jak przywdzianie zbroi Bożej. Tak jak różaniec jest bronią, która atakuje złego ducha, tak szkaplerz jest bronią, która chroni przed pociskami złego ducha, ale to wymaga współpracy – upodobniania się do Matki Bożej – mówi portalowi PCh24 o. Włodzimierz Tochmański OCD, prowincjonalny moderator Bractwa Szkaplerznego. 

Marta Dybińska: Proszę Ojca, 16 lipca w Kościele Katolickim obchodzimy wspomnienie NMP z Góry Karmel. Mimo, że na początku nabożeństwo było praktykowane we wspólnotach karmelitańskich, dziś o przyjęcie do szkaplerza proszą ludzie z różnych zakątków świata, a czasami pewnie i tacy, którzy nie są w żaden sposób związani z Karmelem. Dlaczego?

Włodzimierz Tochmański OCD: Maryja wybiera najpokorniejszą część szaty – szkaplerz, który jest wkładany przez głowę – jako fartuch, który ma chronić habit/sutannę. Wręcza go św. Szymonowi Stockowi 16 lipca 1251 roku, mówiąc, że „kto w nim umrze, nie zazna ognia wiecznego”. Od tego momentu Zakon zaczyna się rozwijać. Niesamowita jest przychylność Stolicy Apostolskiej. Papieże potwierdzają zarówno tę łaskę, jak i kolejne, o których mówi Maryja: wybawienie z czyśćca w pierwszą sobotę po naszej śmierci; pomoc i obrona w niebezpieczeństwach duszy i ciała; uczestnictwo w dobrach duchowych całego Zakonu karmelitańskiego za życia i po śmierci.

Wesprzyj nas już teraz!

Szkaplerz wprowadza nas w głęboką relację z Maryją, upodobniania się do Niej – do naszej Siostry. Szkaplerz to szata, którą Ona wysłużyła u Chrystusa. Tak jak każda matka stroi swoje dzieci, tak samo Maryja daje nam Szkaplerz. Szatę być może śmieszny w oczach tego świata, ale właśnie… nieraz Pan Bóg wybiera to, co śmieszne w oczach świata, by pokazać swoją moc.

Jedną z obietnic Matki Bożej Szkaplerznej jest, jak Ojciec wspomniał, „wybawienie z czyśćca w pierwszą sobotę po naszej śmierci”. Co to znaczy?

Te łaskę potwierdza św. s. Faustyna, która ma wizję czyśćca i widzi, jak Maryja, nazwana „Stella Maris” (łac. „Gwiazda Morza”), przynosi swoim duszom ochłodę. Na Górze Karmel była wielka latarnia, która pomagała rozbitkom na Morzu Śródziemnym dopłynąć do portu w Hajfie. Maryja pozwala nam, poprzez łaskę i wstawiennictwo – rozbitkom na tym łez padole dzisiejszego świata – dopłynąć do portu zbawienia, jakim jest Jezus Chrystus. Zachęcam wszystkich, abyśmy zawierzyli Maryi – nie tylko jako Matce, ale też jako Siostrze. Nasz Zakon to Bracia bosi Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel – to jest szczególna bliskość duchowa.

Można powiedzieć, że z przyjęcia do szkaplerza są same plusy?

To nie jest automat. Szkaplerz to nie talizman czy amulet. To nie jest paszport do nieba, gdzie po życiu pełnym przeciętności czy bylejakości można osiągnąć życie wieczne. Chodzi o to, aby troska o zbawienie stała się naszym pierwszym celem. Wzięcie sobie Maryi do pomocy w walce duchowej jest jak przywdzianie zbroi Bożej. Tak jak różaniec jest bronią, która atakuje złego ducha, tak szkaplerz jest bronią, która chroni przed pociskami złego ducha, ale to wymaga współpracy – upodobniania się do Matki Bożej. Szkaplerz zobowiązuje do życia na wzór Maryi. Szkaplerz zobowiązuje do bycia osobą, która żyje miłością i miłosierdziem – troszczy się o zbawienie swoje i innych. Św. Jan od Krzyża mówił: „Najbardziej boską z boskich rzeczy jest móc współpracować z Bogiem dla zbawienia dusz”. I dodawał: „Matka Boża jest moja, wszystkie rzeczy są moje, i sam Bóg jest moim i dla mnie, gdyż Chrystus jest mój i wszystek dla mnie”. Wszystko ma służyć człowiekowi, tylko człowiek ma współpracować. W wolności wewnętrznej wybierać i dawać ewangeliczne świadectwo.

Proszę rozwiać wątpliwości – szkaplerz w medaliku ma inną wartość niż szkaplerz płócienny?

Od 1910 roku św. papież Pius X na prośbę górników belgijskich pozwolił noszenie szkaplerza płóciennego zamienić na medalik. Medalik z jednej strony ma mieć wizerunek Serca Jezusowego, z drugiej – Matkę Bożą. Jednak przyjęcie do Szkaplerza jest przez szkaplerz sukienny. Nosząc szkaplerz, przypominamy sobie, ze życie to nie tylko tu i teraz, ale również życie wieczne, o które walczymy.

Ktoś powie, że wiarę i miłość do Boga trzeba nosić w sercu, po co nosić na sobie „jakiś” materiał, z wizerunkami NSPJ i Matki Bożej?

Ewangelia mówi: „Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10, 32-33).

Zwłaszcza kobiety, które zostały przyjęte do szkaplerza, kiedy wychodzą na ważne spotkanie – zastanawiają się, czy na ten jeden wieczór można zdjąć szkaplerz i założyć naszyjnik. Można czy nie można?

To jest kwestia tego, czy chcemy dawać świadectwo. Jeśli człowiek idzie na basen czy do sauny – jak najbardziej może zdjąć szkaplerz, nie ma w tym żadnej winy. Niestety, może być też tak, że zdejmie szkaplerz, bo się będzie tego wstydził. W tym momencie jest zaciągnięta wina. Często ludzie z powodu pogardy porzucają to nabożeństwo. Kiedy chcą powrócić, to muszą przez sakramentalne pojednanie wyznać porzucenie szkaplerza – znaku Kościoła, znaku Maryi.

Kwestia wiary nie jest tylko sprawą prywatną. Oczywiście staramy się nie afiszować – absolutnie nie o to chodzi, ale gdzie trzeba, to trzeba złożyć świadectwo wiary. Mamy męczenników szkaplerza – bł. Izydor Bakanja z Zairu, bł. Franciszek Garcia Leon – piętnastolatek z wojny domowej w Hiszpanii, właśnie za to został zamordowany przez komunistów, że nie chciał zdjąć szkaplerza karmelitańskiego.

Jak było w Ojca życiu? Kiedy Ojciec został przyjęty do szkaplerza?

Byłem ministrantem u Karmelitów Bosych w Warszawie – tam, podczas I Komunii Świętej nakłada się dzieciom szkaplerz. Natomiast świadomie – jako młody człowiek. Należałem do duszpasterstwa akademickiego, uczestniczyłem trzykrotnie w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę. Trzeci raz miałem nałożony szkaplerz w obrzędzie obłóczyn. Szkaplerz jest dostępny dla wszystkich – nie tylko dla tych, którzy należą do Zakonu Karmelitańskiego. Każdy kapłan może przyjąć do szkaplerza.

Jak zmieniło się Ojca życie od przyjęcia do szkaplerza?

Radykalnie. Jestem księdzem od ponad trzydziestu pięciu lat. Życie w zakonie sprawia, że człowiek staje się bardziej odpowiedzialny za głębokie rozumienie daru Matki Bożej. To wielka wdzięczność za wszystkie osoby, które przychodzą i proszą o szkaplerz. Ludzi, którzy chcą powalczyć o swoje życie duchowe i o zbawienie.

Były takie szczególne sytuacje, które utkwiły Ojcu w pamięci?

W mojej rodzinie. To nie jest tak, że szkaplerz jest tylko dla ludzi, którzy żyją w związkach sakramentalnych. Także osoby, które żyją w związkach niesakramentalnych jak najbardziej mogą przyjąć szkaplerz, bo Maryja dopomoże im dojść do celu – do ślubu, do sakramentu. Tak też się stało w mojej rodzinie. Przyjęli szkaplerz. Mówiłem im, żeby się modlili codziennie i wzajemnie błagali Maryję o pomoc. Po iluś tam latach, już w starszym wieku – wzięli ślub kościelny. Udało się to dzięki Matce Bożej i zawierzeniu Jej. 

Czasami jednak mogą być jakieś lęki przed przyjęciem szkaplerza, przed gotowością budowania relacji z Matką Bożą i oddania się Jej pod opiekę…

Nic takiego nie ma. To zły duch próbuje wcisnąć takie teksty. Albo jest w nas miłość, albo lęk. Jeśli są lęki – nie ma miłości. Miłość usuwa lęk. Uczymy się miłości, bierzemy ją na każdej Eucharystii. Miłość jest od Pana Boga, bo Bóg jest miłością. Wystarczy pokornie prosić, a otrzymamy. Miłość jest cierpliwa, łaskawa, nie szuka swego… Jeśli człowiek jest niecierpliwy, to trzeba wrócić ponownie do modlitwy i prosić Boga o miłość.

Bóg zapłać za rozmowę.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(6)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie