Podatek od transakcji finansowych, który planuje wprowadzić Unia Europejska, doprowadzi nie tylko do obciążenia jego kosztami zwykłych ludzi – klientów instytucji finansowych, ale także stworzy ryzyko odpływu kapitałów z Europy. Kolejny biurokratyczny pomysł na ratowanie finansów może nie tylko spalić na panewce, ale i przynieść więcej szkody, niż pożytku.
Debaty na temat wprowadzenia nowego podatku toczyły się przy sprzeciwie wielu państw członkowskich, m.in. Wielkiej Brytanii i Luksemburga. Mimo to unijni ministrowie finansów zaakceptowali wprowadzenie podatku, który obejmie operacje dotyczące akcji, obligacji, derywatów i innych papierów wartościowych. Unia szacuje, że pozwoli to Francji i Niemcom oraz dziewięciu innym krajom na pozyskanie około 47 mld dol rocznie.
Wesprzyj nas już teraz!
Jim Kean, założyciel firmy doradztwa inwestycyjnego Bayesic Basset Management w Londynie, ostrzega przed takim rozwiązaniem. – Wydarzy się to, co zawsze się dzieje w takich sytuacjach. Jeśli można realizować transakcje bez takich kosztów, to ludzie się na to zdecydują. Będzie rynek w Singapurze, albo w jakimś innym miejscu – stwierdził Kean.
Europejski rynek obligacji, który obecnie jest największym forum dla handlu obligacjami korporacyjnymi, zdobył ten status po wprowadzeniu w 1963 r. przez administrację prezydenta Johna F. Kennedy’ego podatku, który miał zniechęcić amerykański biznes do inwestowania w zagraniczne papiery wartościowe. Pomysłodawcom chodziło też o podreperowanie deficytu bilansu płatniczego. Pół wieku temu podatek od sprzedaży obligacji w USA przyczynił się do wzrostu europejskiego rynku dłużnego do kwoty 3,7 bln dolarów rocznie. Ameryka dostarczyła w przeszłości światu wielu wzorców, jak budować wolny rynek i tworzyć bogactwo, jednakże kopiowanie akurat tego rozwiązania nie jest dobrym pomysłem.
Nie inaczej było w Szwecji. Ekonomista z banku SEB, Andreas Johnson, zwraca uwagę na to, że ambitne plany zapewnienia znacznych dochodów z nowego podatku mogą okazać się mitem. Gdy Szwecja wprowadziła go w latach 1984-1991, początkowo na akcje, później również na obligacje, okazało się, że bardzo trudno było zatrzymać pieniądze w kraju. Obroty na rynku obligacji spadły wtedy o 80 proc., a rynek opcji zupełnie zamarł. W efekcie zebrano tylko 80 mln koron podatku, zamiast spodziewanych 1,5 mld koron – przypomina Johnson. Z kolei we Francji opodatkowanie handlu akcjami największych firm kraju zredukowało obroty tymi papierami o 15 proc. w stosunku do spółek wyłączonych z opodatkowania – wynika z danych Euronext w Paryżu. Inwestorzy unikali wnoszenia opłat albo kupując derywaty nie objęte podatkiem, albo kupując podobne akcje na innych europejskich rynkach.
Anne Powell, specjalistka w dziedzinie podatków w firmie prawniczej Allen & Overy z Londynu wątpi, czy UE zdoła zgromadzić planowane dochody. – Ciekawe, jak będzie wyglądać ściąganie podatków i kwestie egzekucyjne. Pojawia się sprawa zmiany ryzyka. Ludzie mogą najzwyczajniej w świecie wynieść się ze strefy euro – zauważa.
Tomasz Tokarski