„Dobro zwycięży na świecie, chociaż zło robi więcej hałasu” – mówił Ojciec Święty Benedykt XVI. W mediach wciąż nie ustaje dyskusja na temat lekcji religii. Jedni uważają, że w szkole nie ma na nie ani miejsca, ani pieniędzy. Inni nie bardzo potrafią sobie wyobrazić świat, w którym dzieciom i młodzieży odbierze się szansę katechezy… Stowarzyszenie Katechetów Świeckich powstało całkiem niedawno, ale cele i misję ma jasno określoną. Jak podkreśla współinicjator powstania organizacji, Dariusz Kwiecień – w jedności siła!
O co chodzi w posłudze katechety świeckiego? – Nazewnictwo wprowadza w tym zakresie trochę zamieszania. Lekcje religii w szkole prowadzą nauczyciele religii – tak się nas określa w aktach prawnych, jednak powszechnie używa się określenia „katecheci” – mówi Maciej Witała z Poznania, współzałożyciel stowarzyszenia oraz szef jego komisji rewizyjnej.
Wesprzyj nas już teraz!
– Katecheta posiadający misję kanoniczną jest posłany przez Kościół hierarchiczny do wykonywania jednego z zadań należących do wspólnoty Kościoła. Chodzi tutaj o wypełnienie nakazu misyjnego Jezusa Chrystusa: „Idźcie na cały świat i nauczajcie…” (por. Mt 28, 19nn) – podkreśla Dorota Chmielewska ze Stowarzyszenia Katechetów Świeckich w Jeżewie, w województwie kujawsko-pomorskim.
– Z punktu widzenia wiary katecheta to chrześcijanin, który posługuje poprzez przekazywanie, nauczanie wiary. Oczywiście, zajmujemy się tym, zarówno w szkołach jak i w parafiach, ale lekcje religii w szkole to znacznie więcej aniżeli formacja religijna. Przekazujemy na nich szeroką wiedzę z zakresu filozofii, etyki, historii, religioznawstwa oraz ogólnie pojętej wiedzy o kulturze. Istnieje także kościelna posługa katechisty, zatwierdzona od 2021 roku, ale dotyczy ona osób innych, niż nauczyciele religii – dodaje Maciej Witała.
– Rodzice proszący o chrzest święty dla swojego dziecka zobowiązują się do wychowania go w wierze. W związku z tym Kościół hierarchiczny w porozumieniu z państwem, którego prawie zawsze rodzice dziecka i samo dziecko są obywatelami, pomaga w religijnym wychowaniu dziecka organizując lekcje religii – wyjaśnia Dorota Chmielewska.
Nasza rozmówczyni zwraca również uwagę, że systematyczne i uporządkowane głoszenie Ewangelii nie jest zarezerwowane tylko dla duchowieństwa. – Zadanie to, które jest także przywilejem wynikającym z funkcji prorockiej Kościoła, mogą – a nawet powinni – wypełniać wszyscy jego członkowie, choćby w minimalnym stopniu. Jednakże aby to czynić w sposób profesjonalny i w imieniu Kościoła hierarchicznego zobowiązanego do przekazywania depozytu Bożego Objawienia z pokolenia na pokolenie, konieczne jest długoletnie wykształcenie i permanentne kształcenie nauczycieli religii – mówi.
– W zasadzie od katechetów wymaga się formacji duchowej, której nie oczekuje się od nauczycieli innych przedmiotów. Przede wszystkim wymaga jej Kościół hierarchiczny, ale także i świeccy spodziewają się pod tym względem po katechetach więcej niż po innych ludziach. Nauczający religii poświęcają się pracy, która stanowi szczególne powołanie, obejmujące współpracę dwóch środowisk – szkolnego i parafialnego. Czasami katecheta pracuje w kilku przedszkolach czy szkołach, po kilka godzin – tłumaczy Dorota Chmielewska. I przypomina, że świeccy nauczyciele tego przedmiotu współpracują z księżmi na terenie parafii, ale i sami wychodzą z różnymi inicjatywami. – Poza szkołą często wykonują swoją pracę nieodpłatnie, a niekiedy finansują różne przedsięwzięcia dla dobra duchowego podopiecznych – wyjaśnia katechetka. Podkreśla, że jest to służba – głównie, choć nie wyłącznie – poza miejscami sakralnymi. Służba dla dzieci i uczniów, a nawet niekiedy dorosłych, aby każdy, zwłaszcza ochrzczony, miał jak najlepszy dostęp do wiedzy, która pomoże mu rozwijać życie religijne, osobiste i wspólnotowe.
Nauczyciele religii pod ostrzałem
Stowarzyszenie Katechetów Świeckich zrzesza osoby z całego kraju. – Jesteśmy grupą pełnoprawnych nauczycieli z całej Polski, która uczy w polskich szkołach dzieci i młodzież na wszystkich poziomach edukacji od trzydziestu trzech lat, przekazując wartości moralne i duchowe, oraz wiedzę religijną – mówi Dariusz Kwiecień, współinicjator powstania organizacji, członek jej zarządu i nieformalny rzecznik. – Obecnie poczuliśmy się dyskryminowani przez władze Ministerstwa Edukacji Narodowej, które chcą ograniczyć radykalnie nasze etaty, a przez to odebrać nam źródło utrzymania naszych rodzin – zaznacza.
Lider stowarzyszenia dzieli się również jedną z dramatycznych historii, cytując koleżankę z Gniezna, która wyznała: – Mam daleko do Warszawy, ale zastanawiam się nad tym, czy nie przyjechać i wysłuchać jaką propozycję pani minister złożyłaby nauczycielce religii, która sama wychowuje dziecko, ma przez decyzję innych władz podwojony kredyt hipoteczny i w dodatku zachorowała na inwazyjnego raka. A ona chce sobie ot tak zabrać połowę mojej pensji. Tak prosto w twarz ona jako matka i ja – matka ze śmiertelną chorobą. Ciekawe…
Tego typu wpisy przyczyniły się do zawiązania SKŚ. Inicjatywa powstała na jednym z portali społecznościowych, na liczącej 10 tysięcy uczestników grupie Katecheza z Pomysłem. Ludzie ci wymieniali się pomysłami na temat prowadzenia lekcji i nowymi metodami przekazywania treści religijnych uczniom. Jednak po zapowiedziach nowych władz oświatowych anonsujących ograniczenie nauczania religii w szkołach, wpisy członków grupy zdominował właściwie jeden temat: „co będzie z nami dalej?” – Dlatego zrzeszyliśmy się, by reprezentować społeczność nauczycieli religii, pośród których większość stanowią ludzie świeccy – wyjaśnia Dariusz Kwiecień.
Walka z katechezą to element walki z polskością i cywilizacją
Religia w szkole? Pierwsze skojarzenia to księża, siostry zakonne, słowem – duchowni. Lewica podkreśla, że szkoła jest dla dzieci, nie dla kleru. Świeccy katecheci często odnoszą wrażenie bycia lekceważonymi, niezauważanymi. – Czuję się pominięta w całej tej sytuacji. Nadal nie wiemy, jaka będzie nasza przyszłość, jeśli rzeczywiście religia zostanie okrojona do jednej godziny lekcyjnej – mówi Katarzyna Sobczak.
Maciej Witała zwraca uwagę na jeszcze jeden fakt. – W Polsce jest ponad dwadzieścia dziewięć tysięcy katechetów, z czego większość – siedemnaście tysięcy – to osoby świeckie. Jednak narracja medialna MEN wydaje się być adresowana wyłącznie do hierarchów kościelnych. Pani minister wspominała, że zamierza spotkać się z „panami z Episkopatu”, natomiast nie uznała za stosowne zaprosić do rozmów nauczycieli religii – nie tylko katolickiej. Warto także pamiętać, że jako nauczyciele religii znajdujemy się w sytuacji podwójnej podległości – jesteśmy pracownikami szkół, jednak podlegamy także władzy duchownej w diecezjach. Wielu z nas nie czuje się traktowanych podmiotowo, lecz przedmiotowo przez władze kościelne. Jesteśmy przekonani, że powołanie SKŚ sprawi, iż zaczną one podchodzić do katechetów w sposób bardziej podmiotowy – mówi katecheta z Poznania.
Co katecheci świeccy mówią o planach ograniczeń w nauczaniu ich przedmiotu? – Zamiast zająć się istotnymi problemami w szkole (pomoc pedagogiczno-psychologiczna, ograniczenie liczebności klas, rosnące potrzeby uczniami ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi), ministerstwo podjęło walkę ideologiczną – podkreśla Katarzyna Sobczak. – Środowiskom lewicowym, które nadal są w znacznej mniejszości, przeszkadzają chrześcijańskie wartości. Chcą walczyć poprzez odcinanie się od korzeni historii państwa polskiego. Chcą pozbawić dzieci i młodzież możliwości poznania wiary dziedziczonej od pokoleń, wartości moralnych, historii i kultury europejskiej – ocenia.
Swoimi spostrzeżeniami dzieli się również Dorota Macugowska z Zespołu Szkół Specjalnych w Toruniu, sympatyczka SKŚ. – Jestem katechetką z 33-letnim doświadczeniem. Przez dwadzieścia pięć lat uczyłam w szkole masowej podstawowej, a od ośmiu lat jestem w Zespole Szkół Specjalnych. Jest to placówka dla dzieci i młodzieży z głębszą niepełnosprawnością intelektualną. W związku z tym, w szkole panują inne zasady, np. brak dzwonków, małe grupy, obecność nauczycieli przez cały czas, np. podczas obiadu czy przerwy. To są normalne zasady w oligofrenopedagogice. Dotąd zawsze jako katecheci pracowaliśmy tak jak inni nauczyciele w tej szkole. Tuż przed feriami pani dyrektor wezwała mnie i powiedziała, że dostała informacje z Wydziału Edukacji, iż musi połączyć klasy podczas religii, bo jest nas – jako katechetów – za dużo, o z trzech etatów oni chcą zrobić jeden – opowiada nasza rozmówczyni. Wyjaśnia, że dyrekcja powołała się na przepis, który działa wtedy, gdy jest mniej niż siedmiu uczniów i trzeba łączyć klasy. – Oczywiście w naszym przypadku klasy są małe. Pięć osób maksymalnie, ale są to osoby czasem z dużymi zaburzeniami, autyzmem, agresją itp. – podkreśla.
– Nikt nie zdoła katechizować takiej klasy, która liczyć będzie aż 10 osób; tym bardziej, że na wyższych etapach kształcenia nie ma pomocy nauczyciela wspomagającego, Normalnie sama zostawałam z pięcioma uczniami, a jak ktoś ma sobie poradzić z dziesięcioma? Poza tym, w ten cichy sposób pozbędą się połowy katechetów ze szkół specjalnych… Nasi uczniowie w dziewięćdziesięciu ośmiu procentach przypadków są zapisani na religię, a towarzyszenie im jest bardzo ważne – podkreśla katechetka. – Zatrudniłam się ostatnia i jestem pierwsza do zwolnienia – mówi Dorota Macugowska. – Niebawem kończę pięćdziesiąt lat i mam prawo do emerytury kompensacyjnej, niemniej myślałam, żeby choć dwa lata jeszcze popracować – dodaje.
– Uważamy, że planowane przez Ministerstwo Edukacji zmiany podstawy programowej dotykają korzeni naszej kultury, które związane są z chrześcijaństwem – zwraca uwagę Bożena Nowacka z SKŚ. – Należy do wspomnieć o zmianach podstawy programowej z biologii historii czy języka polskiego. Jeśli to wszystko przeanalizujemy, to zobaczymy, że religia w szkole – w obliczu zmian, które chce wprowadzić Ministerstwo Edukacji chociażby w ramach biologii – jawi się jako sól w oku. Przedmiot, który jako jedyny będzie np. wskazywał na fakt, że człowiek to kobieta i mężczyzna – wskazuje.
Katecheza w parafialnych salkach? Od czasów PRL wiele się zmieniło
Czy wyrzucenie religii ze szkoły, jak chciałaby lewica, jest realne? – Łatwe nie będzie, bo katecheza w szkołach jest zagwarantowana w konkordacie, a wychowanie w duchu chrześcijańskich wartości – w prawie oświatowym – mówi Dariusz Kwiecień. – Niemniej wypychanie religii w planie lekcji na skrajne godziny i propozycja niewliczania stopnia z religii i etyki do średniej ocen, świadczą wyraźnie o złej woli rządzących. A mogliby pokazać, że zależy im na dobru dzieci i młodzieży przez doprowadzenie do szerokiego społecznego konsensusu w kwestii wychowania do wyższych wartości w szkole, wprowadzając rozporządzeniem nakaz uczęszczania na etykę lub religię. Zresztą, lwią część przygotowań odnośnie takiego rozwiązania wprowadził poprzedni rząd. Bardzo mnie dziwi, dlaczego obecne władze ministerstwa nie upominają się w ogóle o umocowanie etyki szkolnej o którą tak głośno upominała się lewica w latach dziewięćdziesiątych. Niech spór o wartości rozwija się w sposób cywilizowany w szkole, chociażby w ramach debat oksfordzkich, a nie w sposób wulgarny na ulicach. Czyżby lewica nie miała kadr do pracy w szkole? Czyżby chodził im tylko o osłabienie katechezy szkolnej? – zastanawia się Dariusz Kwiecień. – Obecnie władze oświatowe reprezentują tylko dziesięć procent społeczeństwa, a działają tak, jakby popierała je większość – dodaje katecheta.
Niektórzy postulują przeniesienie religii ze szkół do parafii, do salek katechetycznych, ale to jest postulat, który zrealizowali komuniści w okresie PRL. Jego realizacja wiązałaby się przecież z utrudnieniami dla i rodziców – bo dziecko trzeba będzie zawieźć, przywieźć do domu… – Nie wszystkie parafie mają zaplecze w postaci salek katechetycznych – zwraca uwagę Katarzyna Sobczak.
– W artykule 32 punkt 1 Konstytucji czytamy: „Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne” – przypomina Bożena Nowacka. – Przenoszenie lekcji religii do salek będzie dyskryminacją wobec wierzących, którzy posyłają swoje dzieci na lekcje religii. Głosy przeciwników katechezy w szkole wskazują na uczniów, którzy nie uczestniczą w tych zajęciach. Dlatego ważne jest, żeby ci uczniowie mogli uczęszczać na etykę. Nie można zaniechać w procesie wychowawczym, który realizowany jest w szkołach, wychowania do wartości, do umiejętności odnajdywania się w życiu. Trzeba dać uczniom możliwość stawiania pytań egzystencjalnych. A te mogą oni stawiać w ramach lekcje religii lub etyki – wyjaśnia.
Dariusz Kwiecień uważa, że ci, spośród rodziców czy prawicowych polityków, którzy w dobrej wierze twierdzą, że miejsce religii jest przy parafiach – bo tak było za czasów PRL – i to się sprawdziło, nie dostrzegają zmian cywilizacyjnych i społecznych, które w ciągu ostatnich lat dokonały w Polsce. – Zrobiłem ostatnio anonimową ankietę pośród moich uczniów klas starszych. Spytałem, dlaczego jeszcze chodzą na religię, mimo że większość ich kolegów tego nie robi. Oprócz odpowiedzi, że rodzice im każą, że zależy im na ocenie do średniej, i że chcą pogłębić swoją wiarę, jednocześnie tylko połowa stwierdziła, że chodziliby na religię nadal, gdyby odbywała się wieczorami przy parafii. To jest zupełnie nowe pokolenie, które nie czuje związku ze swoją parafią, bo duża część z nich, mimo że chodzi na religię w szkole, nie praktykuje. Oczywiście mówię o młodzieży z dużych miast, bo przypuszczam, że w mniejszych ośrodkach jest lepiej – tłumaczy katecheta.
– Chociaż część osób wierzących również opowiada się za powrotem lekcji religii do salek i widzi w tym szansę powstrzymania odpływu młodych z Kościoła Przez ostatnie trzydzieści lat była możliwość zapraszać młodzież do parafii, korzystając z łącznika, jakim są lekcje religii w szkole, a jednak nie obserwowaliśmy żadnej powszechnej inicjatywy tego rodzaju. Dlaczego zatem miałoby się to udać teraz? – zastanawia się Maciej Witała. I zwraca uwagę na fakt, że żadna diecezja nie posiada środków, aby sfinansować zatrudnienie katechetów świeckich, a duchownych jest zbyt mało – w wielu diecezjach obserwujemy „kryzys kadrowy”. – Poza tym nie każdy ksiądz chce być katechetą i nie każdy ma predyspozycje do pracy z dziećmi i młodzieżą. Należy oczywiście odnotować owocne ogólnopolskie inicjatywy w skierowane do młodzieży, jak Spotkania Lednickie, czy całe spektrum działań podejmowanych przy okazji Światowych Dni Młodzieży, ale nie miały one jednak charakteru stałej i powszechnej formacji w parafiach, którą dopiero trzeba wypracować – przekonuje katecheta z Poznania.
– Kiedyś pierwszym miejscem, w którym słyszeliśmy o Panu Bogu był dom rodzinny. Obecnie w bardzo wielu wypadkach nie jest on już wspólnotą wiary i miejscem przekazywania wartości. My, nauczyciele religii zauważamy w ostatnich latach, że dzieci przychodzące do szkoły nie mają żadnej bazy religijnej z domu, ani jakichkolwiek informacji, ani znajomości modlitwy. Nikt też ich nie zabiera do kościoła, czy na cmentarz – mówi Ewa Młoczkowska ze Szkoły Podstawowej w Dąbrowie Górniczej.
– Jedyne, co robią rodzice, to chrzczą swoje dzieci, aczkolwiek z każdym rokiem przybywa takich, które ten sakrament otrzymują okolicach dopiero przy okazji Pierwszej Komunii Świętej – zauważa. – Katecheci zaczynają więc od początku. W takim wypadku lekcje religii mają nawet podwójną rolę: są lekcją szkolną, ale także wprowadzeniem we wspólnotę Kościoła – podkreśla Ewa Młoczkowska.
Religia albo etyka – szkoła ma wychowywać do wartości
Maciej Witała zwraca uwagę, że katecheza stanowi pole do multidyscyplinarnego nauczania o kulturze, etyce, filozofii, religiach świata, historii, edukacji patriotycznej. – Na lekcjach religii nawiązujemy niemal do każdego przedmiotu szkolnego. Oczywiście, obecnie w wielu przypadkach nauczyciel naszego przedmiotu musi spełniać także funkcję ewangelizacyjną i przekazywać podstawy wiary – zastępując w dobie sekularyzacji środowisko domu rodzinnego. Należy jednak zauważyć, że na lekcje religii katolickiej uczęszcza wiele osób innych wyznań, a także niewierzących, którzy są zainteresowani wspomnianą szeroką ofertą edukacyjną, jaką zakłada program nauczania, ale także chcących poznać religię, która stanowi fundament cywilizacji euroatlantyckiej i zdobyć związane z tym kompetencje kulturowe. Takie osoby bardzo często potrafią zaangażować się w naukę i zadawać najbardziej wnikliwe pytania – wyjaśnia katecheta.
Tego samego zdania jest Bożena Nowacka. – Młodzi ludzie – zarówno w szkole podstawowej jak i średniej – mają możliwość poszerzania swojej wiedzy oraz rozwijania umiejętności i kształtowania postaw. Ważne, by młody człowiek potrafił odnaleźć się we współczesnym świecie. Uczeń dowiaduje się, jak odkrywać sens tekstów biblijnych. Pismo Święte pomaga rozwijać relacje z Bogiem, ale i z drugim człowiekiem. Lekcje religii mają znaczenie w rozwijaniu wiary, ale również kształtują postawy ważne w życiu społecznym. Dla tych uczniów lekcje religii są szansą, żeby usłyszeć o Panu Bogu, który ich kocha. To szczególnie ważne dziś, kiedy słyszymy o tak szerokiej rzeszy młodych ludzi z rozbitych rodzin, których dotyka uzależnienie od szeroko pojętych technologii informacyjnych, którzy mają myśli samobójcze – tłumaczy katechetka.
Maciej Witała przypomina, że lekcje religii w szkole stanowią także element formacji przygotowującej do przyjęcia sakramentów. Stąd też nikt z rodziców nie powinien czuć się urażony w sytuacji, kiedy proboszcz danej parafii domaga się uzupełnienia formacji religijnej, gdy do Pierwszej Komunii Świętej lub bierzmowania zgłaszane są dzieci nieuczęszczające na katechezę. Ta zaś stanowi również element przygotowania do zawarcia w przyszłości sakramentu małżeństwa. Rezygnacja z lekcji religii może skomplikować w przyszłości wiele sytuacji rodzinnych – jak np. podjęcie się roli rodzica chrzestnego.
Obecnie Stowarzyszenie Katechetów Świeckich gromadzi ludzi i środki potrzebne do działania. – Szykujemy się na długą wojnę w kwestii obrony religii w szkole, ale oczywiście wojnę w duchu chrześcijańskim – mówi Dariusz Kwiecień. – W najbliższych dniach spotkamy się z członkami Episkopatu, przedstawiając nasz punkt widzenia dotyczący potencjalnych negocjacji z rządem. Z drugiej strony wystąpimy z oficjalnym pismem do MEN informując o naszym istnieniu, naszych postulatach i liczymy, że zostaniemy zaproszeni do rozmów – informuje.
– Na razie nagłaśniamy akcję zbierania podpisów pod petycją naszych koleżanek z diecezji tarnowskiej przeciwko wycofaniu oceny z religii i etyki oraz niewliczaniu jej do średniej ocen. Pod listem otwartym na stronie petycjeonline.pl podpisało się już 16 tysięcy osób, wciąż dołączają nowe osoby. Planujemy także kampanię społeczną we współpracy z organizacjami rodzicielskimi i wychowawczymi pod roboczym tytułem: „Religia albo etyka. Chcemy wychowania do wartości w szkole!” – przybliża najbliższe plany organizacji Dariusz Kwiecień.
Maciej Witała zaznacza, że SKŚ integruje przede wszystkim świeckich katechetów wyznania katolickiego, to jest otwarte także na nauczycieli religii innych wyznań. – Zgodnie z naszym statutem, członkiem może być osoba fizyczna posiadająca pełną zdolność do czynności prawnych, będąca obywatelem polskim, która złoży pisemną lub ustną deklarację przystąpienia do Stowarzyszenia – mówi.
– Występujemy jako świeccy, ale tak naprawdę reprezentujemy wszystkich nauczycieli religii duchownych i zakonnych. Oni zresztą również mogą zostać członkami SKŚ, oczywiście za zgodą swoich przełożonych. I już mamy pierwszych takich członków. Bo w jedności jest nasza siła! – dodaje Dariusz Kwiecień.
Marta Dybińska