Moralny szantaż, wmawianie ogółowi poczucia winy po to by zakwestionować prawidła biologii i „znormalizować” dewiację – to metoda, którą posługują się głosiciele rewolucji genderowej. Mierzą szczególnie w młodzież i szkoły. Skrajnie lewicowe władze państwowe otwierają dla nich szeroko drzwi placówek oświatowych, z których niejedna przyjmuje rolę maszyny do formatowania młodych pokoleń według wzorców kłamliwie pojętej tolerancji.
– Próbuje nam się wmówić, że normalność to homofobia, przemoc i hejt. Nie, to bezpieczna i inkluzywna szkoła jest tą „normalną”. Nie możemy pozwolić, by to słowo zostało skradzione do budowania polityki strachu – to cytowane przez „Gazetę Wyborczą” słowa minister Katarzyny Kotuli. Wzięła ona w poniedziałek udział w oficjalnym rozpoczęciu siódmej edycji „Rankingu Szkół Przyjaznych LGBT”.
Szefowa resortu równości już na dobre opuściła kryjówkę, w której schowała się po ujawnieniu przez media afery „magisterskiej” z jej udziałem. Kilka dni temu zapowiedziała prace nad legalizacją urzędowego zatwierdzania płci według dowolnego „widzimisię”. Teraz firmowała swoją twarzą przedsięwzięcie będące jednym z elementów walki z rodziną. Jego stały schemat zakłada fałszywe zrównanie braku akceptacji dla związków jednopłciowych czy innych dewiacji z aktami pogardy, prześladowaniem, fizyczną czy psychiczną przemocą.
Wesprzyj nas już teraz!
Uważasz że dwóch mężczyzn i pies to nie rodzina – godzisz w dogmat tolerowania wszystkich i każdego (oczywiście z wyjątkiem wrogów tolerancji). Zwracasz się do przebranej za chłopaka znajomej zgodnie z jej biologiczną płcią – uprawiasz transfobię. Śmiejesz się na widok faceta w szpilkach – jesteś chory z nienawiści.
Za to wszystko mają być grube paragrafy, co obiecał już minister Bodnar, a premier Tusk nie zaprzeczył.
W istocie rzeczy organizatorzy „Rankingu…” i podobnych kampanii sami wpędzają do getta tych, którym rzekomo rzucają się na pomoc. Chcą przekonać respektującą prawa natury oraz społeczne normy większość, że się myli, a wynieść na piedestał perwersje osób pogubionych, skrzywdzonych, często molestowanych w dzieciństwie przez zbrodniarzy-dewiantów. Za wszelką cenę utwierdzają nieszczęśliwych ludzi w ich biedzie. Przypomina to „pomoc” świadczoną alkoholikom poprzez zapraszanie ich na wódkę.
Zasilana hojnie zagranicznymi dotacjami Fundacja Growspace pyta w ankiecie homoseksualistów i innych reprezentantów LGBTQWERTY oraz ich zwolenników: „Czy czujesz się w swojej szkole bezpiecznie?; Czy jesteś pewien, że nauczyciele zareagują, gdy pod czyimś adresem padną wyzwiska typu ciota i pedał?; Czy nie będą obojętni na nękanie, wykluczanie, zaczepki, pobicia?; Czy masz w swojej szkole choć jedną osobę, której możesz zaufać?; Co robi twoja szkoła, by zadbać o dobrostan społeczności LGBT? Organizuje warsztaty, pokazy filmów, osobne lekcje?; Czy nauczyciele szanują wybory uczniów co do zaimków?; Czy kiedykolwiek widziałeś w swojej szkole tęczową flagę?”.
To nic innego jak rodzaj moralnego szantażu. Wykorzystanie marginalnych przykładów agresji – zresztą często sprowokowanej przez pogardę „tęczowych” dla tradycyjnych wartości – do uciszenia większości domagającej się od władz publicznych obrony wzorca zdrowej rodziny.
Z niszowego siłą rzeczy przedsięwzięcia Ranking Szkół Przyjaznych LGBT wkracza właśnie do szkolnego głównego nurtu. Po raz pierwszy tak zwana otwartość na ostentacyjnie prezentowaną skłonność do perwersji seksualnych stała się bowiem jednym z kryteriów rankingu szkół Fundacji Edukacyjnej Perspektywy. Zatem rodzice i uczniowie chcący wybrać najlepszą podstawówkę czy liceum, na wyższych pozycjach cenionego dotąd zestawienia znajdą te placówki, które mile widzą w swoich progach stręczenie na lekcjach toksycznej ideologii genderowej czy też podawanie nastolatkom (a nawet młodszym dzieciom) instruktaży swobodnego życia płciowego – bez sprawdzonych, utrwalonych zasad i ograniczeń, bez odpowiedzialności oraz obaw o skutki.
Inauguracja 7. edycji Rankingu Szkół Przyjaznych LGBT z udziałem „ministry” Kotuli odbyła się w warszawskim I Społecznym Liceum Ogólnokształcącym „Bednarska”, która – jak zachwala „Wyborcza” – „otwierała listę przyjaznych w ubiegłorocznym zestawieniu”.
Wygląda na to, że teraz zestawienie „Perspektyw” zmieni w oczach katolickich rodzin swoje znaczenie i traktowane będzie à rebours – najwyżej notowane tam szkoły trzeba będzie po prostu omijać szerokim łukiem.
Roman Motoła
Aktywiści od „Tęczowego Piątku” będą współtworzyć wpływowy ranking szkół średnich