Niewiele jest chyba osób na świecie, które zaprzeczą, że w czasie kryzysu i generalnie w ciężkich czasach tylko realne aktywa zachowują swoją wartość. Jeżeli ktoś z tym polemizuje, zapewne musi być związany z polityką, gdzie, jak wiemy, obiecuje się gruszki na wierzbie, finansowane przez dodruk pieniądza. Tezę o bezpieczeństwie inwestowania w realne aktywa potwierdził ostatnio Jim Rogers, znany amerykański inwestor, uważany za najlepszego na świecie, obok Warrena Buffeta i George’a Sorosa. Skrytykował on politykę zerowych stóp procentowych i druku pieniądza w wykonaniu Bena Bernanke, szefa Rady Gubernatorów Systemu Rezerwy Federalnej USA.
Rogers doradza inwestowanie w metale szlachetne – przede wszystkim w złoto. Przewiduje, że cena uncji złota przekroczy 2000 dolarów. Uncja (tzw. trojańska) to 31,1 grama, a jej obecna cena to 1687,5 dolara (popołudniowy fixing z 9 marca 2012, The London Bullion Market Association). Wydaje się to być niewyobrażalne, ale czy ktoś, kto inwestował w żółty kruszec, powiedzmy, 4 lata tamu, kiedy cena oscylowała poniżej 1000 dolarów za uncję, mógł przewidzieć, że w relatywnie niedługim czasie złota uncja osiągnie pułap praktycznie dwa razy wyższy (we wrześniu 2011 r. była ona bliska, a nawet przekroczyła 1900 dolarów za uncję)?
Wesprzyj nas już teraz!
Od czasu do czasu słyszymy, że rządy skupują znaczne ilości złota. Ostatnio, grupa szwajcarskich posłów wystąpiła z inicjatywą regulacji prawnych, w myśl których SNB (bank centralny Szwajcarii) zostałby zobowiązany do sprowadzenia szwajcarskich rezerw w złocie, znajdujących się za granicą. Planują zebrać 100 tysięcy podpisów i rozpisać referendum. Takie posunięcia niewątpliwie powinny dać do myślenia i skłonić do inwestycji w realną wartość, taką bowiem okazało się na przestrzeni wieków złoto. Rogers zaś ostrzega, że lata 2013-2014 mogą być bardzo złe dla gospodarki amerykańskiej, a co za tym idzie, również światowej.
Pojawia się pytanie, czy na rynku złota mogłaby powstać bańka, podobnie, jak na amerykańskim rynku nieruchomości? Nie wydaje się to być prawdopodobne, choć analitycy coraz częściej sugerują taki rozwój wypadków. Jedną ze wskazówek miałby być znaczący, bo o ponad 40%, spadek sprzedaży złotych monet przez Mennicę Stanów Zjednoczonych w październiku 2011 r. Wyniki opracowanej przed dra Constantina Gurdgieva z GoldCore Investment Committee gruntownej analizy problemu poddają w wątpliwość zasadność obaw o możliwość zaistnienia bańki spekulacyjnej na rynku złota. Historia zaś pokazuje, że w przeszłości banki centralne celowo zaniżały cenę złota, aby ukryć coraz większy spadek wartości pieniądza. Takie obserwacje można poczynić po lekturze znakomitej książki Ferdynanda Lipsa Złoty spisek, wydanej również po polsku w 2010 roku.
Tomasz Tokarski
Opracowano na podstawie informacji z serwisu rynekzlota24.pl.