Obrońcy życia z Fundacji Pro-Prawo do życia aż 8 miesięcy musieli czekać na odpowiedź Szpitala Klinicznego im. Dzieciątka Jezus na wniosek o udzielenie informacji w sprawie sposobów zabijania dzieci przed narodzeniem. Na podstawie odpowiedzi szpitala można odtworzyć ostatnie sekundy życia maluchów, których los został już przesądzony. Aborcji w szpitalu dokonuje się do 22 tygodnia ciąży.
Jak wygląda i co czuje dziecko w tym czasie? Dziecko się wyprostowuje, starając się udźwignąć główkę, wzmacniają się mięśnie karku. Malec może się pochwalić rzęsami, a na główce rosną pierwsze włoski. Reaguje też na zmianę temperatury, np. podczas kąpieli. Odpowie wtedy kuksańcami. Dziecko może także dostać czkawki i dzięki temu trenować przeponę. W małym człowieku rozwija się także zmysł dotyku, dlatego często łapie za pępowinę, dotyka twarzy i ssie kciuk. Dziecko słyszy także dźwięki z zewnątrz, każdy gwałtowny hałas może go wystraszyć. Może także wiercić się, a na jego twarzy pojawiają się miny. Ma ok. 19 cm i waży między 350 a 450 gram. To bardzo skrócony opis tego co dzieje się w tym okresie z maluchem. Takie dzieci są zabijane w majestacie prawa, na które powołuje się Mirosław Wielgoś, kierownik kliniki ginekologicznej warszawskiego szpitala.
Wesprzyj nas już teraz!
Szpital przyznaje, że dokonuje się w nim aborcji. Dzieci są zabijane, gdyż pozwala na to polskie prawo. Ich żywot, zgodnie z zaleceniami WHO kończą leki „wywołujące czynność skurczową macicy i w konsekwencji wydalenie płodu z jamy macicy”, czytamy w piśmie skierowanym przez szpital do obrońców życia.
„Zgodnie z Ustawą aborcji dokonuje się do 22 tygodnia ciąży. (…) w tym okresie płód nie jest zdolny do życia poza organizmem matki i zwykle rodzi się martwy”, uzasadniają swoją aborcyjną działalność władze szpitala.
„W szpitalu obowiązuje procedura odstąpienia od reanimacji w przypadku terminacji ciąży, ze wskazań medycznych, natomiast w przypadku potencjalnie żywego poronienia obowiązuje procedura umieszczenia płodu w cieplarce”.
Statystyki norweskie i duńskie mówią o tym, że co 6-te dziecko przeżywa aborcję. Prof. Wielgoś twierdzi, że w jego klinice dzieci żywe się nie rodzą. W USA takim dzieciom najpierw zaciskają w łonie matki pępowinę, aby odciąć dopływ tlenu. Potem czekają aż się udusi, aż w końcu dziecko rodzi się martwe…
Fundacja poruszona odpowiedzią na swoje pismo, skierowała kolejne zapytanie o „doprecyzowanie opisu procedury postępowania z dziećmi żywo urodzonymi w wyniku aborcji.
Chcą wiedzieć, czy „procedura umieszczenia płodu w cieplarce” oznacza pozostawienie narodzonego dziecka, aby umarło z głodu i pragnienia? Ile martwych dzieci urodziło się w Szpitalu w roku 2012 w wyniku tego procederu? – pytają obrońcy życia.
Źródło: stopaborcji.pl
luk