Nie wiadomo kiedy należy się spodziewać rozpoczęcia budowy pierwszych wiatraków na Bałtyku, gdyż swoje obawy w resorcie rolnictwa zgłosili rybacy – poinformowała we wtorek „Rzeczpospolita”. Dotychczasowe kłopoty inwestorów chcących stawiać wiatraki wynikały z opinii resortu środowiska w sprawie złóż gazu i ropy łupkowej na Bałtyku. I chociaż resort transportu odpowiedzialny za tzw. pozwolenia na lokalizację sztucznych wysp pod morskie farmy wiatrowe wydał już część decyzji, teraz zaprotestowali rybacy obawiający się, że wiatraki będą przeszkadzały w połowach. Podkreślają, że już tyle ograniczeń na nich nałożono, że na kolejne nie mogą się zgodzić.
Resort rolnictwa w tej sytuacji zaopiniował więc negatywnie część wniosków, zaś resort transportu jest z kolei w kropce, bo bez pozytywnej opinii sześciu ministerstw nie może wydać zezwoleń na stawianie wysp na morzu.
Wesprzyj nas już teraz!
Firmy nie wykluczają, iż pójdą do sądu administracyjnego, bo według nich nie dość, że wydawanie decyzji idzie bardzo wolno, to zostały już wyłożone pierwsze pieniądze. Inna sprawa, że nie poczekały na uzyskanie zgody, tylko rzeczone „pierwsze” pieniądze wydały, to trochę dwuznaczne postępowanie.
Zainteresowane budową farm wiatrowych na Bałtyku są na przykład Kulczyk Holding i Polska Grupa Energetyczna.
Początki morskich farm wiatrowych sięgają wczesnych lat 90-tych i wiążą się z takimi państwami, jak Wielka Brytania, kraje skandynawskie i Stany Zjednoczone. Posiadają one szereg zalet, ale także sporo wad. Jednak pomimo utrudnień związanych z wykorzystaniem morskich turbin wiatrowych, to właśnie w nich upatruje się przyszłość energetyki wiatrowej, choć póki co budowa morskiej farmy wiatrowej może być nawet o połowę droższa od inwestycji lądowej. W budowie nawodnych wiatraków bardzo ważny jest także aspekt ekologiczny, by nie zaburzyć ekosystemu wodnego w miejscu lokalizacji, a także uniknąć np. wypływu oleju z elementów mechanicznych do morza w przypadku awarii. Stąd obawy rybaków, dla których tylko zarybione morze jest źródłem utrzymania.
Piotr Toboła