Jak tłumaczy Eva Lundberg, menedżerka zajmująca się w szwedzkiej administracji radarami tłumaczy, w 2007 roku w Szwecji działało 700 radarów, w roku 2013 jest ich tysiąc. Administracja nawet nie zlicza wpływów z mandatów wystawionych dzięki tym urządzeniom, celem jest bezpieczeństwo i poszanowanie prawa.
Na najbardziej kontrolowanej drodze w Polsce na odcinku między Wyszkowem a Starym Jeżwiem na 100 kilometrach stoi 18 radarów. Liczba radarów pojawiających się na polskich drogach szacowana jest na około 500, spośród których około 230 pozostaje na wyposażeniu straży miejskich. Do tego dochodzą pojazdy z fotorejestratorami oraz 24 mobilne systemy odcinkowego pomiaru prędkości.
Wesprzyj nas już teraz!
W 2013 roku, zgodnie z planami ministerstwa, wpływy budżetowe z tytułu mandatów za przekroczenie prędkości mają sięgnąć 1,5 miliarda złotych. W 2012 roku fotoradary przyniosły państwu „tylko” 35 milionów złotych, ministerialne szacunku były w tym przypadku o wiele wyższe. Według ministerstwa transportu, środki te zostaną przeznaczone na… modernizacje infrastruktury drogowej.
Tymczasem, jak w rozmowie z euroinfrastructure.eu tłumaczy Lundberg, szwedzka koncepcja zastosowania tych urządzeń jest zupełnie inna. Fotoradary montowane są w miejscach, w których kierowcy najczęściej przekraczają prędkość. Sama liczba fotoradarów znajdujących się w danej chwili w użyciu jest zmienna, administracja podejmuje na „niebezpiecznych” odcinkach dróg inne działania zwiększające bezpieczeństwo, m. in. bariery linowe, oddzielające pasy ruchu w różnych kierunkach.
Równocześnie, Szwedzi podejmują szersze działania mające zwiększyć bezpieczeństwo na drodze, w tym kampanie współorganizowane z przemysłem, związane z jazdą po alkoholu aż po samą konstrukcję samochodów.
Rocznie w Szwecji fotoradary rejestrują około 230 tys. wykroczeń i to zupełnie wystarcza do osiągnięcia zamierzonego skutku. Wpływy z mandatów nie są nawet liczone.
źródło: euroinfrastructure.eu / motofakty.pl
mat