Szwedzka położna, Ellinor Grimmark, odmówiła asystowania przy aborcji za co została zwolniona z pracy. W „tolerancyjnej” Szwecji bezskutecznie walczyła o szacunek dla jej poglądów.
Kobieta, nie chcąc brać udziału w morderczym procederze medycznym, odmówiła asystowania przy aborcji, za co została wyrzucona ze szpitala. Dostała też „wilczy bilet”, co oznacza, że żaden szpital nie chce jej przyjąć.
Wesprzyj nas już teraz!
Grimmark postanowiła walczyć o swoje prawa przed sądem pracy. Teoretycznie w słynącej z tolerancji Szwecji, taka walka nie powinna być niczym specjalnie zajmującym. Wydaje się, że sąd powinien ze zrozumieniem potraktować poglądy Szwedki i zdecydować o odszkodowaniu dla niej za niesłuszne pozbawienie pracy.
Tymczasem sprawy potoczyły się zupełnie inaczej. Grimmark przegrała przed sądem, a ten zdecydował w dodatku o… obciążeniu jej kosztami postępowania sądowego. Szwedka została więc nie tylko bez pracy, ale jej konto miało zostać uszczuplone o 96 tys. euro.
Jednak dzięki wsparciu dwóch organizacji: Skandynawscy Prawnicy na rzecz Praw Człowieka oraz amerykańskiej Alliance Defending Freedom, sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego. Obie strony, broniąc Grimmark, powołują się na art. 9 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który przyznaje każdemu człowiekowi prawo do wolności sumienia.
Innego zdania jest jednak Szwedzkie Stowarzyszenie Położnych. Jak twierdzi jego przewodnicząca, umożliwienie położnym odmowy udziału w zabiegu, którego skutkiem jest śmierć dziecka to rzecz… sprzeczna z prawami kobiet. Wiadomo bowiem, że „prawem” każdej kobiety w Szwecji jest możliwość zabicia nienarodzonego dziecka.
Źródło: tvrepublika.pl/malydziennik.pl
ged